- Nie boję się ciemności. Idę z tobą - powiedziałam. - Ale nie idźmy przez las.
Nie miałam lepszego pomysł co z sobą zrobić jeśli byśmy się teraz rozstali. Pewnie poszłabym spać.
- A co? Boisz się złego wilka?-spytał.
- Wilki się przestraszą gdy zobaczą ogień - mruknęłam. - no i możemy wyjść głównym wyjściem.
- Tak po prostu?-spytał.
- Nie jesteśmy więźniami - zauważyłam i zaczęłam iść w tamtym kierunku, a on za mną. - Chcesz iść w konkretne miejsce? - spytałam.
-Zaskocz mnie.
Uniosłam brew i kiwnęłam głową. Mogłam go zabrać w naprawdę wiele miejsc.
- To... zabiorę cie w miejsce, które na pewno ci się spodoba - powiedziałam.
- Zobaczymy - mruknął.
Szliśmy chodnikiem, dobrze oświetlonym przez lampy uliczne.
- Czemu okna są tak ozdobione?-spytał.
- Jest chyba jakieś święto czy coś. Nie wiem, ale sklepy dziś zamkną po północy... i wcześnie otworzą.
Szliśmy dalej w ciszy, mijając ludzi.
- Prowadzisz mnie na cmentarz?
- Nie - odpowiedziałam i otworzyłam drzwi do sklepu. - Wchodź - już na progu czuć było czekoladę i cukierkowy zapach. - Wybierz sobie coś, byle nie za dużo - mruknęłam i podeszłam do lady gdzie stała starsza pani, przyjaciółka mojej babci. Rozmawiałam z nią o ziołach i korzeniach leczniczych, które miała mi sprowadzić.
- Twój kolega chyba jest w raju - wręczyła mi trzy małe pakunki.
- Pewnie nie wie co wybrać - obserwowałam go.
Nie miałam lepszego pomysł co z sobą zrobić jeśli byśmy się teraz rozstali. Pewnie poszłabym spać.
- A co? Boisz się złego wilka?-spytał.
- Wilki się przestraszą gdy zobaczą ogień - mruknęłam. - no i możemy wyjść głównym wyjściem.
- Tak po prostu?-spytał.
- Nie jesteśmy więźniami - zauważyłam i zaczęłam iść w tamtym kierunku, a on za mną. - Chcesz iść w konkretne miejsce? - spytałam.
-Zaskocz mnie.
Uniosłam brew i kiwnęłam głową. Mogłam go zabrać w naprawdę wiele miejsc.
- To... zabiorę cie w miejsce, które na pewno ci się spodoba - powiedziałam.
- Zobaczymy - mruknął.
Szliśmy chodnikiem, dobrze oświetlonym przez lampy uliczne.
- Czemu okna są tak ozdobione?-spytał.
- Jest chyba jakieś święto czy coś. Nie wiem, ale sklepy dziś zamkną po północy... i wcześnie otworzą.
Szliśmy dalej w ciszy, mijając ludzi.
- Prowadzisz mnie na cmentarz?
- Nie - odpowiedziałam i otworzyłam drzwi do sklepu. - Wchodź - już na progu czuć było czekoladę i cukierkowy zapach. - Wybierz sobie coś, byle nie za dużo - mruknęłam i podeszłam do lady gdzie stała starsza pani, przyjaciółka mojej babci. Rozmawiałam z nią o ziołach i korzeniach leczniczych, które miała mi sprowadzić.
- Twój kolega chyba jest w raju - wręczyła mi trzy małe pakunki.
- Pewnie nie wie co wybrać - obserwowałam go.
<Akuma?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz