Pisnął cicho, odsuwając się niczym poparzony. Chociaż to określenie mogłoby okazać się trafne to sytuacji, to jednak nie poczuł pieczenie, ani nawet gorąca. Może ten ogień nie parzył?
- Znowu ten ogień...- Mruknął, ale mimowolnie się uśmiechnął.
- Przynajmniej wiem, że nie śpisz.- Stwierdziła z udawaną radością. Zaśmiał się cicho, nadal moce dziewczyny go fascynowały i przerażały jednocześnie. Przecież ona mogła miasto podpalić. Ciekawe, czy potrafi rzucać ognistymi kulami...
- Ten ogień to tak zawsze na niebiesko? W książkach zwykle było tak, z kiedy ktoś posiadał magiczne zdolności podobne do twoich miał swój własny, określony kolor. Zwykle odpowiadał on cechom bohatera. Na przykład złe charaktery często dobierały sobie czerń lub biel, ale także inne kolory. Innym razem jakiś śmieszek używał swoich pomarańczowych skrzydeł, by płatać innym figle. Wszystko zależało od aury danego człowieka, a raczej magika. I wtedy zjawiała się postać główna, która się różniła. Ale mniejsza z tym. A może kolor tego ognia jest zawsze taki sam, u każdego/ A może to zależy od umiejętności? Lub od przeżytych chwil? Albo od rodzaju czaru? Bądź mocy jaką posiada dany magik? Albo od samopoczucia? Wymieniłem to już, że od posiadanej mocy???- Zastanowił się, na moment przystając w rozważaniach. Zaczął się bawić swoimi włosami. Głównie to z przyzwyczajenia, ale także po to, by się rozbudzić. Wypił łyk naparu, po czym kontynuował swoją wypowiedź:
- Czy na początku są jakieś komplikacje? W sensie nie chodzi o to, że płomień to tylko iskierki lub jest bardzo mały. Chodzi raczej o nagły wybuch, przez który meble wokół zapalają się, a ściany, podłoga oraz sufit są pokryte czernią. Bo jeśli tak, to nowych sztuczek nie próbuj przy mnie.- Nie wiedział, skąd zaczęła brać się w nim ta cała energia. Czuł, jakby ktoś wstrzyknął w jego żyły żywą energię. Zgromił ją wzrokiem na znak, że wcale nie żartuje. Nie zauważył, że ma półprzymknięte oczy, po prostu kontynuował swoje myśli dalej, swobodnym, coraz bardziej emocjonalnym tonem.
- Próbowałaś kiedyś czegoś innego, niż tego, czego nauczył się wujek? Lub babcia? Sorry, ale nadal trochę to dla mnie pogmatwane.- Oznajmił nieco speszony, dolewając sobie kawy już po raz czwarty. Lub piąty.- Słuchaj, to jest zarąbiste. Gdzie się nauczyłaś tego robić? Chodzi mi rzecz jasna o kawę. Musisz sama wykonywać to?- Spytał, podnosząc dłonią kubek z ciemnymi drobinami, z których wcześniej wykonała dużą ilość napoju.- W ogóle to to są jakieś nasiona? Kiedyś czytałem o kawie, ale nigdy nie zgłębiałem się w jej wykonanie. To wydaje się zbyt kruche na nasiona. Czy to jest wykonane z drzewa kakaowego? O nich akurat czytałem trochę więcej. Podobno jest z nich zrobiona czekolada.- Stwierdził z entuzjazmem, którego dawno u niego nie było. Co się z nim dzieje? Jego ciało aż korciło, żeby się ruszać, a umysł działał w tak dziwny, ale zarazem szybki sposób...
- Znowu ten ogień...- Mruknął, ale mimowolnie się uśmiechnął.
- Przynajmniej wiem, że nie śpisz.- Stwierdziła z udawaną radością. Zaśmiał się cicho, nadal moce dziewczyny go fascynowały i przerażały jednocześnie. Przecież ona mogła miasto podpalić. Ciekawe, czy potrafi rzucać ognistymi kulami...
- Ten ogień to tak zawsze na niebiesko? W książkach zwykle było tak, z kiedy ktoś posiadał magiczne zdolności podobne do twoich miał swój własny, określony kolor. Zwykle odpowiadał on cechom bohatera. Na przykład złe charaktery często dobierały sobie czerń lub biel, ale także inne kolory. Innym razem jakiś śmieszek używał swoich pomarańczowych skrzydeł, by płatać innym figle. Wszystko zależało od aury danego człowieka, a raczej magika. I wtedy zjawiała się postać główna, która się różniła. Ale mniejsza z tym. A może kolor tego ognia jest zawsze taki sam, u każdego/ A może to zależy od umiejętności? Lub od przeżytych chwil? Albo od rodzaju czaru? Bądź mocy jaką posiada dany magik? Albo od samopoczucia? Wymieniłem to już, że od posiadanej mocy???- Zastanowił się, na moment przystając w rozważaniach. Zaczął się bawić swoimi włosami. Głównie to z przyzwyczajenia, ale także po to, by się rozbudzić. Wypił łyk naparu, po czym kontynuował swoją wypowiedź:
- Czy na początku są jakieś komplikacje? W sensie nie chodzi o to, że płomień to tylko iskierki lub jest bardzo mały. Chodzi raczej o nagły wybuch, przez który meble wokół zapalają się, a ściany, podłoga oraz sufit są pokryte czernią. Bo jeśli tak, to nowych sztuczek nie próbuj przy mnie.- Nie wiedział, skąd zaczęła brać się w nim ta cała energia. Czuł, jakby ktoś wstrzyknął w jego żyły żywą energię. Zgromił ją wzrokiem na znak, że wcale nie żartuje. Nie zauważył, że ma półprzymknięte oczy, po prostu kontynuował swoje myśli dalej, swobodnym, coraz bardziej emocjonalnym tonem.
- Próbowałaś kiedyś czegoś innego, niż tego, czego nauczył się wujek? Lub babcia? Sorry, ale nadal trochę to dla mnie pogmatwane.- Oznajmił nieco speszony, dolewając sobie kawy już po raz czwarty. Lub piąty.- Słuchaj, to jest zarąbiste. Gdzie się nauczyłaś tego robić? Chodzi mi rzecz jasna o kawę. Musisz sama wykonywać to?- Spytał, podnosząc dłonią kubek z ciemnymi drobinami, z których wcześniej wykonała dużą ilość napoju.- W ogóle to to są jakieś nasiona? Kiedyś czytałem o kawie, ale nigdy nie zgłębiałem się w jej wykonanie. To wydaje się zbyt kruche na nasiona. Czy to jest wykonane z drzewa kakaowego? O nich akurat czytałem trochę więcej. Podobno jest z nich zrobiona czekolada.- Stwierdził z entuzjazmem, którego dawno u niego nie było. Co się z nim dzieje? Jego ciało aż korciło, żeby się ruszać, a umysł działał w tak dziwny, ale zarazem szybki sposób...
<Szakal?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz