10 sie 2019

Spektr CD Riddle'a

Lubiłem swoją pracę. Naprawdę. Za każdym razem, gdy natrafiałem na zadanie, które wydawało się niewykonalne lub osobę, która przyprawiła mnie o migrenę, trzymałem się tej myśli, jak tonący brzytwy. Tego dnia nie było mi to jednak szczególnie potrzebne. Bajarze mają to do siebie, że mimo zbytniej paplaniny, opowiadają ciekawie. Nawet prawie godzinna próba złapania ze mną kontaktu mnie przesadnie nie zirytowała. Przyszedłem na miejsce pracy, przywitałem się i wziąłem do roboty. Może nie byłem zbyt aktywny w naszej konwersacji, ale nie sposób powiedzieć, bym nie słuchał. Przez całą opowieść mężczyzny, milczałem pochłonięty składaniem kolejnych części teatrzyku ze sobą oraz łączeniem ich za pomocą śrub.  Nie zmieniało to faktu, że cała historia pobudziła moją wyobraźnię. Może nie wczułem się w wędrowców przemierzających las, jak każdy przeciętny słuchacz, ale nadal bawiłem się nieźle. Przypomniały mi się czasy, gdy jeszcze sam polowałem w lasach. Opis bezsilnego strachu sprawdził, że prawie poczułem jego woń. Końcówka także nie była nudna, chociaż już totalnie dla mnie abstrakcyjna. Zarówno pozycja "ofiary", jak i "oprawcy" nie pokrywała się z moją naturą. Sam raczej nie potrzebowałem światła, przynajmniej nie w postaci, która przemierzałem nocami głusze. Można powiedzieć nawet, że nie kojarzyło mi się ono zbyt dobrze. Zawsze prowadziło do kogoś, kto źle mi życzył. Szatańskiego żywota też nie zaznałem, ale to prawdopodobnie i lepiej, aczkolwiek parę razy od demona czy też diabła mnie wyzywano.
Brunet zakończył swój wywód serią pytań. Nie do końca wiedziałem, na co pierwsze odpowiedzieć. Łatwiej byłoby po prostu rzucić prostym "Co? Nie słuchałem", udając bezmyślnego robotnika, wyrwanego z transu. Wiedziałem, że na pewno nie chcę wyjść na gadułę, zaczynając rozwodzić się nad każdym pytaniem. Takimi ludźmi szybko traci się zainteresowanie. Tacy ludzie nie mają asów w rękawach. Łatwo ich zagiąć. W końcu zdecydowałem się na skomentowanie anegdoty, czy może raczej tematu przewodniego przedstawienia. Przerwałem niezbyt zręczną ciszę pytaniem.
- Morał z tego nie ruszaj dziwnych lamp w środku lasu? - odparłem nauczony podobnymi historiami,
że zawsze musi być jakaś lekcja.
Nie oderwałem wzroku od konstrukcji, która w zasadzie była już prawie skończona. Mogłem w zasadzie w każdym momencie stwierdzić, że to wszystko i zakończyć naszą konwersację.
- Inaczej bym to ubrał w słowa, ale okej. Poza tym mam jedną ciekawostkę. Taka lampa już w niejednej historii się przewija i większość z nich podobno jest prawdziwa - rzucił bajarz.
Znałem tę śpiewkę. To jest na faktach, tamto jest na faktach. W sumie nie mi było to oceniać, ale przez częste tego typu teksty było mi to obojętne. A nawet jeśli było to prawdziwe, to co z tego? Sam miałem niezłą kolekcję przedmiotów, które nie miały racji bytu bez użycia magii.
- Tak, to naprawdę ciekawe... Przypomnij, jak się nazywasz? - w istocie się sobie nie przedstawialiśmy, ale pytanie sugerujące coś innego, zawsze nakłaniało ludzi do powiedzenia prawdy.
- Fyodor Dostoyevsky, ale mów mi Riddle - przedstawił się.
Musiałem się chwilę zastanowić skąd znam to nazwisko. Może nie łączyłem tego z jego osobą, ale na pewno je kojarzyłem i to bardzo dobrze. Zerknąłem na niego krótko przez ramię, a gdy w końcu mnie oświeciło, odparłem w rodzimym języku:
- Człowiek niezmiernie lubi czuć się pokrzywdzony - miałem nadzieję, że załapie od razu, do czego piję.
- Ale kobiety szczególnie. Powiedziałbym nawet, że tylko tym żyją - odparł.
Mimowolnie poczułem lekką satysfakcję, kiedy okazało się, że zgadłem. Niemniej bycie jednym z wielkich pisarzy aż tak mi nie imponowało. Oczywiście nakazywało nieco większy szacunek, niż ten, którym darzę zwykłego zjadacza chleba, ale nie mogłem powiedzieć, bym był jego wielkim fanem. Pokiwałem głową, nieco w zamyśleniu i raz jeszcze omiotłem spojrzeniem zakończony przed chwilą teatr. Prezentował się całkiem nieźle.
- W zasadzie już skończyłem. Będę leciał, jeśli już nie potrzebujesz w niczym więcej pomocy - powiedziałem, zamykając skrzynkę z narzędziami.

<Riddle? W końcu? ;-; >
Tutaj mały przypis: Wypowiedzi po rosyjsku, będą po prostu pisane kursywą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz