- Ja słodkie też kocham, ale od śniadania nie zaczynam go jeść. Zjedź lepiej kanapkę - wzięłam mu lizaka i włożyłam mu kanapkę do ust. - Zjedź ją, mi wystarczyła ta jedna - odparłam, a on podziękował. Założyłam szal, bluzę i buty.
- To co, gdzie idziemy? - spytałam się, a on przełknął ostatni gryz kanapki.
- Może na sam początek poćwiczymy, żeby mieć to z głowy?! - powiedział trochę niepewnie.
- Czemu by nie... - wyszłam z namiotu, a chłopak za mną. - Zimno... - mruknęłam pod nosem.
- Co będziesz dzisiaj ćwiczył? - spytałam się, gdy wyruszyliśmy w stronę namiotu do ćwiczeń.
- Nie wiem do końca, a ty?
- Lina będzie zajęta, więc wezmę konia i z nim coś poćwiczę - odparłam. - Wiesz, wciąż nie mogę uwierzyć, że mnie w taki sposób obudziłeś... - powiedziałam trochę ciszej. Sposoby jakich używali Black lub Night działały tylko przez tydzień, a potem to już mnie musieli wyciągać siłą.
- Może będę tak ciebie częściej budzić?! - wymruczał pod nosem, a ja jak tylko to usłyszałam, przeszły mnie dreszcze.
- Podziękuję... - odparłam z lekkim strachem. Na samą myśl przerażało mnie to. - Ja pójdę po Szkarłata i wrócę za kilka minut - powiedziałam jak tylko znaleźliśmy się tuż obok namiotu gdzie mieliśmy zacząć ćwiczyć.
Podeszłam do boksu Szkarłata i chciałam się już z nim przywitać, ale go nie było. Rozejrzałam się do okoła. Nigdzie go nie było. Poszłam do namiotu i zobaczyłam jak dwie osoby, dziewczyna i chłopak go mają. Podeszłam do nich i stanęłam przed nimi.
- Zostawcie Szkarłata! - oni spojrzenia się na mnie.
- Ten koń nie jest tylko twój. On jest dla nas wszystkich - dodała dziewczyna, a ja spojrzałam się ze złością w oczach.
- Dla was są inne konie. Szkarłat należy tylko do mnie! - zaczęliśmy się kłócić do czasu, gdy koń nie stanął dęba, a za nami stanęli bliźniaki, Black i Night.
- Smiley co się stało? - spytał Black, a Night podszedł do mnie i pogłaskał po głowie.
- Oni nie mogą mieć Szkarłata...- wymruczałam pod nosem, a oni zrozumieli o co mi chodzi.
- Wybaczcie, ale nie możecie ćwiczyć ze Szkarłatem. Ten koń jest tylko i wyłącznie dla Smiley. - dziewczyna spojrzała się wraz z chłopakiem na mnie ze złością w oczach.
- A czym różni się ona od nas? Przecież to jest tylko cyrkowy koń - słysząc to chciałam już coś powiedzieć, ale zatrzymał mnie Black.
- Ten koń jest zbyt cenny i jakby nie było uwielbiają go wszyscy nasi widzowie. No i może na nim jeździć tylko Smiley. To, że przyprowadziliście go do namiotu to jeszcze nic nie znaczy... - Black zaczął tłumaczyć dwójce, a ja nie wytrzymałam i po prostu odpiełam mu lonżę. Koń stanął ponownie dęba i zaczął galopować do okoła. Wszyscy byli przestraszeni oprócz mnie. Jak tylko zbliżył się do mnie, wskoczyłam na niego i zaczęłam swoje ćwiczenia. Nie pozwoliłabym, aby ktoś dotknął Szkarłata.
- Azucar ja skończyłam - powiedziałam jak tylko przejechałam się na koniu. Trwało to może z pięć minut, ale wystarczyło mi to całkowicie. - Jak coś to będę czekać koło tylnego wyjścia - dodałam i wyszłam z namiotu. Odprowadziłam Szkarłata do boksu i skierowałam się ku tylnego wyjścia z cyrku. Miałam dzisiejszego dnia już całkowicie dość, a była co dopiero dziewiątą.
- To co mam dla ciebie zrobić? - spytałam się jak tylko zobaczyłam ponownie chłopaka. Jakoś uspokoiłam się i skupiłam na tym co teraz będziemy robić. Przy tym chłopaku nie potrafiłabym być zła. Bynajmniej jak na razie.
- Masz i nie patrz się na mnie tym wzrokiem... - włożyłam mu lizaka do ust.
<Azucar?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz