22 mar 2019

Cal CD Rose&Vivi

Już miałem dość tego klona. Miałem dość demona, miałem dość tej całej Rose. Czemu ja nie mogę mieć, chociaż na chwilę spokoju? Po minięciu się z tym durnym pomiotem szatana udało mi się zgubić klona. Nie wiem na jak długo, ale przynajmniej mogę na chwilę odsapnąć. Usiadłem na jednej ze skrzynek za którymś z ostatnich namiotów. Moja chwila odpoczynku nie trwała za długo. Rose mnie znalazła. Miałem się znowu rzucić biegiem przed siebie, jednak to nie był klon. Dziewczyna od razu stanęła przede mną:
- Już wiem, jak się pozbyć tego klona. - oznajmiła, widocznie dumna z siebie. Ja jedynie przewróciłem oczami.
- Więc jak? - spytałem dość niechętnie. To na pewno nie było nic prostego ani przyjemnego. Dziewczyna od razu zrobiła jakąś nie zbyt entuzjastyczną minę. Wręcz taką, jakby się czymś brzydziła. Gdy tylko usłyszałem, o co jej chodzi, to się w ogóle jej nie dziwię.
- ... Musimy się pocałować. - odpowiedziała. Oboje się w tym momencie skrzywiliśmy, patrząc na siebie nawzajem.
- Nie ma takiej opcji. Nie będę całować byle wieśniary, która uciekła z domu, bo ją ignorowali. - stwierdziłem, odsuwając się bardziej od niej. Rose była jednocześnie zszokowana i zirytowana. Wiem, może trochę przesadziłem, ale NIE ZGODZĘ SIĘ na to nigdy. Nasze usta miałyby się dotknąć. Już mi się robiło niedobrze na samą myśl o tym.
- A ja nie będę całować byłego księciunia, który po nocach łazi po lasach w dodatku nago. - oznajmiła, dumnie unosząc głowę. Niech se nie myśli, że wygrała. Nie po to tu jestem, żeby się z nią przegadywać. Dlatego jedynie przewróciłem oczami i postanowiłem zignorować jej odpowiedź.
- Skoro tak to nie mamy już o czym rozmawiać. Na pewno istnieje o wiele lepsze wyjście. - stwierdziłem i spokojnie od niej odszedłem. Udałem się do tego demona. Po raz kolejny utrudnia mi pracę, a jak przychodzi co do czego, to narzeka. Jak mam się skupić na planie, skoro ciągle mi zawraca głowę?

(Rose?Vivi?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz