Akuma współczuł jej, ale nie dał po sobie tego poznać. Spojrzenia pełne żalu oraz litości zawsze najbardziej go denerwowały, więc nie zamierzał teraz być jednym z tych osób, które to robiły, rzucały ukradkowe lub w ogóle nie kryły swoich spojrzeń przepełnionych tymi uczuciami. Wiedział, że pewnie wiele osób miało gorzej, ale i tak ją rozumiał- każdy ma jakieś problemy, ale nie każdy tak samo trudne do zniesienia.
- Nie, nie miałem. Chociaż szczerze mówiąc, kiedyś spodobała mi się pewna klacz. Jednak okazało się, że to ogier i wszystko prysło, nasz związek został przesądzony.- Powiedział z ogromną powagą, co tylko wprawiło ją w cichy chichot trwający nie więcej, niż parę sekund.
- Nie śmiej się, zapowiadał się na prawdę poważny związek.- Obruszył się, na prawdę polubił tamtego konia. Do dzisiaj pamięta, jak głaskał jego kasztanową sierść i szeptał do ucha, że kiedyś urodzą im się małe, kochane centaury. Oczywiście idiota miał dziewięć lat i nie wiedział, że to niemożliwe. Zwłaszcza z ogierem. Ale cóż, każdy miał swoje wpadki. U niego był to akurat romans ze zwierzęciem, taki jego los...
- A tak na poważnie?- Spytała, na moment patrząc na niego. Uniósł oczy do góry w geście zdenerwowania, po czym powtórzył wszystko od nowa.
- Miałem dziewięć lat, skąd miałem wiedzieć, że centaury to tylko bajka?- ronił się, a jego towarzyszka wykonała facepalm. Uśmiechnął się krzywo, pewnie sam by sobie nie uwierzył, słysząc coś równie idiotycznego. Ale prawda była taka, jaką przedstawił. I nic tego nie zmieni, jak bardzo by tego nie chciał.
- Lepiej ci?- Zmienił temat, nie mając ochoty na dalszą rozmowę o jego nieudanym związku. Sęk w tym, że nawet nie znał imienia swojej "dziewczyny" i nazywał ją Bursztynka. "Piękne imię dla pięknego ogiera, jak to mówią. Nie, to chyba szło jakoś inaczej..."- myślał. Mruknęła coś cicho. Na początku myślał, że zasnęła, ale nadal miała otwarte oczy.
- Uhmmm.- Wymruczała głośniej, niż wcześniej, by mógł ją lepiej usłyszeć. Normalnie Czerwony Kapturek.
- Nie, nie miałem. Chociaż szczerze mówiąc, kiedyś spodobała mi się pewna klacz. Jednak okazało się, że to ogier i wszystko prysło, nasz związek został przesądzony.- Powiedział z ogromną powagą, co tylko wprawiło ją w cichy chichot trwający nie więcej, niż parę sekund.
- Nie śmiej się, zapowiadał się na prawdę poważny związek.- Obruszył się, na prawdę polubił tamtego konia. Do dzisiaj pamięta, jak głaskał jego kasztanową sierść i szeptał do ucha, że kiedyś urodzą im się małe, kochane centaury. Oczywiście idiota miał dziewięć lat i nie wiedział, że to niemożliwe. Zwłaszcza z ogierem. Ale cóż, każdy miał swoje wpadki. U niego był to akurat romans ze zwierzęciem, taki jego los...
- A tak na poważnie?- Spytała, na moment patrząc na niego. Uniósł oczy do góry w geście zdenerwowania, po czym powtórzył wszystko od nowa.
- Miałem dziewięć lat, skąd miałem wiedzieć, że centaury to tylko bajka?- ronił się, a jego towarzyszka wykonała facepalm. Uśmiechnął się krzywo, pewnie sam by sobie nie uwierzył, słysząc coś równie idiotycznego. Ale prawda była taka, jaką przedstawił. I nic tego nie zmieni, jak bardzo by tego nie chciał.
- Lepiej ci?- Zmienił temat, nie mając ochoty na dalszą rozmowę o jego nieudanym związku. Sęk w tym, że nawet nie znał imienia swojej "dziewczyny" i nazywał ją Bursztynka. "Piękne imię dla pięknego ogiera, jak to mówią. Nie, to chyba szło jakoś inaczej..."- myślał. Mruknęła coś cicho. Na początku myślał, że zasnęła, ale nadal miała otwarte oczy.
- Uhmmm.- Wymruczała głośniej, niż wcześniej, by mógł ją lepiej usłyszeć. Normalnie Czerwony Kapturek.
<Szakal?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz