29 gru 2019

Vivi CD Robin&Riddle

Pogoda nawet dopisywała. Słońce powoli zachodziło za drzewami, przez co wszystko wokoło było oświetlone pomarańczowo złotą poświatą. Chmury nabrały różowo-fioletowej barwy a cały świat wydawał się jakiś weselszy. Delikatny wiatr powiewał, rozrzucając włosy spacerowiczów. Niedźwiedzica nie sprawiała większych kłopotów, chociaż co jakiś czas się zatrzymywała, by obwąchać krzak, kępę trawy czy też kwiaty. W sumie dzięki temu Robin i Vivi mieli okazję zatrzymać się, porozglądać i napawać się naturą wokół nich. Białowłosy wydawał się już spokojniejszy, chociaż nadal nie odpowiedział nic na wyznania demona. Nie, żeby go to specjalnie martwiło... Przynajmniej to sobie wmawiał. To tylko człowiek, takich jak on jest wielu. A mimo to całkiem mu zależało na tym, aby mu wybaczył. Nie mógł się jednak odezwać, żadne słowo nie chciało mu nawet przejść przez gardło. Droga do miasta jednak minęła, szybciej niż by chciał. Słońce już prawie schowało się za horyzontem, promieniejąc na czerwono. Krwawy blask mocno rzucał się w oczy, zabarwiając wszystko wokół, od drzew po budynki. Było w tym coś wzniosłego, lecz także coś niebezpiecznego. David rozejrzał się po miasteczku i pytająco zerknął na demona. Ten jedynie się uśmiechnął i pociąg, ale niedźwiedzicę za sobą kierując się do starego, małego sklepiku, znajdującego się na obrzeżach. Gdy otworzyli drzwi, zabrzmiał dzwonek, a staruszka siedząca za ladą od razu się podniosła.
- Oh witam szanownych klientów. Jak sądzę, szukacie czegoś wyjątkowego. Skoro zaglądacie aż tutaj.
Vivienne oddał łańcuch Robinowi i podszedł do lady, opierając o nią ręce. - A owszem, owszem. - ukradkiem uniósł jedną rękę, a z jego palców wystrzeliły malutkie, błękitne ogniki.
- Chcemy obejrzeć zaplecze.
Starsza kobieta zaraz się uśmiechnęła i otworzyła im przejście za ladę.
- A więc zapraszam panów. - wskazała drzwi za sobą. Lis podszedł do drzwi i odwrócił się do chłopca.
- Chodź, chodź — Uśmiechnął się ciepło. - I nie zapomnij o misiu ~ - nacisnął na klamkę, gdy tylko chłopiec stanął przy nim, po czym odwrócił się jeszcze raz w stronę właścicielki sklepu. - Jeszcze raz dziękujemy — przeszedł przez drzwi. Kompletnie nie przejmując się czernią znajdującą się za nimi. A jego podopieczny po chwili wahania zrobił to samo. Na moment pochłonął ich mrok. I nagle stali we trójkę przed czerwoną salą z jadeitową posadzką, wyglądająca jakby była zrobiona z wody, na której środku była ogromna i okrągła złota płyta. Lis spokojnie wszedł do środka i stanął na pozłacanej ozdobie wyciągając zachęcająco rękę w stronę towarzysza. Młodzieniec szybkim krokiem podszedł do niego, a niedźwiedzica podążyła za nim, swoim własnym tempem. W momencie, gdy cała trójka znalazła się na złotym kole posadzka wokół platformy, zaczęła zachowywać się już normalnie jak woda. Platforma zaczęła się przechylać na bok coraz bardziej, zanurzając się w wodzie. Gdy obróciła się o całe 180°, zatrzymała się a 'woda' wokoło wróciła do stanu początkowego. Tak właściwie to teraz głowami w dół, co trochę zaskoczyło chłopca jednak ani niedźwiedź, ani jego demoniczny przyjaciel nie wydawało się tym, ani trochę przejęci. Platforma delikatnie zaczęła lewitować w dół, a może jednak w górę? Wszystko wokół otaczała zielono złota mgła, przez którą co rusz przemykały jakieś cienie. Platformę pochłonął biały dym przypominający chmury, a jak się wynurzyła, wokoło znajdowała się ogromna pozłacana sala, przepełniona przeróżnymi osobami i głosami. Oczywiście żadne z nich nie wyglądało nawet trochę jak człowiek. Niektóre istoty miały tylko jedno oko, inne rogi, dwie głowy, uszy, ogony, skrzydła, kły, węże zamiast włosów. Wszystko, czego by sobie nie wyobrazić. Vivi chwycił Robina za rękę i pociągnął za sobą przez tłum, do wielkiego tronu wypełnionego poduszkami, na którym siedział jeden z bardziej ludzko wyglądających osobników. Krótkie, falowane blond włosy. Ciemne okulary i dość intrygujący strój. W dłoni trzymał złotą fajkę, z której kłębiły się chmurki srebrzystych oparów. - Znaleźliście ją, wspaniale. A już miałem jej szukać... - oznajmił, spoglądając na niedźwiedzia.

(Riddle? Robin? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz