27 wrz 2021

Cherubin CD Jumper

 - Już ich uśmiercasz. Ciekawe. - rzekłem i przeleciałem wzrokiem po osobniku obok mnie. Intuicja podpowiadała mi, bym skierował się w prawo. Gdzieś nieopodal miała znajdować się jaskinia, może odnajdziemy jakiejś ślady. Jednak skoro wystąpiło trzęsienie to czy nie zawaliła się? - Intuicjo, intuicjo podpowiadaj mi lepiej. - powiedziałem do siebie i ruszyłem we wskazanym kierunku. Po kilku minutach na piasku były ślady i to nie byle jakie. Ślady butów, podarte ubrania oraz krew. Gdy tylko to zobaczyłem, coś podpowiadało mi, byśmy jak najszybciej stąd spadali. Ciekawość, która mnie tym razem kierowała, zdecydowała się podjąć ryzyko i skierować się ścieżka wyznaczoną z kropelek krwi. Mogła to być też farba albo jeszcze coś innego. Dlatego też stanąłem w miejscu i spojrzałem na osobnika obok siebie.
 - Teraz czas na ciebie. Idź na zwiady tą swoją teleportacją. Zbadaj teren i wróć. - powiedziałem, po chwili dodając. - Tak będzie szybciej, niż wpakowywać się razem w pułapkę. Powodzenia. - popchnąłem delikatnie chłopaka, by się ruszył. Ja za to wyjąłem notes i zacząłem w nim zapisywać swoje pomysły oraz spostrzeżenia.
Spojrzałem na pomrukującego chłopaka, po chwili jednak zniknął. Przypomniały mi się czasy, gdy moja młodsza siostra się tak zachowywała, może wciąż jest taka naburmuszona i buntownicza. Użeranie się z takimi osobami, jest męczące, ale też może być niezwykle fascynujące. Taki ciekawy obiekt badawczy, może jednak uda mi się z niego taki zrobić. Tylko że jest jeden problem. Problemem jest to, że moje laboratorium zostało w domu, a tutaj pod niczyim nosem wolałbym tego nie robić. Zawsze też mogę zebrać próbki i wysłać je do domu, by tam je zbadali. Czy nadaje się ten buntowniczy obiekt do eksperymentowania?
 - Rubin, weź się skup. - powiedziałem do siebie. Częściej Black tak do mnie mówił, najwyraźniej brakowało mi jego wchodzenie bez zaproszenia do namiotu, czy też zabieranie mojej małpki, bądź nawet traktowanie mnie jak małego dziecka. Było w tym coś nostalgicznie irytującego. Westchnąłem i sprawdziłem, co zapisałem w swoim notesie. Starałem się też być ostrożnym, by przypadkiem na nic ani na nikogo się nie natknąć.
Uniosłem głowę znad notatnika, po czym schowałem go do kieszeni, spojrzałem na horyzont. Tam, gdzie morze i niebo się stykały, ale tak naprawdę się nie stykały. Wyglądało to trochę jak kraniec kończącej się linii, ale wcale tak nie było, gdyż im wyżej się wespniesz, tym dalej posunie się linia. Fale rozbijały się o brzeg i tworzyły pianę. Mógłbym patrzeć się na to godzinami, gdyż nawet jak za pierwszym niczego nie zauważysz, za kolejnym razem już możesz. Im dłużej się przyglądasz, tym więcej możesz dostrzec.
Jumper, gdyż takie imię nosił buntownik, został mi przedstawiony przez Dianę. Mogłaby narzekać na niego i na to, że o mały włos by jej nie zabił swoimi nożami. Zabawnie się tego słuchało. Chłopak w dalszym ciągu nie wracał, od dobrych minut go nie było. Można i znacznie dłużej. W końcu jednak się pojawił nagle i nie był zbytnio zadowolony. Jeśli jego twarz może zmienić swój wyraz, to tym razem wyraziła je w dosyć nietypowym grymasie. Gdy miałem właśnie spytać co znalazł, bez zbędnych przeszkód, chwycił mnie za rękę i ponownie przeniósł. Prawie wpadłem na chłopaka. Jednakże w ostatniej chwili udało mi się wyprostować, choć ponownie bolała mnie głowa.
 - Nie możesz być ostrożniejszy. - fuknąłem. Nie mógł ostrzec mnie albo powiedzieć cokolwiek.

<Jumper?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz