8 gru 2018

Smiley CD Vogel

Ucieszyłam się gdy Vogel postanowił mi potowarzyszyć. Odprowadziłam swoje zwierzaki do namiotu przy okazji zabierając parę rękawiczek oraz szal. Jakby nie było jesień już do nas zawitała, a coraz bliższymi krokami zbliżała się zima. Nie chciałam się rozchorować jak to każdego roku było mi dane. Zazwyczaj właśnie o takiej porze roku ja leżałam w łóżku z gorączką. Idąc tuż obok Vogel'a zamyśliłam się jak on sobie poradził i jak to się stało, że stracił pamięć. Z jednej strony cieszyłam się i to bardzo, że wrócił ale z drugiej strony czułam ogromny ból, że mnie nie pamięta. Rozmyślenia zostawiłam na później i postanowiłam się cieszyć z obecnej chwili. Co jak co, ale nie chciałam, żeby chłopak się czuł niezręcznie czy coś. Wyszliśmy z lasu i skierowaliśmy się na łąkę. Tam zobaczyłam jak czarnowłosy chłopak próbuje ogrzać sobie dłonie. Chciałam mu pomóc, jednak sposób w jaki to zrobiłam był zawstydzający. Zdałam sobie z tego co dopiero sprawę po reakcji chłopaka. Na twarzach każdego z nas pojawiły się rumieńce i to nie od zimna, a od zaistniałej sytuacji.
Chcąc jak najszybciej zapomnieć o zaistniałej sytuacji, zmieniłam temat, tak samo jak i on. Weszliśmy na pagórek z którego mieliśmy wspaniały widok na zachodzące słońce.
- Ale to piękny widok... - powiedziałam szeptem pod nosem. Uśmiechnęłam się delikatnie czując jednak tym samym ból. Ten sam widok widziałam za czasów gdy byłam mała i mieszkałam w sierocińcu. Jedyna urzekająca rzecz wtedy, a dzisiaj patrząc z pagórka na zachód słońca widok był tak samo urzekający z tym, że odczuwałam trochę tęsknoty. - Miło, że mogę oglądać taki piękny widok z tobą - spojrzałam się na niego z uśmiechem.
On spojrzał się na mnie. Iskierki w jego oczach nie zmieniły się więc była jeszcze nadzieja, że kiedyś przypomni sobie o nas. - Może powinniśmy już iść do domu? - spojrzałam się na niego pytająco.
- Poczekajmy jeszcze chwilę - odpowiedział cicho. Wzięłam swój szal do rąk i owinęłam go do okoła szyi chłopaka.
- Nie ma sprawy, ale musisz przyjąć ode mnie szalik. Nie chcę żebyś się rozchorował - przykazałam mu z uśmiechem na twarzy.

<Vogel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz