18 mar 2021

OD Smiley

Weszłam do karczmy którą ktoś mi polecił podczas mojej wędrówki. Poprosiłam o klucz do pokoju który był ostatnim. Zwierzaki weszły wraz ze mną a Szafira zaprowadziłam do jego boksu. Zdjęłam swój płaszcz z kapturem pod którym ukrywałam swoje włosy oraz twarz. Nie chciałam aby ktokolwiek mnie rozpoznał. Byłam daleko od cyrku jednak nigdy nic nie wiadomo. Jest lato, a podczas tej pory dużo osób wyjeżdża na wakacje.
Wzięłam kąpiel, nałożyłam czyste ubrania na siebie a ubrudzone wyprałam.
Usiadłam sobie na fotelu. Bisca i Yuki zasnęli na łóżku. Byli wyczerpani. Otworzyłam swój dziennik w którym chciałam zapisać sobie kilka ciekawostek których się dzisiaj dowiedziałam. Przeglądając dziennik zauważyłam, że pozostało mi tylko dwie kartki. Jakby nie patrząc obiecałam iż wrócę gdy tylko dziennik się zapełni. Taki miałam cel odkąd nie potrafiłam sobie poradzić z utratą ważnych osób dla mnie. Ostatni rok był dla mnie bardzo trudny. Osoby które tak bardzo ceniłam sobie w życiu odeszły, a ja nie potrafiłam sobie z tym kompletnie poradzić. Niby osoby z cyrku to moja rodzina, ale tak jak kiedyś Red mi powiedział nie powinnam się do nikogo zza bardzo przywiązywać, a jeżeli już chcę się do kogoś przywiązać powinnam nauczyć się jak radzić sobie z ich utratą. Do pewnego czasu nie było to trudne dla mnie, ale gdy nawiązałam bardzo dobrą więź jakoś tak.... no tak... tak wszystko... się posypało... 
Pisząc swoją notatkę z dzisiejszego dnia postanowiłam, iż wrócę do domu. Moja podróż się skończyła i nadszedł czas, aby zmierzyć się z rzeczywistością.

Podróż zajęła mi około czterech dni, a to wszystko dzięki pomocy którą otrzymałam od kilku miłych osób. Pożegnałam się z osobami z którymi podróżowałam. Stanęłam przed bramą wejściową do cyrku. Dużo nowych osób do nas doszło. Było trochę tłoczniej niż przedtem. Nim przeszłam przez próg, Pik mnie zauważył i od razu podleciał. Zaczął mnie ściskać tak mocno, że miałam problem aby zaczerpnąć powietrze. 
- Pik... dusisz mnie... - wykrztusiłam z siebie słowa.
- Przepraszam, ale tak się cieszę, że wróciłaś. Jak zawsze zjawiasz się w odpowiednim miejscu i chwili. Potrzebuję ciebie... - spojrzał się na mnie tym swoim wzrokiem, który niby rozgryzłam już, ale zawsze czaił się jakiś haczyk. 
- Pomogę z miłą chęcią... - odpowiedziałam nie pewna swoich własnych słow. 
- Tak więc idź ćwiczyć, musisz dzisiaj wystąpić, mam dzisiaj mało osób do programu... 
- Pik? - chciałam się go o coś zapytać, ale nie potrafiłam. 
- Dziękuję ci Smiley! - po wypowiedzeniu tych słów, Pik odszedł. 
Skierowałam się do swojego namiotu gdzie odłożyłam swoją torbę. Następnie odprowadziłam Szafira do jego boksu, dałam mu jeść oraz kilka smaczków. Spojrzałam się na Biske i Yuki'ego. 
- Chodźcie, czas poćwiczyć po tak długiej przerwie - uśmiechnęłam się delikatnie w ich stronę, a one radośnie podążyły za mną. Ubrałam swój strój do ćwiczeń, po czym zaczęłam od kilku prostych akrobacji. Po krótkiej rozgrzewce chciałam się wziąć za układanie mojego układu, ale wtedy zauważyłam, że nie jestem sama w namiocie...

<Ktoś?>  
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz