20 kwi 2019

Vogel CD Rose

Uważnie obserwowałem jej ruchy nad talią kart. Powoli je przesuwała, odwracała, czasem się na chwilę zatrzymywała, mając przy tym niewyraźny grymas. Po kilku minutach obserwacji dziewczyna z wielkim zaskoczeniem spojrzała na mnie, mówiąc przy tym, co w nich zobaczyła. Zaskoczyło mnie to. Siedziałem w bezruchu, próbując zebrać myśli. Kolejne ciało? Czyli to seryjne zabójstwa. Może to tylko przypadek? Nie, nie ma takiej mowy, to nie może być niefortunne zdarzenie i to jeszcze w tak krótkim odstępie czasowym. Przeczesałem włosy dłonią, odwracając głowę w stronę biurka dziewczyny. Panowała na nim czystość, czego nie mógłbym powiedzieć o swoich myślach. Przymknąłem powieki, odrywając się przy tym od świata rzeczywistego. Przede mną pojawił się obraz nieboszczyka, którego wczoraj ujrzeliśmy. Był brutalnie zmasakrowany, to na pewno nie jest przypadek, a pomysł jakiegoś psychopaty. Otworzyłem delikatnie oczy i kątem oka spojrzałem w kierunku Rose, która nadal badała karty. Czyżby myślała nad pomyłką? Zapewne, gdyż miała taki wyraz twarzy. Chciała, by to nie było prawdą. Westchnąłem cicho, po czym oparłem się wygodniej o ramę krzesła.
- To nie może być przypadkowe... -powiedziałem w końcu, tym samym zwracając na siebie jej uwagę.
- Co? -szepnęła, próbując złapać swoim spojrzeniem moje. W końcu je połączyliśmy.
- Pomyśl, w tak krótkim czasie dwa zabójstwa? -odpowiedziałem, mając lekko zachrypnięty głos, szybko jednak odkaszlnąłem. Przez moment siedzieliśmy w ciszy, aż w końcu pochyliłem się w jej kierunku, łącząc przy tym palce dłoni -Możesz wyczytać z kart, gdzie to się zdarzyło?
Dziewczyna na moje polecenie delikatnie się wzdrygnęła, lecz po chwili zwróciła głowę w kierunku tarota, szukając odpowiedzi na moje pytanie. Cierpliwie czekałem na nawet najmniejszy jej ruch. Przełknąłem nerwowo ślinę, a wtedy Rose skinęła twierdząco głową. Wyglądała na przerażoną, ale to pewnie mi się przewidziało, dlatego szybko odgoniłem tę myśl.
- Jesteś w stanie określić dokładne położenie? -dopytałem.
- Niestety nie, ale wiem, że ciało leży przy kanale wodnym -gdy to powiedziała, próbowałem przypomnieć sobie, gdzie ten kanał się znajduje.
- Niedaleko nas -wyszeptałem, zasłaniając sobie dłońmi usta.
W tym momencie przeszedł mnie dreszcz. Teraz już byłem pewny, poprzednie zdarzenie nie było pojedynczym incydentem, a wprowadzeniem do jakieś chorej zabawy. Zacisnąłem zęby, kołysząc przy tym delikatnie swoim ciałem.
- Vogel? -usłyszałem jej głos, dzięki któremu podjąłem decyzję -W porządku?
Mój wzrok zawisł na jej zakłopotanej twarzy, a właściwie na wąsko ściśniętych ustach, tak jakby bała się powiedzieć coś jeszcze. Gwałtownie wstałem z miejsca, po czym zacząłem krążyć przed stolikiem, na którym to Rose dokonała dla mnie czegoś niemożliwego. Po kilku sekundach stanąłem do niej tyłem i zwracając głowę przez ramię, powiedziałem:
- Musimy to zbadać, nie możemy pozwolić, by to się przeniosło na kogoś jeszcze -moja wypowiedź była szorstka, bez emocji, przez co i ja się w sumie zaskoczyłem.
- Oszalałeś?! -dziewczyna stanęła naprzeciw mnie, podpierając się o stolik -Vogel, to nie są przelewki, co jak ktoś nas znajdzie? Co, jeżeli wszystko spadnie na nas?
- Lepiej na nas, niż kogoś innego -wtrąciłem się jej, odwracając się przodem -Rozumiem twój brak przekonania, ale sądzę, że gdy zobaczyliśmy te pierwsze ciało, zostaliśmy wprowadzeni do gry, jeżeli wiesz, o co mi chodzi -wzruszyłem ramionami, opierając się tyłem o szafę.
- Nie, nie rozumiem -pokręciła głową -To jest zbyt niebezpieczne, nie możemy się w to wtrącać, co jeżeli...
- A jednak czekałaś na mnie, by móc coś wyczytać z kart -ponownie się wtrąciłem, tym razem powodując u dziewczyny coś na wzór zszokowania.
To, co mówiła, to o niebezpieczeństwie, było prawda, ale moje słowa także nią są. Gdyby ją ta sprawa nie interesowała, to by o niej zapomniała, a nie szukała odpowiedzi. Rose zwiesiła głowę, zasłaniając się włosami. Myślała. Postanowiłem zrobić to samo. Skrzyżowałem ręce i przechyliłem głowę delikatnie do przodu, zamykając przy tym oczy. Czy to, co robimy, jest w ogóle dobre? Oczywiście, że nie. Może Rose nie podziela mojego zdania, ale ja nie mogę pozwolić, by ktoś stąd został skrzywdzony. Obydwa zabójstwa są niebezpiecznie blisko naszej lokacji, a to może oznaczać trzy rzeczy. Po pierwsze -ktoś chciał zrobić to w ukryciu, lecz jakimś cudem nie wiedział, że znajduje się tu cyrk. Po drugie -dobrze wiedział, że jesteśmy tu rozbici, a żeby tylko podejrzenia nie padły na niego, zrobił to właśnie tutaj, próbując wplątać w to cyrk. I co najgorsze, trzecia opcja, która mi się nasunęła, a była to zaplanowana akcja na nasze społeczeństwo. Ostatnia opcja jest najmniej prawdopodobną, ale może się zdarzyć. Nie wiadomo przecież, co takiemu człowiekowi może siedzieć w głowie. Jeżeli jednak trzeci wybór miałby się spełnić, lepiej się zabezpieczyć i po prostu szukać wskazówek, o ile takie w ogóle istnieją.
- ...hej no, słyszysz mnie? -od rozmyśleń oderwał mnie głos dziewczyny.
Otwierając oczy, spostrzegłem, że stoi tuż przede mną, wpatrując się w moją twarz. Cofnąłem przez to głowę, próbując zachować jakąś przestrzeń.
- Co jest? -zapytałem, powstrzymując się z trudem od jąkania. Na jej twarzy powstał niewielki grymas, do którego dodała wyprostowaną pozę i skrzyżowane ze sobą ręce. Wyglądała, jakby się obraziła. -Przepraszam, zamyśliłem się -złapałem się za tył głowy, delikatnie ją masując. Ta westchnęła zrezygnowanie i spojrzała w kierunku kart.
<Rose?> przepraszam za czas i jakoś : D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz