11 lip 2022

Ozyrys CD Lacie

Wyprostuj się. Uśmiechnij się. Szerzej. Nie patrz w podłogę. Utrzymuj kontakt wzrokowy z gośćmi. Ręce z kiszeni. Wzdłuż ciała. I pamiętaj co masz mówić: „Dziękuje za wasze przybycie”.
Wspomnienia z dzieciństwa przelatywały przez moją głowę, jakby ktoś puścił nagraną taśmę i ją w kółko puszczał. Ciągle to samo, rób i mów to, co ci każą. Wszystko dla publiczności, wszystko dla stworzenia wizerunku idealnej rodziny, robisz to wszystko, bo ci każą. 
W co ja się wpakowałem. W co? W kolejny scenariusz, pisany przez kogoś mi całkowicie obcego i kogoś, kogo nie obchodzę. Z drugiej strony czemu się dziwić? Każdy z nas pracuje na własne szczęście, a ja ze swoją „pracą” i pojednaniem z ludźmi go nie znajdę.
Gdy Lacie wyszła z budynku, starszy mężczyzna zaczął mi się kłaniać. Z jednej strony cała ta sytuacja mnie przerażała, że coś sknocę, a ona obierze sygnet, który blokował klątwę. Z drugiej czułem się zażenowany cała tą sytuacją – bo znowu do niej wróciłem. Wszystko zaczynało wracać. Robiłam to, co ktoś mi kazał. Udawałem kogoś, kim nie byłem. Po prostu cudownie.
- Bardzo przepraszam, że będzie pan zmuszony czekać – mężczyzna mnie przepraszał, a ja to puszczałem mimo uszu. Jego słowa zbytnio do mnie nie docierały, zaczynałem się czuć tak, jakby wszystko, co działo się wokół mnie, nie miało znaczenia. Pierwszy raz w życiu nawet uciszyłem mężczyznę uniesieniem ręki, tak, jak to zawsze robiła moja matka. Miała przy tym poważną minę, której nikt się nie przeciwstawiał. Nieświadomie musiałem wyglądać tak samo, ponieważ starszy osobnik zamilkł i tylko się mi przyglądał.
- Porozmawiamy o tym, gdy przygotuje pan papiery, do widzenia – pożegnałem się z nim oschle, nie zdając sobie sprawy, że powrót do starych czasów sprawiał, iż się zmieniałem. Teraz tego nie odczuwałem i nie zauważałem.
Gdy wróciłem do Lacie, zapytała mnie jeszcze, co tak długo tam robiłem. Po wyjaśnieniu, że mężczyzna mnie przepraszał, ta tylko skinęła głową i pozwoliła mi odejść, nakazując mi wrócić do niej z samego rana – ponoć miała dla mnie kolejne zadanie. Dzisiaj jednak za „dobre spisanie się” mogłem odetchnąć (od niej).
Powrót do cyrku minął mi szybko, głównie z tego względu, że wbiłem wzrok w ziemie i przeniosłem się do swojego małego świata, który każdy z nas ma, nawet nieświadomie. Nie myślałem o niczym, przynajmniej tak mi się wydawało, gdy znalazłem się u siebie, ale wieczorem przypomniałem sobie, że główkowałem, jak z tego wybrnąć. Nie widziało mi się drugi raz tkwić w tym samym szambie, musiałem się jakoś z tego wykaraskać. Tylko jak?
- Co cię gnębi? Co się dzisiaj stało? – Doll wyrwał mnie z zamyślenia. Zerknąłem na niego. Nie chciałem z nim rozmawiać, a mimo tego jego dziecięca buźka jakoś mnie otworzyła.
- Nic konkretnego. Elegancko się ubrałem i udawałem, że chce kupić lokal – chłopiec usiadł obok mnie.
- Nie rozumiem, ona nie mogła tego zrobić?
- Chyba nie chciał rozmawiać z kobietami – Doll tylko pokiwał głową, po czym zaproponował grę w karty. Zgodziłem się bez namysłu. Potasował je i zaczął rozdawać.
- A jak ręce? – wskazał na moje dłonie, na które również przeniosłem wzrok.
- Dała mi sygnet, który blokuje klątwę – wskazałem na niedużą biżuterię na palcu. Chłopak uważnie mu się przyjrzał.
- Czy klątwy nie zdjęła – pokręciłem głową. – Przynajmniej wiesz od czego musisz zacząć – dodał, kończąc rozdawać karty. Usiadł naprzeciwko mnie, gotowy do gry. Wziąłem swoją talię do rąk.
- W sensie?
- Mówisz, że chcesz się od niej uwolnić, ale na razie trzyma się na smyczy przez ten sygnet. Musisz się pozbyć klątwy, abyś nie był od niej zależny – poparzyłem na niego trochę zdziwiony i kiedy ja trawiłem to, co mówił, on wyłożył karty.
- Jesteś taki mały, skąd masz w głowie tyle mądrości? – powiedziałem to bardziej do samego siebie, niż do niego, ale Doll tylko w odpowiedzi się uśmiechnął i wzruszył ramionami, przypominając mi, że teraz moja kolej zagrać w karty. 
Podczas całej rozgrywki zastanawiałem się, jak mam zdjąć klątwę. Była ona rzucona przez jakaś wiedźmę, której w ogóle nie znałem i która zamiast ją zdjąć, dała mi coś, co ją blokowało i na dodatek nie miałem pojęcia czy to dlatego, że była leniwa, czy chciała mieć na mnie haczyk, czy może tej klątwy nie dało się znieść. Nie, musiało być jakieś wyjście. Postanowiłem sobie, że po jutrzejszej pracy u Lacie zacznę szukać kogoś, kto mi w tym pomoże. Doll również zaoferował swoją pomoc, mówiąc, ze wypyta niektórych ludzi z cyrku. 
Lacie – szykuj się. 

Lacie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz