23 sty 2020

Shu⭐zo CD Lennie

Mogłem nie wstawać. Nie chciałem tego widzieć. Na początku sądziłem, że mam jakieś zwidy, ale nie. To się serio stało, a co ja mogłem zrobić? Stać, nie odzywać się, ewentualnie się głupio gapić. Może i znowu za bardzo dramatyzuje, ale jak okaże się, że są lub będą razem, przysięgam, że dźwięk łamanego serca będzie się dało, usłyszeć, nawet w Chinach. O dziwo ich pocałunek nie trwał jakoś rekordowo długo. Dziewczyna z uśmiechem odsunęła się od Lenniego, wciąż trzymając jego rękę. Od razu na mnie spojrzała. Stałem tam jak jakiś kołek, obejmując rękami swoje ramiona.
- Cześć, jestem Morgan. - przedstawiła mi się z szerokim uśmiechem. - A ty to Shu, nie? Lennie coś tam o tobie wspominał. - skinąłem głową ze słabym uśmiechem. Nie miałem sił ani chęci się odzywać. - Powinieneś się cieszyć. Takiego przyjaciela można jedynie pozazdrościć. Chciał cię znaleźć za wszelką cenę, a mi... - przerwała na chwilę, by spojrzeć prosto na chłopaka i czule objąć jego ramię. - Uratował życie. - westchnęła, wpatrując się w niego. Lennie wyglądał na dość zakłopotanego. - Czyż to nie cudowne? To nie mógł być przypadek. - miałem wrażenie, że ona gada więcej niż ja zazwyczaj. W dodatku tak się kleiła do mojego kochanego przyjaciela... Mówiąc szczerze, jakoś ani trochę mi się to nie podobało.
- No... Nie koniecznie musi być to jakieś przeznaczenie. Równie dobrze, zwykły przypadek i tyle. - wzruszyłem ramionami i podszedłem do Lenniego, przytulając się do jego drugiego ramienia. - Jak się czujesz? - podniosłem wzrok na Lenniego. - W ogóle... Myślałem, że już po tobie. - położyłem po sobie uszy. Głupio się trochę czułem, dotarło do mnie, że to znowu moja wina.
- Czyli nie wierzyłeś, że mógł sobie poradzić? Tak wątpisz w jego siły? - oczywiście wtrąciła się Morgan, przyciągając chłopaka bardziej w swoją stronę i nie dając mu wcześniej odpowiedzieć. Skąd ja się mogłem tego spodziewać.
- Wcale nie. W ogóle tego nie powiedziałem. - odpowiedziałem i tym razem ja pociągnąłem Lenniego za ramię bardziej w swoją stronę.
- Chociaż przyznaj, że chciałeś. - znów go pociągnęła do siebie, patrząc na mnie lekko poirytowana. Mnie za to złośliwy uśmiech nie schodził z twarzy. Sam już nie wiem, czemu w ogóle do tego doszło.
- Nie przyznam, bo nie chciałem. - znów pociągnąłem przyjaciela w swoją stronę.
- Hej, ale... - próbował na spokojnie przerwać to Lennie. Można przewidzieć, że oczywiście nie wyszło.
- Nie teraz. - odpowiedziałem równo z Morgan do niego, a potem już zlustrowaliśmy siebie nawzajem wzrokiem, tuląc każdy swoje ramie. Już czuję, że się za bardzo nie dogadamy.
- Czyli twierdzisz, że to ja się mylę? Masz mnie za głupią czy co? Widać to gołym okiem.
- Bzdury. Nie pleć takich farmazonów. - mruknąłem. Jak można gadać takie głupoty?
- Poza tym, czemu się tak do niego tulisz? - momentalnie zmieniła temat i przestaliśmy już szarpać Lenniem.
- To samo pytanie mógłbym zadać i tobie. - odparłem, dziewczyna zmarszczyła brwi.
- Pobrudzisz mu ubrania, morderco.
- Skoro tak się czepiasz to może mam i ciebie pobrudzić? Jeszcze więcej będzie was wtedy łączyć. - od razu wyciągnąłem zakrwawioną dłoń prosto przed jej twarz z życzliwym uśmieszkiem. - Nie sądzisz, że to też będzie cudowne?
- On mnie dotyka. On mnie dotyka. - puściła ramię Lenniego, gapiąc się na moją dłoń.
- Ależ wcale cię nie dotykam. - zapewniłem niewinnym tonem i pokręciłem głową.
- Ugh. Dotykasz mnie! - krzyknęła, trochę się odsuwając i wskazując moją dłoń.
- Nie dotykam. - powtórzyłem.
- Dotykasz mnie! - zaczęła się już powoli irytować.
- To przestrzeń niczyja. - mruknąłem, czerpiąc z tego jakąś dziwną satysfakcję. Nie wiem, co mnie opętało. Nie powinienem tak robić. Miałem wrażenie, że dziewczyna była gotowa wydrapać mi już oczy. Lennie na szczęście w porę znowu zareagował, odsunął mnie od niej.
- Przestańcie i się ogarnijcie. - przemówił stanowczym tonem, co od razu zadziałało. I ja i ona spojrzeliśmy na niego.
- Ale... - wskazaliśmy na siebie nawzajem i zrzuciliśmy winę na przeciwną stronę jak typowe kłócące się dzieci.
- Nie obchodzi mnie to. Najlepiej się przeproście się i zapomnijmy o tym zajściu. - zasugerował Lennie. Ani ja, ani Morgan nie byliśmy przychylni temu pomysłowi, ale oczywiście jako pierwszy postanowiłem odpuścić.
- Przepraszam. - wymruczałem jako pierwszy. Ona zrobiła później to samo.
- Dobrze. - chłopak uśmiechnął się, widząc, jak się przepraszamy. - A teraz się przytulcie. - dodał zadowolony. Sam dostałem wewnętrznego zawału, Morgan z resztą też, a Lennie zaczął się śmiać, widząc nasze miny.
- Małe kroczki. - odpowiedziałem, a potem wyszedłem z kuchni. Musiałem się umyć i przebrać, a potem odpocząć...
- Lennie, herbata ci wystygnie. - odezwała się dziewczyna, gdy akurat wyszedłem.

(Lennie~?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz