Czasem lubiłam być w centrum uwagi, ale w takim stanie... nie zbyt. Teraz miałam tylko nadzieję, że jeśli kiedykolwiek zobaczą mnie ponownie, nie przypomną sobie, a raczej nie zrozumieją, że ta dziewczyna była w tej chwili osobą, ubrudzoną w błocie i liściach.
- Ta, masz rację. Nic tak nie przyciąga uwagi jak ciało ubrudzone od stóp do głowy błotem, a do tego przykryte liśćmi - powiedziałam z uśmiechem ironicznie, chociaż się uśmiechałam. - Ładniejszy nie możesz być - prychnęłam rozbawiona. On to ma wysoką samoocenę, bynajmniej taki się wydaję.
- No właśnie, ucz się ode mnie - uśmiechnął się.
Grupka chłopaków, którzy się na nas patrzyli, zaczęli do nas podchodzić. Skręciliśmy w lewo, idąc dalej chodnikiem, aż nie stwierdziliśmy, że szybciej będzie, jeśli teraz wejdziemy w uliczkę, a tamtędy do lasu. Wtedy szybko znikniemy ludziom z oczu, bo w sumie, nie byłam pewna co było bardziej przerażające - my, czy ich wzrok. Ale za nim weszliśmy do tak zwanej uliczki, zostaliśmy popchnięci przez grupę smarkaczy.
- Co jest? - jednak ustaliśmy na nogach. Otoczyło nas z sześciu dzieciaków. Dwóch na pewno było młodszych od nas, a co do reszty, nie byłam pewna. Ale starsi, albo nieźle wyrośnięci.
- Nie wiedziałem, że istnieją takie straszydła jak wy. Chyba się pomyliliście... - oczywiście Akuma nie dał mu dokończyć. Wymierzył w niego, a raczej chciał, prawym sierpowym, ale go powstrzymałam.
- Spokojnie, może się obejdzie bez przemocy - stwierdziłam, ale oni nagle się roześmiali. Spojrzałam na każdego po kolei. Przygryzłam dolną wargę i schowałam ręce za plecy.
- Już to widzę... - mruknął pod nosem Akuma.
- Chyba nie myślicie, ze takim dziwolągom jak wam pozwolimy chodzić po tym mieście - zaśmiał się największy, po czym podszedł do nas.
- Jeju... - mruknęłam, po czym za nim on kogokolwiek z nas uderzył unieszkodliwiłam go. Wyjęłam dłonie zza pleców i dwoma palcami uderzałam go w odpowiednie miejsca, po czym upadł nieprzytomny na ziemię. - Dobra, rób co co zamierzałeś - uśmiechnęłam się do Akumy, w którym najwidoczniej buzowała złość, a ci idioci chyba nie mieli zamiaru tak łatwo nam odpuścić. Wątpię, że mają tylko szesnaście lat.
- Ta, masz rację. Nic tak nie przyciąga uwagi jak ciało ubrudzone od stóp do głowy błotem, a do tego przykryte liśćmi - powiedziałam z uśmiechem ironicznie, chociaż się uśmiechałam. - Ładniejszy nie możesz być - prychnęłam rozbawiona. On to ma wysoką samoocenę, bynajmniej taki się wydaję.
- No właśnie, ucz się ode mnie - uśmiechnął się.
Grupka chłopaków, którzy się na nas patrzyli, zaczęli do nas podchodzić. Skręciliśmy w lewo, idąc dalej chodnikiem, aż nie stwierdziliśmy, że szybciej będzie, jeśli teraz wejdziemy w uliczkę, a tamtędy do lasu. Wtedy szybko znikniemy ludziom z oczu, bo w sumie, nie byłam pewna co było bardziej przerażające - my, czy ich wzrok. Ale za nim weszliśmy do tak zwanej uliczki, zostaliśmy popchnięci przez grupę smarkaczy.
- Co jest? - jednak ustaliśmy na nogach. Otoczyło nas z sześciu dzieciaków. Dwóch na pewno było młodszych od nas, a co do reszty, nie byłam pewna. Ale starsi, albo nieźle wyrośnięci.
- Nie wiedziałem, że istnieją takie straszydła jak wy. Chyba się pomyliliście... - oczywiście Akuma nie dał mu dokończyć. Wymierzył w niego, a raczej chciał, prawym sierpowym, ale go powstrzymałam.
- Spokojnie, może się obejdzie bez przemocy - stwierdziłam, ale oni nagle się roześmiali. Spojrzałam na każdego po kolei. Przygryzłam dolną wargę i schowałam ręce za plecy.
- Już to widzę... - mruknął pod nosem Akuma.
- Chyba nie myślicie, ze takim dziwolągom jak wam pozwolimy chodzić po tym mieście - zaśmiał się największy, po czym podszedł do nas.
- Jeju... - mruknęłam, po czym za nim on kogokolwiek z nas uderzył unieszkodliwiłam go. Wyjęłam dłonie zza pleców i dwoma palcami uderzałam go w odpowiednie miejsca, po czym upadł nieprzytomny na ziemię. - Dobra, rób co co zamierzałeś - uśmiechnęłam się do Akumy, w którym najwidoczniej buzowała złość, a ci idioci chyba nie mieli zamiaru tak łatwo nam odpuścić. Wątpię, że mają tylko szesnaście lat.
<Akuma? Fight!!>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz