11 lis 2019

Lennie CD Shu⭐zo

Gdy zdjąłem z twarzy fartuszek, widziałem tylko, jak dziewczyna wychodzi z kawiarni. W momencie, w którym skręciła za budynek, dam sobie rękę uciąć, że zobaczyłem ogon. I to nie byle jaki, jasno brązowy, z kolorowymi pasemkami… 
- A to wredna szm… - mruknął pod nosem starając się wytrzeć napój ze swoich spodni. Nie powiem, ten widok mnie dość rozbawił, zasłużył sobie. Zdjąłem kapelusz z głowy i wyciągnąłem z niego spodnie, dokładnie takie, jakie miał na sobie przyjaciel.
- Idź się przebierz – wyciągnąłem w jego stronę ubranie. Spojrzał na mnie, a potem na dłoń, widziałem jak bardzo był wściekły na dziewczynę, a potem zdziwiony. W milczeniu wziął nowe spodnie i poszedł do toalety, w tym czasie ja dopijałem swoje cappuccino, zastanawiając się, czy zaczynałem wariować, czy Shuzo naprawdę przebrał się za dziewczynę. Nawet jeśli tak, to po co miałby to zrobić? A może mi się tylko wydawało, tylko wtedy to nie wyjaśnia jego… znaczy jej dziwnego zachowania; zamiast pójść za ladę do pracy, ona wyszła z budynku.
- Melanie się pyta, kiedy wracam – usłyszałem głos za sobą. Michaił miał na sobie czyste spodnie, a te brudne trzymał pod pachą. W dłoni miał telefon i przez chwilę patrzył na jego wyświetlacz, by po chwili schować komórkę do kieszeni.
- Kto?
- Moja dziewczyna – usiadł na swoje miejsce. - Będę się powoli zbierał.
- Strasznie się zmieniłeś – stwierdziłem. Chłopak się lekko uśmiechnął. - Kiedy?
- Widzisz, dużo się stało, gdy cię nie było. Wuefistka chajtnęła się z profesorem od fizyki, twoja sąsiadka dostała wylewu, a moja siostra wyjechała za granicę studiować. A ty dalej jesteś taki sam – uśmiechnąłem się.
- Rzeczywiście, to dość sporo – Michaił złapał kontakt wzrokowy z kelnerem, który zabrał nasze puste naczynia. Wstaliśmy od stołu i ruszyliśmy do drzwi. - Zostajesz tu na dłużej? - chłopak pokręcił głową.
- Wracamy z Melanie na studia do Toronto – pokiwałem głową. Przez chwilę milczeliśmy, aż chłopak wyciągnął swój telefon. - Podaj mi swój numer, nie ma po co znowu tracić kontakt – uśmiechnąłem się i mu go podałem, następnie on podał swój. Po tej szybkiej wymianie, ruszyliśmy wzdłuż ulicy, miałem go kawałek odprowadzić. - Ciekawe co mam teraz zrobić – odezwał się nagle.
- Czyli? - zerknąłem na niego kątem oka.
- Byłem martwy, a ja cię znalazłem. Twój ojciec musi wiedzieć, że żyjesz – oblał mnie nagle zimny pot.
- Gdzie jest?
- W Arizonie – odpowiedział. Pokiwałem głową i kiedy miał już skręcić, zatrzymałem go.
- Nic mu nie mów, sam to załatwię. Wyślij mi jego adres i może numer… - poprosiłem. Michaił pokiwał głową, pożegnawszy się, on wrócił do swojej dziewczyny, a ja ruszyłem do cyrku, z głową wypełnioną po brzegi myślami.
Gdy dotarłem na miejsce, nie poszedłem do swojego namiotu, tylko do Shuzo. Sam nie wiem, czego od niego chciałem, chyba chciałem sprawdzić, czy nie zamienił się w dziewczynę. Chłopaka nie było w namiocie, zajrzałem do środka, by się upewnić, a wtedy moim oczom ukazała się różowa sukienka, dokładnie taka sama, jaką miała kelnerka. Poczułem ciarki na plecach, w jednej chwili wszedłem do środka i wziąłem do ręki ubranie. Podniosłem je, by się upewnić; tak, to w stu procentach była ta. 
- Lennie? - usłyszałem za plecami, odwróciłem się i trzymając sukienkę w dłoniach, spojrzałem pytająco na Shuzo.

<Shuzo?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz