21 sie 2023

Ozyrys CD Doll

Dużo się działo, powiedziałbym, ze nawet za dużo, jak dla takiego małego chłopca. Małego… czy gdy go nie poznałem, nie był mniejszy? Coś mi się kojarzyło, że gdy pierwszy raz chciał ze mną spać jego nogi były krótsze od moich o ponad połowę, a teraz wyglądały na dłuższe. Może od tego nadmiaru wrażeń zaczynałem mieć zwidy? W każdym razie widziałem, jak chłopak się zmienia. Był pewny siebie, odważny i silny, przynajmniej takie dawał wrażenie na pierwszy rzut oka. Dzisiaj się dowiedziałem, że trzymał w sobie ogrom emocji, które musiał wypuścić na zewnątrz.
- Oz, ty nie umrzesz, prawda? – słysząc to ciche pytanie z jego strony, na moment zabrakło mi śliny w gardle. Czy umrę? Nie miałem takiego zamiaru, chociaż przyznam, że kiedyś uważałem śmierć za błogosławieństwo, które zabrałoby mnie z ego piekielnego świata. Teraz jednak nie mogłem opuścić tego małego chłopca. Chociaż nie wiedziałem ile okropieństw musiał przejść, wiedziałem, że nie chciałem, aby jego historia skończyła się jak moja.
- Nigdy – powiedziałem pewnie. – Nie mam zamiaru cię opuszczać – po tych słowach znowu go objąłem. Był taki zimny i w jakiś sposób mnie to koiło. – I nie zamierzam ciebie im oddać – dodałem jeszcze, chowając twarz w jego włosach. Nie mam pojęcia kto się bardziej czuł bezpiecznie, ale chyba oboje tak na siebie działaliśmy.

Następnego dnia obudził nas policjant, mówiąc, że musimy z kimś porozmawiać. Gdy zjawiliśmy się w tym samym pomieszczeniu co wczoraj, poznaliśmy policjanta zajmującego się handlem ludźmi. Był to starszy mężczyzna o siwych włosach i lekkim zaroście, ale bystrych i silnych oczach. Omiótł nas spojrzeniem i wyjaśnił, że musimy złożyć zeznania, ale pojedynczo. Najpierw poprosił mnie. Miałem co do tego obiekcje, w końcu już raz trafiłem na fałszywych policjantów i okazali się być oni bardzo przekonujący. Jednak czy teraz mieliśmy jakiś wybór? W dawniejszych latach nie miałem dobrej opinii o mundurowych i w dalszym ciągu się to nie zmieniło. Wiedziałem jednak, że nie cierpieli, kiedy ktoś nie wykonywał rozkazów.
- Opowiedz mi po kolei, od momentu, w którym pojawił się chłopiec – powiedział, gdy włączył nagrywanie. Przez chwilę milczałem, próbując sobie przypomnieć ten dzień. Nie miałem z tym problemów, bardzo dokładnie pamiętałem, jak wrócić do namiotu i zastałem w łóżku białowłosego dzieciaka, którym miałem się zająć. Nie sądziłem, że ktoś taki delikatny mógłby mieć takie problemy; jakbym zapomniał o własnej historii.
Nie mam pojęcia ile tam siedziałem, ale pośladki zaczynały mi drętwieć od tego niewygodnego, twardego krzesła. Gdy w końcu pozwolił mi wstać, zrobiłem to szybko i z przykrością stwierdziłem, że teraz z chęcią bym rozmasował cztery litery. Wyszedłem na zewnątrz, gdzie stał Doll. Spojrzał na mnie spokojnymi, aczkolwiek niepewnymi oczami, aż w końcu policjant zabrał go za drzwi. Przez moment stałem bez ruchu, zastanawiając się, ile im to potrwa, aż nagle usłyszałem głos policjanta. Rozejrzałem się i dostrzegłem szybę. Za nią widziałem policjanta oraz Dolla, a to, co mówili, wychodziło przez głośniki w tym niedużym pomieszczeniu. Dopiero teraz zrozumiałem, że było to lustro weneckie, dzięki któremu mogłem obserwować chłopca i usłyszeć jego historie.
Policjant przesłuchiwał Dolla o wiele dłużej niż mnie, w końcu chłopiec miał więcej do powiedzenia. To on był prześladowany, to jego szukali i to on znajdował się w niebezpieczeństwie. Myśl, że gdy tylko przekroczymy próg tego budynku, ktoś nas napadnie i mi go zabierze sprawiała, że czułem się mały i słaby. Jak mogłem walczyć z takimi ludźmi? Gdy w końcu wypuścili chłopca i mnie do cyrku twierdząc, że teren został już przeczesany, zabezpieczony i będziemy pod obserwacją, poczułem się minimalnie lepiej. Zostaliśmy eskortowani do domu policyjnym radiowozem, w którym siedzieliśmy obok siebie. Poczułem deja vu, gdy mijaliśmy wczoraj poznaną przez nas stację paliw. Chłopiec mocniej ścisnął moją dłoń, gdy oboje przyglądaliśmy się miejscu, w których uciekliśmy z samochodu. Przypominając sobie wszystko, zdałem sobie sprawę, że nie tylko ja władałem żywiołem, ale chłopiec również. I skoro wtedy sobie poradziliśmy, mogliśmy sobie poradzić później. Ta myśl podniosła mnie na duchu, więc uśmiechnąłem się do niego.

Cyrk z pozoru się nie zmienił, wiedziałem jednak, że praktycznie już wszyscy wiedzieli o wczorajszym zajściu. Nie znali szczegółów, ale to starczyło, aby spoglądali na nas z zaciekawieniem. Na obrzeżach cyrku widziałem dwóch czy trzech policjantów, a występy zostały przerwane w tym tygodniu. Pik szybko zawitał do naszego namiotu, by przedyskutować najważniejsze rzeczy, a gdy uzgodniliśmy, że oboje będziemy kontynuować treningi, jakby się nic nie stało i damy działać policji (to znaczy, że wszystko co podejrzane mieliśmy zgłaszać), mogliśmy zrobić sobie do końca tego dnia wolne. Pierwsze jednak co zrobiliśmy, to przebraliśmy się w świeże ubrania i zjedliśmy śniadanie na stołówce.
- Po tym wszystkim dzień wolny wydaje się nierealny – przyznał Doll gdy wracaliśmy do namiotu. Zgodziłem się z nim. – Ale cieszę się, że go mamy.
- Co chciałbyś w takim razie porobić? – zapytałem, chcąc sprawić, aby ten dzień wydał się jak najbardziej normalny, aby chłopiec chodź na chwile zapomniał o otaczającym go świecie, w którym był uciekinierem. To, że ktoś chciał sobie z niego zrobić niewolnika było okropne, ale gorszym było prześladowanie tego malca, kiedy udało mu się już wyjść na wolność. – Byłeś kiedyś w wesołym miasteczku? Wiem, że tutaj pracownicy i cyrkowcy mają darmowe wejścia na niektóre atrakcje – przyznałem z lekkim uśmiechem. 

<Doll?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz