15 sty 2017

Rue CD Akuma

Może i chłopak dostał, ale nie potrafiłam powstrzymać śmiechu. Bawił mnie krzyk kobiety, a następnie jej odwet – kopniak w intymne miejsce chłopaka, a następnie we mnie, którego oczywiście nie zdążyła mi zadać, bo się odsunęłam w porę. Dalej się śmiejąc, patrzyłam na chłopaka, który trzymał się i chwilę zwijał z bólu. Dopiero gdy odzyskałam powietrze w płucach zapytałam, jakie się czuje. To było oczywiste, ale on najwidoczniej chciał sprawić wrażenie twardziela mówiąc, że ledwo poczuł. To mnie ponownie rozbawiło, mówił co innego, a jego twarz wskazywała na coś kompletnie odmiennego. Ale nie miałam zamiaru się pytać o jego klejnoty, skoro i tak „ledwo poczuł”. Gdy się jeszcze nieco kulił i jęczał cicho pod nosem, poklepałam go po plecach.
- Dasz radę? - zapytałam. Chłopak chwilę nic nie mówił, aż skinął głową.
- T-tak... - stęknął, po czym usiadł na ziemi. - Tylko... odetchnę... - dodał. W końcu śmiech mnie opuszczał, a ja przestałam czuć ten niepotrzebny ból brzucha, który pojawia się, gdy za mocno się śmiejesz. Jakoś nie potrafiłam się opanować i tyle, ale Akuma chyba nie był tym zrażony. Gdy doszedł do siebie, czyli po paru minutach, kontynuowaliśmy straszenie. Tyle, że tym razem chłopak starał się być nieco dalej od ofiary, aby przypadkiem znowu nie zostać zaatakowanym. Ja oczywiście wszystko omijałam, każdą obronę, bo i tak to były jednorazowe i szybkie machnięcia, więc nie musiałam się wysilać.
Po zabawie sami musieliśmy odnaleźć drogę wyjścia, której akurat nie znałam na pamięć. Po drodze rozmawialiśmy na temat ludzi, których wystraszyliśmy. Śmialiśmy się z ich min, reakcji, słów, które wypowiedzieli w strachu, a ja przypomniałam sobie atak kobiety. Na szczęście Akuma też się zaśmiał i bez żadnych problemów kontynuowaliśmy naszą rozmowę, aż udało nam się wydostać z parku.
- Teraz trzeba się umyć... - zauważyłam wyciągając z ust dwa liście, które jakoś się ześlizgnęły z polików, aż na usta.

<Akuma?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz