6 paź 2019

Robin CD Vivi & Riddle

Najpierw sądził, że ma zwidy. Na pewno ze złości jego mózg nie mógł  patrzeć na chłopaka, dlatego wykreował coś kompletnie innego… ale to nie mogła być prawda, dlatego Robin widząc Viviego w postaci trytona, zaczął się cicho śmiać. Teraz nie potrafił się na niego złościć. Chłopak zakręcił ogonem i posłał mu urokliwe spojrzenie. David podszedł do niego i pokiwał głową.
- Tak – dodał jeszcze i usiadł na trawie, nie móc przestać patrzeć na nową formę chłopaka. Vivi przez chwilę milczał, widocznie się zastanawiając, jaką pieśnią go zauroczyć, aż w końcu z jego ust wyszedł melodyjny dźwięk.
Hush now, my Storeen,
Close your eyes and sleep.



Pieśń była spokojna i przyjemnie grała w uszach chłopca, nie mógł odwrócić od niego wzroku i nie potrafił go przestać słuchać. To była piękna pieśń, do tego wydawało mu się, że pierwszy raz słyszy jak ktoś śpiewa. Poczuł coś odległego, jakby wspomnienie z dzieciństwa właśnie powróciło i dało mu o sobie znać w melancholicznym nastroju. Pamiętał coś… pamiętał piosenki, jakie śpiewała mu… matka. Tak samo jak ta, były spokojne, miały stwarzać uczucie bezpieczeństwa i rozwiać wszystkie złe myśli. Robin uśmiechnął się troskliwie, nie myślał o tej kobiecie od… paru lat. Odkąd w sumie pamięta, tylko… gdzie ona teraz jest? Co się z nią stało? I dlaczego… zapomniał? Czy można zapomnieć o własnej rodzicielce?
Gdy Vivi skończył śpiewać, Robin się podniósł i podszedł do niego. Nie wiadomo czy nie był już na niego zły, czy był mu po prostu wdzięczny, ale dał mu całusa w policzek. Gdy demon posłał mu zdziwione spojrzenie, ten uśmiechnął się głupkowato.
- Tak marynarz dziękuje za piękną pieśń – wytłumaczył mu się. Chłopak odwzajemnił uśmiech, a potem złapał chłopca za rękę.
- A wtedy syrena wciąga zauroczonego marynarza pod wodę – na te słowa młodszy nabrał w płuca powietrza i po chwili został wciągnięty pod taflę. Zamknął oczy, a gdy je otworzył, zobaczył przed sobą przyjaciela. Płynęli głowami do dna, Vivi puścił jego dłonie i okrążył chłopca. Robin się obrócił i powiódł za nim wzrokiem, by po chwili złapać jego ogon. Demon płynął przed siebie, a Davidowi nie przeszkadzały turbulencję, podciągnął się i trzymając się za początek ogona, czyli mniej więcej na biodrach chłopaka, płynął z nim. Kiedy ten przyspieszył, prawie się w niego wtulił, aż skończyło mu się powietrze w płucach i puścił przyjaciela, wypływając na powierzchnie. Zaśmiał się do niczego i zgarnął kosmyki włosów z twarzy.

<Riddle? Vivi?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz