3 paź 2018

Lennie CD Shu⭐zo

Na chwilę zatrzymałem wzrok na pyszczku psiaka, które dopiero co się poruszały. Nie musiałem być geniuszem, by wiedzieć, że Shuzo zmęczony całym dniem, zasnął niespodziewanie. Nie było to dla mnie dziwne, że od tak można przenieść się do krainy snów, gdyż ja to robiłem na okrągło, gdy tylko nadarzyła się przyjemna okazja. Korzystając z tej chwili, przebrałem się w pidżamę i wlazłem pod kołdrę. Przez parę sekund wpatrywałem się w namiot, a następnie przekręciłem się w kierunku psiaka. Był zwinięty w kulkę, a gdy sobie przypomniałem, że to zwierzę to też człowiek, chwyciłem koc leżący przy poduszce i okryłem nim czworonoga. Nim zasnąłem, chwilę zastanowiłem się nad jego słowami. Pies i kot...

Obudziłem się w nocy, Shuzo ciągle leżał jako pies w tej samej pozycji. Miałem wrażenie, jakby zszedł z tego świata, a wraz z tą myślą, zacząłem się zastanawiam, jak najlepiej umrzeć.

Podniosłem się z materaca, gdy usłyszałem jakiś hałas. Razem ze mną uniósł się psi łeb, oboje spojrzeliśmy na wyjście, a potem na siebie. Wygramoliłem się spod kołdry i wyjrzałem zza namiotu. Zauważyłem, że ludzie zaczęli wynosić z namiotów, które składali i pakowali na wóz. W tym czasie chłopak wrócił do swojej ludzkiej postaci i stanął za mną.
- Co się dzieje? - zapytał, na co wzruszyłem ramionami.
- Chyba jedziemy dalej - stwierdziłem widząc kolejne pudła składowane do wozu. Shuzo wyszedł z namiotu i podszedł do jednego z pracowników. Widziałem, jak wymienili dwa zdania, mężczyzna skinął głową o towarzysz wrócił.
- Wyjeżdżamy do Avalonu - powiedział. Uniosłem zdziwiony jedną brew, dlaczego nikt nas nie powiadomił?
- Idź się pakuj - ziewnąłem przeciągle. Shuzo skinął głową i skierował się do siebie, by się spakować. Postanowiłem nie być w tyle (chociaż i tak zbyt długo spałem) i zająłem się swoimi rzeczami. Spakowałem ubrania, przedmioty i inne bzdety. Wrzuciłem torby do wolnego czterokołowca i zobaczyłem, że prawie cały plac, który zajmował cyrk, był pusty.
- Lennie, ty jeszcze nie gotów? - usłyszałem znajomy głos, odwróciłem się do Pika, która stał przede mną z gotowością do podróży, wypisana na twarzy.
- Trochę zaspałem - stwierdziłem i ruszyłem zebrać resztę rzeczy i namiot. Shuzo nie był lepszy, koniec końców, to na nas obydwu czekali.
- Zapomnieliście, że wyjeżdżamy? - zapytał Pik, gdy znaleźliśmy się przy reszcie trupy i pracownikach. Nim odpowiedzieliśmy, wozy ruszyły, a my zajęliśmy wygodne miejsca. Nagle zacząłem kaszleć, poczułem zimne dreszcze.
- To chyba po tej zimnej wodzie - powiedziałem do Shuzo.

<Shuzo?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz