Chłopak uśmiechnął się morderczo, był pewien, że poradzi sobie z Rue. Cóż, przynajmniej na początku. Po niecałej sekundzie dotarło do niego, że przecież widział, z jaką gracją i szybkością potrafi się poruszać. Do tego pewnie potrafi strzelać z łuku, skoro to zaproponowała, a Akuma tylko parę razy w życiu miał okazję to robić. Przynajmniej potrafi nałożyć strzałę na cięciwę i strzelić w taki sposób, by nie zranić się nią w ramię. Natomiast jego celność...był szczęśliwy, gdy trafił chociaż metr od dobranego celu. Jednak jest dobry w rzucaniu różnymi przedmiotami, to chyba może okazać się pomocne, prawda?
- Ty weź te łuki, a ja poszukam drugiego drewna do zjeżdżania.- Oznajmił, ruszając przed siebie i nie marnując czasu na typowe potwierdzenie czy chociażby skinienie głową na propozycję Rue. To co powiedział powinno jej wystarczyć, przynajmniej on sam tak uważał. Zaglądnął w zarośla, w które wcześniej zagłębiła się dziewczyna i nie odnalazł niczego, co nadawałoby się do zjeżdżania. Rozglądnął się na lewo i na prawo w poszukiwaniu odpowiedniego kawałka drewna. Nie zauważył nic przydatnego, więc ruszył dalej.
- Bez jaj, przecież w lesie pełno jest...- Nie dokończył zdania, gdyż zauważył, że prawie nadepnął na poszukiwaną rzecz- wielki kawałek kory. Schylił się i go podniósł, upewniając się przy okazji, czy nie jest to czasem siedlisko mrówek, jak często bywało. Uśmiechnął się z zadowoleniem, gdyż okazał się być nie tylko bez insektów, ale i także mocny, dzięki czemu nie połamie się podczas zjazdu. Zawsze mógł też zjechać na własnym tyłku, ale to byłoby bolesne i pewnie nie utrzymałby równowagi, turlając się w dół zbocza.
- Gdzieś ty był?- Usłyszał westchnienie dziewczyny. Mimo tego, że nie było go z dziesięć minut, nadal jej twarz wyrażała entuzjazm na myśl o zjeździe.
- Oddaliłem się trochę- przyznał z niesmakiem, wkrótce zauważając łuk wraz z na oko dziesięcioma strzałami w kołczanach (po pięć w każdym).- Od razu mówię, marny ze mnie strzelec.- Dodał po chwili, nadal przyglądając się strzałom. Jedne były czarne, a drugie brązowe, dzięki czemu łatwo będzie je rozróżnić, ale trudniej znaleźć, gdy nie trafi się w cel. O wiele prościej by było, gdyby na przykład jedne były czerwone, a drugie niebieskie. Te jednak przypominały mu te, których używali ludzie z jego miasta na polowaniach. Zawsze chciał im towarzyszyć, ale przecież oni robili to z zawodu i poza tym, to kto chciałby brać ze sobą kogoś tak niedoświadczonego, jak Akuma?
- Dasz radę.- Pocieszyła go dziewczyna.- Zjeżdżamy do tamtego złamanego drzewa, widzisz?- Spytała, wskazując palcem w kształt położony w oddali.
- Zjeżdżałaś tak kiedyś?- Spytał.- Ja nie, ale będzie ciekawie, już to czuję.- Uśmiechnął się mimo prawie pewnej przegranej w zawodach. Jednak sama ta rywalizacja sprawiała mu wielką radość, nawet gdyby nie mieli zawodów, to robienie czegoś podobnego to dla niego frajda.
- Ty weź te łuki, a ja poszukam drugiego drewna do zjeżdżania.- Oznajmił, ruszając przed siebie i nie marnując czasu na typowe potwierdzenie czy chociażby skinienie głową na propozycję Rue. To co powiedział powinno jej wystarczyć, przynajmniej on sam tak uważał. Zaglądnął w zarośla, w które wcześniej zagłębiła się dziewczyna i nie odnalazł niczego, co nadawałoby się do zjeżdżania. Rozglądnął się na lewo i na prawo w poszukiwaniu odpowiedniego kawałka drewna. Nie zauważył nic przydatnego, więc ruszył dalej.
- Bez jaj, przecież w lesie pełno jest...- Nie dokończył zdania, gdyż zauważył, że prawie nadepnął na poszukiwaną rzecz- wielki kawałek kory. Schylił się i go podniósł, upewniając się przy okazji, czy nie jest to czasem siedlisko mrówek, jak często bywało. Uśmiechnął się z zadowoleniem, gdyż okazał się być nie tylko bez insektów, ale i także mocny, dzięki czemu nie połamie się podczas zjazdu. Zawsze mógł też zjechać na własnym tyłku, ale to byłoby bolesne i pewnie nie utrzymałby równowagi, turlając się w dół zbocza.
- Gdzieś ty był?- Usłyszał westchnienie dziewczyny. Mimo tego, że nie było go z dziesięć minut, nadal jej twarz wyrażała entuzjazm na myśl o zjeździe.
- Oddaliłem się trochę- przyznał z niesmakiem, wkrótce zauważając łuk wraz z na oko dziesięcioma strzałami w kołczanach (po pięć w każdym).- Od razu mówię, marny ze mnie strzelec.- Dodał po chwili, nadal przyglądając się strzałom. Jedne były czarne, a drugie brązowe, dzięki czemu łatwo będzie je rozróżnić, ale trudniej znaleźć, gdy nie trafi się w cel. O wiele prościej by było, gdyby na przykład jedne były czerwone, a drugie niebieskie. Te jednak przypominały mu te, których używali ludzie z jego miasta na polowaniach. Zawsze chciał im towarzyszyć, ale przecież oni robili to z zawodu i poza tym, to kto chciałby brać ze sobą kogoś tak niedoświadczonego, jak Akuma?
- Dasz radę.- Pocieszyła go dziewczyna.- Zjeżdżamy do tamtego złamanego drzewa, widzisz?- Spytała, wskazując palcem w kształt położony w oddali.
- Zjeżdżałaś tak kiedyś?- Spytał.- Ja nie, ale będzie ciekawie, już to czuję.- Uśmiechnął się mimo prawie pewnej przegranej w zawodach. Jednak sama ta rywalizacja sprawiała mu wielką radość, nawet gdyby nie mieli zawodów, to robienie czegoś podobnego to dla niego frajda.
<Rue?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz