29 mar 2018

Lennie CD Nice

Albo się nie wyspałem i śnie na jawie, albo w dłoni dziewczyny, która własnie stała przede mną, pojawiła się pomarańczowa ścierka. Zamrugałem paręnaście oczami, by dojść do siebie i jeszcze raz przekalkulowałem w głowie całą sytuację. Używam mocy, wylewam kakao, a dziewczyna przyzywa szmatkę. Nie, to dalej nie ma sensu... Pomachałem głową na boki. Stwierdziłem, że jeśli żadne z nas nie poruszy tego tematu, nie będę musiał myśleć. A z samego rana, jest to najgorsza rzecz.
- Nic się nie stało - W sumie, to ja to wywaliłem, dodałem w myślach i wstałem od stołu, prawie nie wywalając krzesła na ziemię. Zdecydowanie za wcześnie wstałem. Może powinienem zażywać jakieś tabletki na sen? Najlepiej podwójną porcję, te koszmary inaczej mnie nie opuszczą. Albo może tak się wydarzyć, że nie będę mógł się obudzić z koszmaru i będę miał zawał we śnie. Przeszły mnie dreszcze. - Posprzątam, to było moje kakao - wziąłem od dziewczyny ścierkę i kucnąłem, by zacząć ścierać ciecz. Po chwili przede mną kucnęła dziewczyna i zaczęła zbierać odłamki filiżanki. - Lepiej to zostaw, skaleczysz się - zabrałem od niej kawałki na ścierkę w dłoni.
- Co to był za napój? - odpowiedziałem jej, że kakao. Delikatnie się uśmiechnęła. - Zrobię nam obojgu po kakao - oznajmiła. Spojrzałem na nią z dołu i skinąłem głową, lekko się uśmiechając. Gdy podeszła do stołów, ja dokończyłem sprzątanie. Wyrzuciłam rozbitą filiżankę do kosza i odłożyłem ścierkę, gdy podłoga była czysta. Dziewczyna akurat skończyła przyrządzanie napoju. Podała mi jeden kubek i razem usiedliśmy przy stole. Bufet w dalszym czasie był pusty.
- Pyszny - odstawiłem naczynie na stół, ale dalej trzymałem go obydwoma rękami, jakby się nim ogrzewał. Zmęczenie powoli ustawało, jednak z wielką chęcią położyłbym się jeszcze. - Nazywam się Lelun, czyli Lennie. A ty? - zapytałem, rozpoczynając temat, by uniknąć rozmowy na temat tych dziwnych zjawisk z samego początku.
- Nice.
- Ładnie. Widzę, że imię odpowiada twojemu charakterowi - zauważyłem.

<Nice?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz