W zasadzie to chłopakowi nie chciało się już tak spać, jak wcześniej, ale nadal czuł się dziwnie. Nieswojo, niezbyt dobrze, jakkolwiek by tego nie nazwać, i tak nie będzie pasować. On po prostu czuł się... inaczej. Chociaż nawet to słowo nie opisywało jego stanu, gdyż gdy dłużej się skupiał na swoim samopoczuciu, tym mniej różnic dostrzegał między obecnym stanem, a tym normalnym. Trochę pogmatwane, ale on już wiedział, co się święci.
- Idziemy. Pójdę tylko po plecak, parę rzeczy i chusteczki, gdyż k t o ś wpadł na pomysł, by wykąpać się w lodowate wodzie w środku zimy. Ach, i mówiąc ktoś, mam na myśli oczywiście ciebie, Rue.- Powiedział spokojnie i z lekkim rozbawieniem.
- Nie musiałeś wchodzić!- Zaoponowała stanowczo i nieco z urazą i również śmiechem. No, cóż. Czyli na kłótnię nie ma co liczyć, chyba, że zaraz się na niego wydrze. Jak dotąd tego nie zrobiła. Chociaż krzyczała na innych ludzi, ale celem takiego zachowania byłą zabawa. Dłużej już nad tym nie rozmyślając, Akuma wyszedł z namiotu i skierował się do swojego. Był niedaleko, więc droga nie zajęła mu dużo czasu. Szybko wszedł do końca, czując podniecenie. Kto wie, co może ich niedługo spotkać? Skoro ta osoba (załóżmy, że na sto procent była to sprawka zaplanowana) była zdolna do podpalenia namiotu, to dlaczego miałaby się zawahać przed chociażby pobiciem dwójki "prześladowców"? Przecież w namiocie mógł ktoś być. Chłopak westchnął cicho i sięgnął po swój plecak. Wiedział dobrze, co znajdowało się w jego wnętrzu, więc dopakował tam kilka paczek chusteczek, telefon oraz słuchawki, latarkę i do dłoni wziął scyzoryk. Chociaż niepozorny, to bardzo ostry, za czym idzie, groźny.
- Już jestem.- Oznajmił, gdy usłyszał, jak po cichu woła go Rue. Parę sekund po tej wypowiedzi wyszedł. Narzucił na głowę kaptur, poprawił plecak i dotknął swojego nożyka w kieszeni, tak na wszelki wypadek.
- Na ziemi nie ma śladów stóp.- Powiedział ponownie.- Sprawca poruszał się po drzewach, czy co?- Myślał na głos, mrucząc z niezadowoleniem, jak to zwykle u niego bywa.
- Idziemy. Pójdę tylko po plecak, parę rzeczy i chusteczki, gdyż k t o ś wpadł na pomysł, by wykąpać się w lodowate wodzie w środku zimy. Ach, i mówiąc ktoś, mam na myśli oczywiście ciebie, Rue.- Powiedział spokojnie i z lekkim rozbawieniem.
- Nie musiałeś wchodzić!- Zaoponowała stanowczo i nieco z urazą i również śmiechem. No, cóż. Czyli na kłótnię nie ma co liczyć, chyba, że zaraz się na niego wydrze. Jak dotąd tego nie zrobiła. Chociaż krzyczała na innych ludzi, ale celem takiego zachowania byłą zabawa. Dłużej już nad tym nie rozmyślając, Akuma wyszedł z namiotu i skierował się do swojego. Był niedaleko, więc droga nie zajęła mu dużo czasu. Szybko wszedł do końca, czując podniecenie. Kto wie, co może ich niedługo spotkać? Skoro ta osoba (załóżmy, że na sto procent była to sprawka zaplanowana) była zdolna do podpalenia namiotu, to dlaczego miałaby się zawahać przed chociażby pobiciem dwójki "prześladowców"? Przecież w namiocie mógł ktoś być. Chłopak westchnął cicho i sięgnął po swój plecak. Wiedział dobrze, co znajdowało się w jego wnętrzu, więc dopakował tam kilka paczek chusteczek, telefon oraz słuchawki, latarkę i do dłoni wziął scyzoryk. Chociaż niepozorny, to bardzo ostry, za czym idzie, groźny.
- Już jestem.- Oznajmił, gdy usłyszał, jak po cichu woła go Rue. Parę sekund po tej wypowiedzi wyszedł. Narzucił na głowę kaptur, poprawił plecak i dotknął swojego nożyka w kieszeni, tak na wszelki wypadek.
- Na ziemi nie ma śladów stóp.- Powiedział ponownie.- Sprawca poruszał się po drzewach, czy co?- Myślał na głos, mrucząc z niezadowoleniem, jak to zwykle u niego bywa.
<Rue?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz