13 wrz 2021

Orion CD Dana

Kto mógłby się spodziewać...
Kolejny zwykły dzień w mojej jakże zwykłej pracy, którą zresztą skończyłem w samo południe, zakańczając przy tym kolejną próbę do występu, który zbliżał się już wielkimi krokami. Następnie chcąc chwilę odpocząć przed obiadem, wróciłem do swojego namiotu. W środku tak, jak zawsze walało się trochę rzeczy, ale nie mogłem tego nazwać wielkim bałaganem, a małym nieładem, który mógłby doprowadzić do szewskiej pasji każdego pedanta. Nie zamierzałem nic z tym robić. Jak zawsze tylko sięgnąłem w stronę stolika po jedną z porzuconych książek, przekraczając parę pudeł, które minionej nocy wygrzebałem spod łóżka. Teraz prędko na miejsce nie wrócą. Pracuje tu już tyle czasu, a wciąż nie mogę się wypakować do końca. Zawsze, gdy chce się za to zabrać, to znowu cyrk zmienia położenie. Choć w sumie... Po takim czasie mogę stwierdzić, że takie życie na walizkach jest nawet wygodne. Jest mniej zamieszania przy pakowaniu, gdy przychodzi co do czego.
Po stosunkowo krótkiej lekturze, spędzonej na perfekcyjnie zaścielonym łóżku, wybrałem się do bufetu. Co prawda nie byłem za bardzo głodny, ale za to z chęcią bym coś przynajmniej przegryzł i w zasadzie pierwsze co spostrzegłem wzorkiem, wchodząc do środka, to była kiść winogron. Dlatego też zagarnąłem ją całą dla siebie, szczerząc się przy tym, jak mysz do sera. Ciekawi mnie, jaka myśl pojawiła się w głowach osób, które mnie zobaczyły, szczerzącego się do owoców. Jednak wychodząc już stamtąd, dotarło do mnie, że to było najlepsze, co mogłem zrobić. Te winogrona były przepyszne i nawet za dużo pestek nie miały, więc kolejny problem z głowy. Nic mi nie zostało, tylko się zajadać w drodze powrotnej. Miałem to szczęście, że mój namiot był niedaleko. Praktycznie rzut beretem od bufetu, jak również od głównego namiotu (choć to i tak nie sprawiało, że nie spóźniałem się na próby). Już miałem w głowie tyle myśli odnośnie książki, którą zostawiłem na rzecz tej krótkiej wycieczki, że prawie nie zauważyłem, że mam niespodziewanego gościa. Jednak dziewczyna niewiele niższa ode mnie zgrabnie mi zagrodziła przejście, chcąc już wyjść na zewnątrz. Przysłuchując się jej wyjaśnieniom, tylko się odsunąłem w bok, wciąż się jej przyglądając. Najbardziej moją uwagę przykuły włosy.
- Nic nie szkodzi. - odpowiedziałem od razu, dość rozbawiony tą śmieszną pomyłką. Niestety tak to już bywa z nowymi w branży. Zawsze na początku nic nie ogarniają. Nie, żebym sam kiedyś wszedł do czyjegoś namiotu. - Takich ładnych gości, to miewam wieczorami. - oznajmiłem z cichym śmiechem i w zasadzie dopiero po wypowiedzeniu tych słów dotarło do mnie, jakie były one głupie. Cóż. Raz się żyje. Jednak jak zauważyłem, dziewczyna za bardzo się tym nie przejęła i również się cicho zaśmiała. Widziałem, że już lgnęła do wyjścia, ale wolałem ją jeszcze zatrzymać, dlatego też wyciągnąłem wolną rękę w jej stronę. - Jestem Orion. - przedstawiłem się krótko, a ona od razu skinęła głową i cisnęła moją dłoń.
- Dana. - odpowiedziała krótko i puściła już moją rękę. - Mam nadzieję, że tym razem już trafię w dobre miejsce. - rzuciła na odchodne, już wycofując się do wyjścia.
- Życzę szczęścia. - dodałem jeszcze, gdy już wychodziła. Odwróciłem się do łóżka iii... Coś mnie nagle tknęło, żeby za nią pójść. Szybko wtedy również wyszedłem z namiotu.
- Ej, poczekaj. - szybko ją dogoniłem. Nie odeszła za daleko. - Pozwól się oprowadzić w takim wypadku. - szturchnąłem ją łokciem w ramię, jednocześnie zrównując z nią krok i biorąc winogrono do buzi.
- Nie chce ci zawracać głowy, naprawdę. - ewidentnie próbowała się wykręcić, ale ze mną nie ma tak łatwo. Z chęcią ją teraz trochę pomęczę.
- Za bardzo się przejmujesz. - odpowiedziałem od razu, rozglądając się dookoła. - Myślisz, że mam coś ciekawego do roboty o tej porze? - spytałem, zajadając się kolejnym winogronem. Dziewczyna przez moment milczała, wkładając obie dłonie do kieszeni swojej zapiętej do połowy bluzy.
- Nie wiem. - odpowiedziała krótko. - Czym się w ogóle tutaj zajmujesz? - spytała jeszcze, a ja na to tylko wzruszyłem ramionami.
- A jak myślisz?
- Hmmm... - z uśmiechem, zmierzyła mnie wzrokiem. Zauważyłem nawet jej lekkie zdziwienie, gdy dostrzegła, że praktycznie chodzę przy niej na bosaka. Jednak wstrzymała się od skomentowania tego. Może jeszcze ten temat wróci. Ludzie zawsze są ciekawi i wręcz zaskoczeni moim brakiem obuwia. Idę o zakład, że trafiły się i takie, co wzięły mnie za chorego psychicznie z tego powodu. - Jesteś klaunem? - rzuciła, co sprawiło, że się trochę zakrztusiłem. Co, jak co, ale uderzyć w moje ego już tak przy pierwszym spotkaniu? Niezła jest. Zareagowała od razu śmiechem, do którego zresztą się dołączyłem. Ciekawe co by było, gdyby zgadła i byłbym naprawdę tym klaunem, hmmm? Już by tego śmiechu nie było.
- Ciepło, choć to wciąż nie to. - odpowiedziałem po chwili, już się uspokajając. - Winogrona? - wyciągnąłem przy okazji kiść w jej stronę.

(Dana~?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz