16 wrz 2022

Cherubin CD Orion

Taka ciuciubabka była dziwna, taka nieprzyjemna, oraz trochę straszna. Czułem dreszcze na ciele, gdy przestałem dostrzegać Oriona, uciekał ode mnie. Jednakże teraz przynajmniej wiem, jaką ma zdolność. Dziwną, ale też niecodzienną. Wolałem już odzyskać wzrok, jednakże chyba nie prędko się do tego silił. Najwyraźniej urażone ego bywa zabójcze. Gdy go znalazłem, już byłem zmęczony tym dniem, a ta cała zabawa, była co najwyżej, by mnie upokorzyć, a nawet pokazać, że chce też czegoś więcej, a nie tylko jedno. Choć ja nie miałem zbyt udanych związków. Kończyły się one zazwyczaj nocą w łóżku jako zgoda, a spędzanie czasu razem nie było dla mnie. Gdyż wtedy zazwyczaj pracowałem. Takie jest spotykanie się z pisarzem, czasem nawet spędzanie nocy razem, nie było mi potrzebne. Podobnie jak sen i posiłki. Czasem trzeba było mi przypominać albo prowadzić za rączkę jak dziecko, bym jadł, brał prysznic, spał i żył jak człowiek, a nie robił tylko jedno. Życie z pisania jest piękne i potworne, gdyż pisząc książki, autor jest dumny, że jego dzieła się sprzedają, ale gdy jest wręcz odwrotnie i pokazują się negatywne komentarze, do tego dochodzą też sprzedaże książek, bo nikt ich nie chce kupić, wówczas autor przechodzi swego rodzaju załamanie. Może zbyt wiele myśli o tym wszystkim, co mógłby zrobić inaczej, gdzie popełnił błąd, czy jest sens, by dalej pisał, by żył... 
Bywają ciężkie dni i naprawdę cudowne dni. Książki są naszą dumą, która może uratować, albo też skazać kogoś na zagładę.
  - Skoro cię znalazłem, to możemy przenieść się na sofę? - spytałem chłopaka. Podniosłem się, by wrócić tą samą drogą, ale chłopak mnie zatrzymał. Zaczął się śmiać, jednak mnie nie było do śmiechu, ale skoro ma władzę i lubi ją mieć, niech podbuduje swoje zranione ego (dumę) czy co tam chce. Byłem w niewygodnej pozycji. Dopiero po dłuższych minutach zgodził się i mogliśmy wylądować na sofie.
Na oparciu miałem koc, dlatego też, gdy dostaliśmy do sofy, zwyczajnie wymacałem koc i się nim przykryłem, wygodnie się kładąc. Poklepałem miejsce obok siebie, jednakże nie miałem ochoty na niego czekać. Zwyczajnie się odwróciłem do niego plecami, okryłem się szczelnie kocem i zamknąłem i tak ślepe oczy.
  - Jeśli chcesz, to zostań. Mam jedynie nadzieję, że do jutra oddasz mi wzrok. - odezwałem się, ziewnąłem do tego, kichnąłem i starałem się zasnąć. Oczywiście czekałem, na reakcje ze strony chłopaka. Zostanie, położy się, zaczepi mnie, będzie się gapić, czy zwyczajnie sobie pójdzie.
  - Z chęcią zostanę. Zresztą zazwyczaj nie trwa to dłużej niż godzina, więc masz szczęście. Z chęcią porozmawiam dla zabicia czasu. - rzekł chłopak. Przekręciłem się, ale zresztą i tak nie miałem, jak na niego spojrzeć, dlatego też przesunąłem się, by zrobić mu miejsce. We dwóch będzie nam cieplej, jednakże zamknięcie namiotu też było ważne.
  - Skoro widzisz i masz władzę, to zamknij namiot. Gdy będzie otwarty, to nie zrobi się ciepło. - rzekłem. Poczułem, jak się podnosi, następnie jak namiot zostaje zamknięty, a już po chwili zaczęło się robić ciepło. Dlatego też wolałem zrzucić z siebie niektóre warstwy ubrań. Łóżko miałem niemalże nieopodal sofy. Dlatego, gdy udało mi się jakoś po omacku ściągnąć spodnie, zacząłem sobie przypominać, jak wygląda mój namiot. Mam regał z książkami po obu stronach sofy, a potem jest łóżko. Muszę uważać, by się nie wywalić. Zdjąłem sweter i odrzuciłem go na sofę wraz ze zdjętymi wcześniej spodniami. Po tych czynnościach powoli jakoś przetransportowałem się na łóżko z kocem. Czułem na sobie wzrok, do tego śmiech, czuł się jak u siebie, do tego najpewniej podobał mu się widok, jaki miał przed oczami. Nie pasowało mi to, ale nie odezwałem się i nie potrzebowałem jego pomocy, gdyż sobie radziłem. Podziwiam osoby, które nie widzą i sobie radzą, jest to niesamowite. Teraz jednak wiem, w jakim przypadku traci cierpliwość. Będzie trzeba wypróbować jeszcze kilka rodzajów czynów, by mógł wiedzieć, jak daleko się posunąć, by mały dumny Orion stracił swą cierpliwość i użył mocy.
W pewnym momencie chyba źle coś obliczyłem, gdy zacząłem spadać, wtem poczułem jak ktoś mnie łapie i trzyma, a następnie odkłada na miękkim materacu. Pociągnęłam za rękę chłopaka, zanim się odsunął. Wolałem, by się nie kręcił mi po namiocie, gdyż miałem w nich pochowane rzeczy, których woli nie odkrywać. Zapomniałem nawet, że moją małpką zajmuje się Black, gdyż po to dziś przyszedł. Ten mały urwis polubił, drugiego urwisa, dlatego też skoro tego chce, to powodzenia, można im liczyć. Oby się nie pozabijali. Pociągnąłem i jednocześnie przyciągnąłem do siebie chłopaka, nie miał innego wyboru jak się wyrwać, albo wpaść na łóżko i się położyć obok mnie. Oczywiście, gdy padł na łóżko, nie pozwoliłem mu z niego wyjść. Jedynie wyciągnąłem dłoń, by go dotknąć i się upewnić czy to na pewno Orion. 
  - Gdzie podziękowania za ratunek? - spytał.
  - Dzięki za ratunek. Sam mnie jednak w to wpakowałeś, wiec to ty powinieneś mnie przeprosić. Nawet nie wspomniałeś, że masz tak straszną, ale też niesamowitą zdolność. - rzekłem. Zabrałem dłoń i przekręciłem się na bok, by było mi wygodniej. Skoro i tak nie widzę, to pozostaje rozmowa, albo i pójście spać.
  - Nie ma czym się chwalić. Cherubin, a ty masz jakiejś zdolności? - po odpowiedzi zrobił pauzę, po czym zadał pytanie. Oczywiście, że mam. Jednakże to raczej nikomu się nie przyda.
  - Mam. Moje słowa mają moc. - rzekłem. Nie było się co nad tym rozwodzić. W sumie to nie wiem, czy dałbym radę, przywrócić sobie wzrok.
  - Mają moc? Co takiego możesz? - spytał.
- Spróbujmy. Biały wężu, biały wężu, twa ofiara tuż tu jest, oblecz ją niczym boa i nie pozwól ruszyć się... - przerwałem. - Taśma, usta, cisza. - dodałem stanowczo. Jeśli dobrze pamiętam, Orion nie będzie mógł się odezwać. Dlatego też milczałem i zwyczajnie czekałem, aż minię piekielna godzina, a ja znowu będę widzieć.
Możliwe, że przysnąłem, a gdy się obudziłem, mój wzrok powoli do mnie wracał. Moje słowa, działały jedynie na umysł drugiej osoby, coś jak płatanie figla, ale jednocześnie było w nich cos więcej. Oczywiście przestaje też działać gdzieś po godzinie albo gdy zasnę, czasem mogę zapomnieć, że ją aktywowałem. Rzadko jej używam, nawet o niej zapomniałem, mało przydatna zdolność. Była w stanie leczyć, jak lekarz albo magia uzdrawiająca, torturowały oraz nadawały, innego znaczenia temu, co mówiłem.
- Chciałeś, to masz. Użyj swojej mocy na mnie ponownie, a inaczej sobie pogadamy. - powiedziałem poważnie. Odwróciłem się na drugi bok, wtuliłem w poduszkę, zamknąłem oczy i gdy miałem już zasnąć, jednak poczułem dotyk na plecach. Ani drgnąłem jedynie czekałem, co takiego chce zrobić. Jednakże po chwili nic nie nastąpiło, dlatego też zwyczajnie usnąłem.

***

Obudziłem się zmęczony, obolały i w kiepskiej formie. Musiałem się przeziębić, nie zastałem Oriona, dlatego też pewnie musiał wcześniej wyjść. Sięgnąłem jedynie do półki po tabletki i butelkę wody, która stała nieopodal łózka. Dokładniej to obok półki z lekami. Wziąłem przeciwbólowe, popiłem je, ponownie się przykryłem, tym razem by było mi cieplej i wróciłem do spania. Najpewniej za parę godzin wstanę żywszy i zdrowszy. Zazwyczaj takie momenty pojawiają się, gdy się przepracowuje, za mało zjem i mnie przewieje. Najpewniej dwa z trzech mnie dotyczyły, a może wszystkie. Bez zbędnych narzekań i rozmyśleń wróciłem w ramiona snu.

<Orion?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz