10 wrz 2023

Cherubin CD Orion

Cofnijmy się nieco w czasie. Gdyż takie dnie przywołują pewne wspomnienia, o których lepiej jest zapomnieć, a może i nawet wymazać je. Tak jakby nigdy one nie miały miejsca albo nigdy się na coś takiego nie natknęło. Moo miał wówczas może około dziewięciu może dziesięciu lat. W tym dniu słońce było wysoko na nieboskłonie, chmury białe i miękkie jak wata cukrowa, a tak przynajmniej się o nich mówiono. Już w tym wieku był zagorzałym fanem książek, a nawet wielokrotnie powtarzał, że będzie pisarzem. Często przesiadywał w gabinecie przepełnionym książkami, powieściami, wierszami czy innymi poematami. Było to miejsce, w którym nie musiał się ograniczać, jedynie czasem trzeba było go upominać, że pora na posiłek, albo zwyczajne wyjście na świeże powietrze. Zamiłowanie do książek jednak wzięło się od jego mentora. Doprawdy dostojnej i wspaniałej osoby. To temat na inne wspomnienia, a może i opowieść.
Powróćmy do tego słonecznego, ciepłego dnia. Jego młodsze rodzeństwo spędzało czas, w ogrodzie, albo zwyczajnie siedzieli w salonie, popijając mrożoną herbatę zrobioną przez rodzicielkę. Wszystko mogłoby się wydawać piękne, ładne jak z obrazka. Nic jednak bardziej mylnego. Moo odkrył coś poprzedniego dnia, a może nawet się zapędził. Zobaczył coś, czego nie powinien. Istotę, która przypominała zjawę, była uwięziona w kajdanach. Czasem przyjmowała ludzką formę, ale to tylko wtedy gdy była karmiona świeżą krwią. Doprawdy niecodzienny widok i przerażający, tak jakby była to istota doprawdy magiczna i głęboko przebijająca do samych kości i jeszcze głębiej swoją przerażająca aura.
Zaciekawiony podchodził i obserwował, gdy istota była sama. Tego się jednak nikt nie mógłby spodziewać, że ów zjawa odciśnie piętno na chłopcu, który poprzez różne sytuacje narodził się na nowo jako ktoś nowy, ale jednocześnie pozostanie taki sam...

***

Być blisko osoby, która przebudziła w twym sercu coś, co zostało od dawna zapomniane, było niespodziewane i dziwne. Gdyż można określić to jak nieopisane uczucia zarówno ciepła, jak i czegoś doprawdy przerażającego. Starał się nie myśleć o tym za wiele, ale też nie mógł pozostać bez zmian. Pojawiła się zjawa, która dręczyła go od lat. Tak jakby sam sobie na to zasłużył, a może i sam sobie to zrobił. Jest też i tak opcja, że to właśnie sam Cherubin to sobie zrobił.
Po odetchnięciu i odrzuceniu od siebie wszystkich myśli, starał się skupić na swoim partnerze i na tym, by móc się dobrze bawić. Starał się nie zwracać uwagi na żadne rozpraszacze, gdyż były one jedynie problemem. Dlatego tez ruszył po stoiskach. Od jednego do drugiego. Tyle pyszności, ale jednocześnie bliskość partnera zapewniała go w tym przekonaniu, że nie pozostanie sam.
  - Gdy nie pozwolą zwiedzać zamku, możemy się wymknąć i pozwiedzać na własną rękę. - odezwałem się blisko ucha swojego partnera, by tylko on mnie słyszał akurat w takim głośnym miejscu. Zdarzało się, że współczuł tym, który słyszą myśli innych, gdyż w ich głowach oprócz swoich myśli mają tyle obcych. Oszaleć można, ale też poznać sekrety, których nigdy byś nie poznał.
Dmuchnąłem w ucho chłopaka, po czym przyciągnąłem go do siebie, by choć przez chwile zdobyć jego minę ekscytacji, podniecenia i zachwytu tym miejsce. Było to doprawdy magiczne, przez ten wieczór może uda mi się zwrócić swoją uwagę na kogoś innego niż na siebie. Może to sprawi, iż będę wolny.

Orion?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz