20 sty 2018

Rue CD Akuma

- Ale jak je znajdziemy? - zapytałam nieco zdenerwowana. Każe nam je znaleźć, ale jak? Ja nawet nie pamiętam już kiedy i jak je zgubiliśmy, na prawdę. Za dużo rzeczy nas spotkało, aby pamiętać o jakichś tam wisiorkach. Goniły nas jakieś stwory, płynęliśmy po rzece lawy, ja zostałam sprzedana jako niewolnik, on stał się uczniem Szkspira, nawiedził nas jakieś demon, mamy się bić, ja mam nauczyć kolesia sztuki paraliżowania... I jak spamiętać takie rzeczy, jak i kiedy zgubiliśmy te naszyjniki?!
Mężczyzna przekartkował książkę mówiąc nam, abyśmy mu dali chwilę. W tym czasie pozwolił nas przejrzeć jego książki. Akuma był tym wyraźnie zaskoczony, ale też uradowany. Od razu podszedł do szafki i zaczął przeglądać tytuły. Ustawiłam się obok niego, uważnie mu się przyglądając.
- Nie wiedziałam, że z ciebie taki znawca literatury - stwierdziłam w końcu. Spojrzał na mnie piorunującym wzrokiem i wrócił do książek, z lekka naburmuszoną miną.
- Czepiasz się - mruknął pod nosem.
- Nie przyzwyczaiłeś się jeszcze? - podeszłam do drugiej szafki, ale nie potrafiłam przeczytać większości tytułów, gdyż napis był albo całkowicie wyblakły, albo w innym języku. Wyglądało na ta łacinę, ale ja znawcą języków nie jestem.
- Znalazłem! - wykrzyczał w końcu z dumą w głosie łysy człowiek. Spojrzeliśmy w jego kierunku, kiedy ja byłam już obok niego, Akuma dalej przeglądał dzieła. Byłam ciekawa, czy zabierze ze sobą coś, tylko jak? Nie ma swojego plecaka, a wątpię, aby wyszedł z jakąkolwiek książką niepostrzeżenie schowaną za plecami lub pod ubraniem. Może cofnęliśmy się w czasie, technologia nie jest tak samo rozwinięta jak w naszych czasach, ale ludzie się nie zmienili. Byli, są i będą tacy sami, a Szekspir nie wygląda na jakiegoś kretyna, któremu zwiniesz spod nosa książkę, a on nie zauważy.
- Akuma - dopiero wtedy się odwrócił i spojrzał na nas zmieszany, a w jego oczach zauważyłem iskierki radości. Ciekawe, czy sam jest pisarzem... chyba mu przetrząsnę namiot, jeśli sam nie powie.
- Słuchajcie - odezwał się do nas obojga. - Istnieją pewne kryształy, które są jakby połączone z talizmanami. Potrafią wskazać drogę, ale najpierw trzeba je znaleźć. Istnieją tylko dwa - odwrócił się w naszą stronę. - Jeśli nikt jeszcze nie wpadł na ten pomysł, znajdziecie kryształy w głębokiej studni na pustkowiu. Na jej samym dnie znajduje się tunel, ale niestety jest wiele dróg. Ludzie już próbowali się tam dostać, ale zawsze się gubili i tam zostawali na zawsze.
- To niby dlaczego nam ma się udać? - zapytałam czując się coraz bardziej zdenerwowana. To wszystko było okropne. Miałam ochotę wyskoczyć przez okno o wybudzić się z tego cholernego snu. Szekspir w odpowiedzi tylko wzruszył ramionami.
- Jesteście z bardzo dalekiej przyszłości, powinniście coś wymyślić - wstał i poszedł odłożyć książkę. W tym czasie zapytałam Akumy, czy pamięta, jak i gdzie zgubiliśmy talizmany. Stwierdził, że także nie jest pewny, ale chyba zniknęły zaraz po przeniesieniu się w czasie.
- Tak właściwie, to jakim cudem wpadły one w wasze ręce? No i gdzie je zgubiliście? - zapytał wchodząc do pokoju. Spojrzeliśmy po sobie z chłopakiem, ale on stał wryty. Co z nim się działo? Znam go na tyle długo, aby wiedzieć, że nie zdarzają mu się takie zawiechy. Po za tym już tyle razy byliśmy leczeni w szpitalu, ze na pewno by mu wykryli jakiś tam uraz.
- Do Akumy przyszła paczka, w niej były talizmany. Zniknęły zaraz po tym, jak się przenieśliśmy - wytłumaczyłam widząc, że chłopak chyba nie ma zamiaru się odezwać. Szturchnęłam go ramieniem, ale to chyba nic nie pomogło. Nad czym on tak rozmyślał? Szekspir opadł na krzesło, zbladł nagle.
- To bardzo źle - stwierdził. - Jest możliwość, że zgubiliście je podczas podróży. Jeśli tak, utknęły w innych latach. Jeśli to prawda, są bardzo małe szanse, że wrócicie do swoich czasów. Musielibyście czekać, aż ktoś przypadkiem tutaj wyląduje razem z nimi, ale szanse są nikłe. Chyba że... - zamilkł na chwile intensywnie myśląc (marszczył przy tym bardzo zabawnie czoło). - Ktoś to wszystko ustawił. Tylko kto? I po co? - zapytał chyba samego siebie. Kiedy on był w swoim świecie, odwróciłam się w kierunku chłopaka.
- Ej, spójrz na mnie - dopiero jak pstryknęłam go palcem w nos, zdawał się wrócić do świata. - Źle się czujesz, czy co? Wyglądasz jak zahipnotyzowany - mruknęłam cicho.

<Akuma? Chyba nieco pomieszałam wszystko... ale masz tydzień, by to ogarnąć, nie spiesz się>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz