20 sty 2022

Cherubin CD Jumper

Jumper zniknął. Było to logiczne, dobrze zrobił. Ja mogłem złapać kontakt z kilkoma malunkami, mapą i miejscami na niej zaznaczonymi. Zapewne kryjówki, z porwanymi albo i nawet kolejne takie miejsca. Gdy znajdziemy Pika oraz innych opiekunów, oni sobie poradzą z resztą. Słyszałem ich rozmowę, po wstrzyknięciu mi w ramię jakiegoś płynu był on naprawdę dziwny. Coś jak usypiający i paraliżujący w jednym. Może było w nim coś jeszcze. Nie miałem czasu, by o tym myśleć. Byłem przytomny, ale zbyt ociężały do otwarcia oczu. Zapewne Diane też tak się musiała czuć. Słyszałem wszystko oraz głos Jumpera, jego oddech. Musiał być zmęczony. Hasło "Źródło". Gdyż tak go określili. Naprawdę nie wiedziałem, czemu takim dziwnym mianem mieli, by go określić. Może jest w tym coś więcej. Jednakże po tym całym rozmyślaniu nagle moje palce się poruszyły. Chyba odzyskuje czucie, może za małą dawkę mi dali. Może dzięki świeżemu powietrzu środek nie ma mocy. Odetchnąłem i starałem się rozruszać, by odzyskać czucie. Najwyraźniej przez cały ten środek pojawiła się halucynacja Diane. To jak powoli otwierała oczy, ale wciąż nie mogła nic powiedzieć, wydawał się dziwny. 
 - Cicho. Zaraz do ciebie wrócę, musisz być cicho. - wyszeptałem, na tyle ile potrafiłem. Udało mi się podnieść. Zobaczyłem jak ociężały chłopak, walczy z dwoma strażnikami. Najwyraźniej na śmierć i życie. Nie może ich zabić!! Trzeba wyciągnąć z nich informacje. Muszę go jak najprędzej zatrzymać, nim będzie za późno.
Westchnąłem ciężko. Nie chciałem od razu pokazywać swoich kart, gdyż lepiej zostawić je na czarną godzinę. To jakie umiejętności posiada, jest owiane tajemnicą. Chodzi tu bardziej o to, że wolę uniknąć pytań, które mogą się pojawić. W tym momencie jednak nie miałem innego wyboru. Zdjąłem płaszcz, by go nie ubrudzić oraz by przypadkiem nie przecięli mi go nożem. Edycja limitowana, dostałem go od kogoś bliskiego na urodziny i wole, by pozostał cały i zdrowy. Moja osobowość ulega zmianom, gdy muszę się przystosować do danej sytuacji, która odgrywa się przed moimi oczami. Jestem jak taki bohater akcji, a czasem miłośnik romantyzmu.
Po zdjęciu okularów i odłożeniu ich etui, które wyjąłem z kieszeni płaszcza. W ukrytych wewnętrznych kieszeniach płaszcza miałem ukryte dwa sztylety. Są ukryte w specjalnych pochwach, z których nic się nie wydobędzie i nie zaszkodzi mnie ani nikomu innemu. Ich dziwne ostrza są pokryte substancjami. Mogą one spowodować powolną agonię i śmierć, bym mógł przeprowadzić szereg eksperymentów.
To jak nauczyłem się ich obsługiwać oraz co z nimi potrafię, jest sekretem, którego nie lubię zdradzać. To od kogo się tego nauczyłem oraz gdzie jest kolejną zagadką. Gdyż przez pewien czas podróżowałem, nie tylko ja. Moja rodzina jest tajemnicza, mimo zwykłego życia, to co i jak robimy za kurtyną, jest owianą wieloma zasłonami i skomplikowanymi interesami.
Na pierwszy rzut oka w płaszczu nawet ich nie widać, dopiero po bliższym przyjrzeniu się można je dostrzec ukryte w sekretnej kieszeni. Westchnąłem głęboko. Wiedziałem, że moje ukryte umiejętności kiedyś się przydadzą, ale nie wiedziałem, że będę musiał już teraz je pokazać.
Cieszyłem się też, że w końcu będę mógł się wyzwolić i pokazać, choć odrobinkę, na co mnie stać. Choć regularne treningi pomagają, to przez jakiś czas musiałem się wstrzymywać. Gdyż kilka razy już zostałem przyłapany przez Pika i kilku innych dorosłych, w środku nocy. To było dziwne i nieprzyjemne spotkanie. Chociaż bliźniaki się wstawiły i najwyraźniej udawali, że wiedzą. Chociaż nie pytali o nic, to i lepiej dla mnie.
Zwinność i szybkość jest moim atutem, dlatego też znalazłem się przy chłopaku po zaledwie kilku chwilach. Mogłem go lekko odrzucić, po czym zraniłem sztyletami tych dwóch. Zanim pojawił się obok nas Jumper. Chwila nieuwagi i on mógł zostać trafiony.
 - Skończ tę zabawę. Są nam potrzebni. - rzekłem ostrym tonem. Westchnąłem ponownie i odskoczyłem, by po chwili znaleźć się obok nieopodal Jumpera.
 - Nie mogą cię zranić. Odpocznij. - dodałem. Chłopak jednak nie słuchał. Westchnąłem i na moment znalazłem się tuż przy jego uchu.
 - Twoje ciało jest ociężałe. Nikomu nie pomożesz, jak będziesz w takim stanie. - mój ton, tym razem był zupełnie inny. Sprawiał, że można było zapomnieć, odprężyć się, a nawet powalić siłacza. Tej sztuczki nauczyli mnie mnisi, gdy byłem przejazdem w klasztorze. Do tego Tai Chi i kilka innych technik. Chwilę czekałem, gdyż to nie działa od razu. Niekiedy może też nie zadziałać. Jednak fakt, że mi się udało było czymś niesamowicie radosnym. Będę musiał znaleźć sobie czasem na powrócenie do technik nauki i móc się nieco podszkolić. Ukryłem sztylety, po obu stronach mojego ciała, w specjalnych pochwach.
Jumper odpuścił. Ruszył się do swojego namiotu. Po drodze gadał coś na mnie oraz mamrotał, że mu przerwałem walkę.
Gdy wróciłem do Diane, jej tam już nie było, nie mogłem sobie przypomnieć, czy to, co widziałem wcześniej, było prawdą, czy tylko mi się wydawało.
 - Będę musiał spytać o to Jumpera. - powiedziałem do siebie. Rozmasowałem sobie ramiona, gdyż wciąż czułem się okropnie, jednakże nie narzekam, gdyż nie ma na to czasu. Założyłem okulary i otrzepałem płaszcz, po czym go włożyłem. Zabrałem tę dwójkę mężczyzn, do drugiego namiotu, który miałem tuż za swoim. Zazwyczaj pozostaje jako składzik moich tobołków albo też bym mógł się zaszyć i coś napisać. Kiedyś pracowałem w jaskini, którą znalazłem w lesie, ale było tam tak wiele problemów, że musiałem się przenieść. Jak nie kradzież, to zalanie, a w najgorszym razie zawalenie.
Owo miejsce nie miało żadnej specjalnej nazwy albo użytku. Jednakże, gdy się tam wchodziło, wiedziało, co się chce znaleźć. Może tylko ja to wiem. Nie było mnie tam dawno, gdyż nie miałem chwili czasu. Mimo to mogłem pobrać próbki i przesłuchać obiekty badań. Zanim ci popadną w katatonie. Jednakże mam na to jeszcze parę godzin. Najpierw muszę narysować mapę i rysunki, które zapamiętałem. Może one się przydadzą.

***

 - Nie wierzę. Naprawdę pokazałem to wszystko w niemalże jednej chwili. Może Jumper o tym zapomni. Jeśli nie, to powiem, że śnił. Przecież taki mól książkowy jak ja, nie mógłby mieć takich zdolności bojowych. - mówiłem do siebie. Cały cos do siebie gadałem, to o tym, co pokazałem, to o tym, co mi podali, czemu widziałem Diane. Starałem się też wszystko przypomnieć. Udało mi się w końcu wszystko narysować. Teraz mogłem skupić się na zadawaniu pytań. Na początku pyskowali, ale po zrobieniu kilku testów i "delikatnych początkujących eksperymentów" zaczęli gadać jak katarynki.


Jumper?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz