31 sty 2018

Smiley CD Nice

Spacerowałam sobie po cyrku w oczekiwaniu na to, aby wpaść na pomysł co mogłabym porobić. Spotkałam po drodze Pik'a, który powiadomił mnie o nowej członkini cyrku. Powiedział mi, że się wyróżnia bo chodzi z tygrysem przy boku.
Zamieniliśmy jeszcze kilka innych słów po czym się rozstaliśmy. Spojrzałam się na niebo. Dzisiejsza pogoda dopisywała tak więc nie chcąc tracić czasu na to, żeby coś wymyślić skierowałam się w stronę miejsca gdzie to wszystkie zwierzęta z naszego cyrku się znajdują. Po drodze napotkałam dziewczynę o której wspomniał mi Pik. Dziewczyna rozglądała się do okoła. Wyglądało to tak jakby czegoś szukała czy też może się zgubiła. Najpewniej była to pierwsza opcja. Szukała czegoś, ale nie wiedziała gdzie co się znajduje. Zupełnie jakbym widziała siebie gdy byłam tutaj pierwszy dzień. Miała szczęście, że potrafiłam jej pomóc. Złożyło akurat się tak, że ja szłam do zwierząt, a ona ich szukała.
- Chodźcie, zaprowadzę was - uśmiechnęłam się. - Jestem Smiley - wyciągnęłam rękę w stronę dziewczyny.
- Nice... - chyba się odrobinę zmieszała. Przykucnełam przed tygrysicą.
- Miło mi również i ciebie poznać - uśmiechnęłam się do zielonookiej tygrysicy. Wyciągnęłam go niej rękę, a ona położyła mi na nią swoją łapę.
Była dobrze wytresowana oraz przyjęła dobre maniery po swojej opiekunce. - Urocza jesteś - pogłaskałam ja po głowie, a ona z wdzięczności wydała z siebie głos.
- Chodźmy - powiedziałam, wstając tym samym na równe nogi.
Zapytałam się dziewczyny dlaczego chcę pójść do zwierząt. W odpowiedzi dostałam to, że chce, aby Mirai, jej tygrysica zapoznała się z innymi zwierzętami cyrku. Nie minęło nawet dziesięć minut, a już byliśmy na miejscu. Przedstawiłam każdego ze zwierząt w skrócie. Do naszego grona dołączył Vogel.
- Nie wiem, ale chyba będzie dobrze - powiedziała Nice.
- Spokojnie, nic się jej nie stanie - dziewczyna nie była pewna, ale była na to przygotowana. Chciałam ją tylko uspokoić.
- Vogel, Nice powinniśmy wyjść na zewnątrz - przypomniało mi się o alergię chłopaka.
- Dlaczego? - zapytał się chłopak, zupełnie tak jakby go to nie obchodziło.
- Bo jak dobrze wiesz, jesteś uczulony na kocia sierść. Nie wiemy co prawda jak zareagujesz, ale dla twojej wiadomości to ostatnio urodziły się kocięta i są gdzieś tutaj po opieką Gatty - zrozumiał mnie o co mi chodzi. Nice chyba też to zrozumiała. Dlatego we trójkę wyszliśmy od zwierząt. Mirai poszła wraz z nami.
- To dlatego nie chciałeś pogłaskać Mirai! - stwierdziła dziewczyna. - Myślałam, że się jej boisz! - dodała po chwili, a ja się tylko zaśmiałam.
- Musisz mu wybaczyć, on już taki jest. Nic nie powie, aż człowiek się sam nie domyśli - dodałam coś sama od siebie.
- Ty to nic lepsza nie jesteś - wtrącił się. - Zawsze się uśmiechasz nawet wtedy gdy cię coś boli - spojrzałam się na niego, a on na mnie.
- Co wy na to, abyśmy poszli coś dobrego zjeść? - chciałam zakończyć już temat, aby dziewczyna nie czuła się nie zręcznie.
- Księżniczko mogłabyś odwiedzić Pik'a - spojrzałam się za siebie. Dobrze wiedziałam że był to Dante wraz z bliźniakami.
- Właśnie miałam pójść z nimi na miasto. Nie mogę później - spojrzałam się na nich trochę smutnym wzrokiem, aby ich przekonać. Zawsze to działało.
- Pik nie był zachwycony. Kazał abyś poszła do niego natychmiast - nie udało mi się ich przekonać co oznaczało, że naskrobałam siebie coś. Chociaż nie byłam pewna co.
- Zawsze możemy na ciebie poczekać - powiedziała Nice, a humor mi się poprawił.
Poszłam wraz z Dante i resztą do Pik'a. Weszłam do namiotu z opuszczoną głowa.
- Smiley co prawda przez najbliższe dwa dni nie możesz jeszcze występować bo ustawiłem taki grafik, ale możesz powoli zacząć ćwiczyć i przygotować się do występów - słysząc to nie mogłam uwierzyć w to co powiedział.
- Na prawdę!? - spojrzałam się na niego, a skinięcie głową potwierdziło to. Pocałowałam go w policzek w ramach podziękowania i biorąc kartkę trzymana przez niego w ręku wyszłam z namiotu.
- No to chodźmy coś zjeść - powiedziałam uradowana. Dante i bliźniaków nie było, ale był Vogel i Nice.
- Nareszcie możesz występować co? - spojrzał się na mnie Vogel.
- Yhym... - uśmiechnęłam się. - Chodźmy - dodałam z uśmiechem większym niż poprzedni.

<Nice? Vogel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz