10 lis 2021

Vivi CD Robin

Po tym, jak opuściłem przyczepę białowłosego, znów spojrzałem na rękę. Rana za nic nie chciała się zagoić... DLACZEGO nie? Chociaż mogłem się spodziewać, że skoro jest z nim coś nie tak to... Również z raną nie będzie tak kolorowo. Nadal niestety, póki nie wiedziałem, co właściwie jest nie tak z pacjentem, nie mogłem ocenić, czy wyrządzi jakieś trwałe szkody mnie zarówno, jak i sobie. Wróciłem do siebie z ciężkim sercem.
Yukito najwyraźniej był wyjątkowo grzeczny pod moją nieobecność, gdyż drzemał, gdy wróciłem. Przeszedłem do części mieszkalnej, niezadowolony wzdychając i przeczesując włosy palcami czystej ręki. Byłem zmuszony to wreszcie opatrzeć... W końcu nie chciałem, by było gorzej...
Skrzywiłem się, gdy zacząłem odwiązywać bandaż ze swojej ręki. Poczułem nieprzyjemny ból, choć... Czego ja się spodziewałem? Rana nie wyglądała również za ładnie. Była cała poszarpana oraz głęboka... Nieźle się wgryzł...
Wsadziłem dłoń pod wodę. Beznamiętnie patrząc się, jak czarny płyn miesza się z bezbarwną wodą. Nie wiedziałem co miałem tak właściwie teraz z tym zrobić. Z chorym, z tym, co się dzieje wokół. Jakbyśmy nie przeszli już jednej burzy... Czy zanosiło się na kolejną? Powoli wyciągnąłem rękę spod wody, sięgając do szafki po kolejny bandaż. Tym razem świeży. Choć gazy by się też przydały... Niechętnie znów zacząłem czyścić ranę, tym razem środkami antybakteryjnymi i odkażającymi, ażeby później nałożyć na ranę gazę oraz zacząć obwijać ją bandażami. Tylko jedno cały czas mi zaprzątało umysł, co mam w tym wypadku powiedzieć Robinowi...? Chyba nie pomogłem sobie tym gwałtownym wyjściem, jak zauważył... Ranę. Cóż, na moją obronę, mogłem jedynie powiedzieć, że nie chciałem, by ją widział... Nie chciałem, żeby się musiał martwić tym, co się dzieje. Miało być dobrze? Więc było dobrze. Dla niego mogłem udawać, że jest w porządku. Że nie dzieje się nic poważnego. Nawet jeżeli działo się coś dziwnego... Byłem w stanie sobie poradzić. Koniec z końców już wszystko nam się układało.
Wystarczy, że mu powiem, że już jest dobrze i więcej nic nam nie zagrozi... No, zresztą będę go chronić. Zębami przerwałem bandaż, zawiązując go już na ręce.
- Świetnie... A teraz... Wracając do ciebie. - mruknąłem, zaglądając znów do Yukito.
Westchnąłem, skąd miałem wiedzieć, co z nim zrobić. No przecież nie mogłem go za bardzo nigdzie tu zamknąć. A zresztą, wcześniej czy później, by się wszystko wydało. Chyba nie pozostało mi nic jak konfrontacja ze źródłem tego wszystkiego. Wielka szkoda, doprawdy. Myślałem, że więcej go nie zobaczę, a tu co? Mimo że nikt z nas go tu nie chciał, to jakoś w jakiś dziwny sposób był częścią naszego życia. Oczywiście w negatywny sposób, tak jak rak rozprzestrzeniający się w ciele... No... Może nie do końca jak rak.
Nachyliłem się nad blondynem, który zaskakująco mocno zasnął, zaczynając go oglądać. Na zewnątrz w sumie nie było żadnych śladów, nic konkretnego. Czyżbym miał szukać poszlak w środku? Nie uśmiechało mi się go rozcinać i oglądać od środka. Jeżeli to przeżyje, to pewnie nigdy się na ten temat nie zamknie. Jedyne co mogło się wydawać dziwne, były jego źrenice, na które nie oddziaływało światło. Były jedynie nienaturalnie szerokie, zresztą czasem wydawało mi się, że lekko drżą.
Podniosłem głowę, słysząc skrzypnięcie otwierających się drzwi. Momentalnie odwróciłem głowę w ich stronę, marszcząc brwi.
- Nie widać, że jestem za - urwałem, widząc stojącego w nich Robina.
Wyglądał na... Wstrząśniętego... Nie wiem czy tym, co zobaczył tu, czy nie... Nie ważne, przecież... Zrozumie.
Zrobiłem mały krok w lewo, aby choć trochę zasłonić demona.
- Ah Robin... To nie tak jak pewnie ci się może wydawać... To nic takiego. Nic mu nie jest. Wyjdzie z tego. - odchrząknąłem. - Słuchaj... Pewnie się zastanawiasz, czemu ci nic nie mówiłem, o tym... Zresztą chyba o wielu rzeczach. - podrapałem się w policzek. - Słuchaj po prostu... Robię to po to, by cię chronić, ponieważ cię kocham okej? - zrobiłem parę kroków w jego stronę. - To dlatego... Dlatego musisz zrozumieć, że nie mogę ci mówić wszystkiego... - delikatnie położyłem dłonie na jego policzkach. - Rozumiesz to prawda? To wszystko jest nieistotne, póki ty tu jesteś cały i zdrowy dobrze?

( Robin? ❤️ )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz