26 maj 2022

Jumper CD Vogel

Powstrzymaj się ze swoim "ja". Śmieszne. Zawsze się mówi, aby być sobą, nikogo nie udawać i zawsze być szczerym nie tylko z innymi ludźmi, ale również ze sobą. Najwidoczniej tą zasadę powinni przestrzegać tylko ludzie "dobrzy" - cokolwiek to oznaczało. 
Z nadmiaru emocji wyciągnąłem paczkę papierosów z kieszeni w sadziłem sobie jednego papierosa do ust, całkowicie zapominając o poczęstowaniu chłopaka i nie dlatego, że byłem nie miły, ale w tej chwili nie myślałem o żadnych grzecznościach. Z drugiej kieszeni wyciągnąłem swoją starą, niedawno odnalezioną zapalcznikę i zapaliłem papierosa. To wszystko mi sie tak bardzo nie podobało, że gdybym mógł, spaliłym to wszystko tak samo, jak powoli paliłem fajkę.
- Czyli co? Czekamy do wieczora? - zapytałem wypuszczajac dym. Vogel pokiwał głową. - A teraz co?
- Teraz możemy wrócić do swoich obowiązków. Przez ciebie trochę mi się ich nagromadziło - odpowiedział. Posłałem mu zniechęcone spojrzenie. - Zobaczymy się wieczorem - dodał i odwrócił się, aby rozpocząć wypełnianie swojej długiej listy obowiązków.
Czy ja miałem coś do roboty? Na upartego zawsze się coś znajdzie. Mogłem coś poćwiczyć, na przykład rzucanie nożami do ruchomych celów, albo pochodzić po linie nad płonącą siątką. Niestety w aktualnym stanie miałem wrażenie, że pod moje noże ktoś zostanie wepchnięty, albo moja lina zostanie przecięta. Chyba nie warto było ryzykować.
- Vogel - zawołałem go, nim odszedł za daleko i bym musiał do niego podbiec. - Mogę iść z tobą? - zapytałem. Nie miałem ochoty mu tłumaczyć, że w pewnym sensie najbezpieczniej czułbym się przy nim, bo może jeśli ten ktoś będzie znowu chciał mi zrobić pod górę, to może nie zrobi tego w obecności osób trzecich oraz Vogel był moim idealnym alibi, gdyby znowu coś się stało (i tym razem prawdziwym). 
Chłopak przez dłuższą chwilę się zastanawiał, prawdopodobnie nad tym, czy mu niczego nie zniszczę albo nie będe mu się niepotrzebnie pałętać pod nogami, ale w końcu wzruszył ramionami i skinął głową. Ruszyłem w jego kierunku i idąc tuż za nim, skierowałem się tam, gdzie mnie prowadził.

*

- Będziesz tak stał, czy mi pomożesz? - zapytał Vogel, wyrywajac mnie z zamyślenia. Popatrzyłem na niego i na karton, który trzymał w rękach.
- Mogę stać - stwierdziłem, na co on westchnął zirytowany i mnie wyminął. Patrzyłem jak niesie przedmiot kilka metrów dalej i stawia go na trawie. - Co to jest? - zapytałem, gdy wstał i ruszył w drogę powrotną do magazynu, z kórego zabrał pudło.
- Części zamienne do maszyny, która robi watę cukrową - wyjaśnił spokojnie.
- Zespuła się? - skinął głową. - Jak naprawisz, to mi zrobisz watę? - zapytałem, na co ten cicho prychnął pod nosem.
- Nie ma mowy - odparł, na co ja zmarszczyłem brwi. Mi kazał być milszy, ale sam taki nie był.
Gdy wszedł do magazynu, zerknąłem, co było w środku.
- To wszystko masz przenieść? - zapytałem widząc tutaj same brązowe kartony.
- Nie. Tylko te z X na boku - pokazał mi czerwony kształt X na jednym z boków przedmiotu. Wyszedł z budki niosąc kolejny przedmiot. Wtedy sam znalazłem się w środku, znalazłem pudło z czerwonym X i je podniosłem, niosąc do chłopaka. Gdy to zobaczył, przez ułamek sekundy mi się przyglądał, ale kiedy spojrzałem na niego, zrezgynował z komentarza. W ciszy przenosiliśmy pudła, a gdy zostało ostatnio, Vogel poprosił mnie, aby przyciągnął tutaj maszynę do robienia waty cukrowej, ktróa znajdowała się z tyłu za magazynem. Bez słowa ruszyłem po nią, a gdy wróciłem, zdążył rozłożyć części na trawie i zaczął przyglądać sie instrukcji. 
- Ciężkie to  - mruknąłem, gdy znalazłem się obok niego. 
- Trochę ciężarków ci nie zaszkodzi - skomentował. Usiadłem na trawie i wyciągnąłem papierosa. Tym razem chciałem go poczęstować, ale odmówił, twierdząc, że zapali jak skończy. 
Cały czas mu się przyglądałem, jak łączył ze sobą różne przedmioty, wymieniał je w maszynie, a stare i zepsute wrzucał do pudeł. Byłem nawet tak miły, że mu trochę co nieco pomogłem, w potrzymaniu czegoś czy podaniu. Miałem nadzieję, że chociaż to potem doceni.

<Vogel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz