30 lip 2022

Jumper CD Cherubin

Obserwowałem, jak Cherubin wychodzi z namiotu chwiejnym krokiem. Miałem wrażenie, że było z nim coś nie tak po wydostaniu się z kryjówki przestępców. Czy powinienem to sprawdzić? Owszem. Czy powinienem się spotkać z resztą trupy? Tak. Ale co było dla mnie ważniejsze? Sen. Mimo, iż mi przeszedł i nie byłem już senny, wizja oddania się objąciom Morfeusza była przyjemniejsza niż ta, w której pędziłęm do namiotu by porozmawiać z innymi na temat przetrwania w tych ciężkich czasach i wzajemnej pomocy w trudnych chwilach. 
Idąc za tym tokiem myślenia, położyłem głowę na miękkiej puszce i okryłem się cienkim kocem. Zamknąwszy o czym, starałem się o niczym nie myśleć, aby szybko zasnąć. Niestety sen nie przyszedł, a ja przeleżałem pół godziny, czując, jakby minęły wieki. 
- Rany... - mruknąłem pod nosem niezadowolony, odrzuciłem szybkim i mocnym szarpnięciem dłoni koc, podniosłem się za szybko, wywołując zawroty głowy i skierowałem się do wyjścia, wpierw zakłądając buty i zabierając ze sobą czarną, zapinaną bluzę. - A może dołącze do tych porywaczy? - zacząłem się zasatanwiać, będąc przy samym wyjściu. - Moja moc bardzo im się przyda - mówiłem dumnie, ale wiedziałem, że to tylko paplanina znudzonego dzieciaka. Rozumiałem (i postąpiłbym nawet tak samo), że gdy tylko przestanę im być potrzebny, zrobią ze mnie inni użytek. 
Krótko droga do głównego cyrku trwała wieki, ponieważ nie spieszyło mi się. Po drodze musiałem kopnąc każdy kamyczek lub szyszke, a na każdy dźwięk się przytzrymać i znaleźć jego źródło; nawet, jeśli to tylko wiatr szeleścił wiszącym skrawkiem materiału. Dotarłszy do namiotu, spotkałem tam niewielką grupkę ocalałych: Pik, Light, Gatta, Red, Vivi, Orion i The Beast. Spojrzeli na mnie. Wszyscy wyglądali na mocno zamyślonych, Gatta na wystarszoną, a The Beast na znudzonego. 
- W końcu - odezwał się Pik, odsuwając się od grona, ustawionego w kółeczku. - Wiesz gdzie jest Cherubin? - zapytał, a ja tylko wzruszyłęm ramionami.
- Pół godziny temu wyszedł z mojego namiotu - odpowiedziałem, wiedząc, że to był czas dłuższy niż pół godziny, stwierdziłem jednak, że to bez znaczenia. Szef wyglądał na zmartwionego.
- Może jego też zabrali - odezwał się Orion, a Pik tylko pokręcił głową, jakby w to nie wierząc.
Nagle wszystkie wątpliwości zostały rozwiane, kiedy rzeczony Cherubin wpadł na głównego namiotu jak poparzony.
- Widziałem bliźniaków i naszego. Porwany. Eksperymentowali na porywaczach, a magia wraca do właściciela - zaczął móić całkowicie bezsensu, jego zdania nie skłądały się w całość. To było niczym rzecanie przepadkowych słów przez 10-latka. Nim jednak któryś z nas zdążył powiedzieć, że nic nie rozumiemy i ma mówić spokojniej, wolniej i z sensem, on zemdlał. Jeszcze tego brakowało. 
Pik podszedł do nieprzytomnego i próbował go obudzić, ale na nic się to zdało. Obserwowałem, jak naprzód wychodzi Vivi, mówiąc, że zaraz się tym zajmie. Kucnął przy Cherubinie, po czym go obejrzał. Żadnych ran fizycznych. Gdy mężczyzna zajmował się nieprzytomnym trubadurem, skierowałem się do krzesełek i zająłem miejsce na jednym z nich. Obok mnie usiadł Light.
- Wiesz co tu się dzieje? - zapytałem od niechcenia, po czym wyciągnąłem papierosa, wsadziłęm go do ust i zapaliłem go ciemną zapalniczką z pogryzionym dołem.
- Nie jestem pewien - westchnął. - Najpierw było trzesienie ziemi. Takie normalne. Tylko po chwili pojawili się jacyś ludzie, widziałem, jak jeden z nich zabiera Diane. Wsadza jej na głowę worek, ręce związuje i wrzucają do auta. 
- Czyli jeden koleś pokonał całą trupę? - pokręcił głową.
- Okazało się, że ich było więcej, a u nas każdy zajął się trzęsieniem. Chował się, ściągał z półek co najcenniejsze, uciekał w bezpieczne miejsce - pokiwałem głową. Według mnie to był durny pomysł, w pewien sposób za bardzo naciągany. Wywołać trzęsienie ziemi po to, aby móć kogoś porwać? Miałem co do tego mieszane uczucia.
- A wy się schowaliście tutaj? - jego odpowiedź była twierdząca.
Gdy spaliłem całego papierosa, Vivi oznajmił, że Cherubin wrócił do rzeczywistości. Usiadł na krześle, a ktoś podał mu wody. Po chwili Pik do niego podszedł i poprosił go, aby jeszcze raz, na spokojnie, ze szczegółami, wyjaśnił, co takiego się stało. 

<Cherubin?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz