Staruszka pokręciła głową z uśmiechem.
- Wybierz coś jeszcze skarbulku, bo wyglądasz zbyt słabo - powiedziała. - Pamiętam jak Wikusia z mamą tu przychodziła. Była malutka i latała od półki do półki - zaśmiała się.
- Wikuś? - Akuma uniósł brwi.
- Oh! - pisnęła staruszka. - Wybacz mi, zapomniałam że w cyrku posługujesz sie pseudonimem.
- Nic nie szkodzi - westchnęłam. - To nie jest wielka tajemnica. W końcu i tak by sie dowiedział - spojrzałam na Akume i podeszłam do niego. Sięgnęłam po ukochane trufelki za jego plecami.
- Wikusia? Za dwa dni przyjdziesz na festyn, prawda?- spytała kobieta.
- Tak. Przecież obiecałam, że przyciągne ci klientów - powiedziałam. - Będę wcześniej by poćwiczyć.
- Dobra dziewczynka, a teraz już zmykaj i uważaj na siebie - uśmiechnęła się. - A ty chłopcze podejdź tu.
Zrobił to nie pewnie. Kobieta wręczyła mu sakieweczke z próbkami różnych czekoladek.
- Przyjaciele panienki są mile widziani u mnie - poklepała go lekko po policzku jak dobrego wnuka.
Zaśmiałam się cicho i wyszłam z chłopakiem. Pakunki z ziołami oraz pudełko z trufelkami schowałam do torby na ramieniu.
- Em... nie zapłaciłaś... - zaczął.
- Moja mama pomogła pani Wandzie, gdy jej cukiernia była zadłużona, moja babcia to jej przyjaciółka, a ja na każde święto magicznymi sztuczkami przyciągam jej klientów - odpowiedziałam. - Było by to niegrzeczne z jej strony by kazać mi płacić, nie uważasz?
- Fakt - mruknął.
Szliśmy dalej, aż doszliśmy do cyrku.
- Będziesz chciał iść ze mną? - zapytałam cicho gdy już mieliśmy iść do swoich namiotów. Zasłpniłam usta dłonią i ziewnęłam troszke zmęczona. - Mogę ci w tedy pokazać reszte miasta...
- Wybierz coś jeszcze skarbulku, bo wyglądasz zbyt słabo - powiedziała. - Pamiętam jak Wikusia z mamą tu przychodziła. Była malutka i latała od półki do półki - zaśmiała się.
- Wikuś? - Akuma uniósł brwi.
- Oh! - pisnęła staruszka. - Wybacz mi, zapomniałam że w cyrku posługujesz sie pseudonimem.
- Nic nie szkodzi - westchnęłam. - To nie jest wielka tajemnica. W końcu i tak by sie dowiedział - spojrzałam na Akume i podeszłam do niego. Sięgnęłam po ukochane trufelki za jego plecami.
- Wikusia? Za dwa dni przyjdziesz na festyn, prawda?- spytała kobieta.
- Tak. Przecież obiecałam, że przyciągne ci klientów - powiedziałam. - Będę wcześniej by poćwiczyć.
- Dobra dziewczynka, a teraz już zmykaj i uważaj na siebie - uśmiechnęła się. - A ty chłopcze podejdź tu.
Zrobił to nie pewnie. Kobieta wręczyła mu sakieweczke z próbkami różnych czekoladek.
- Przyjaciele panienki są mile widziani u mnie - poklepała go lekko po policzku jak dobrego wnuka.
Zaśmiałam się cicho i wyszłam z chłopakiem. Pakunki z ziołami oraz pudełko z trufelkami schowałam do torby na ramieniu.
- Em... nie zapłaciłaś... - zaczął.
- Moja mama pomogła pani Wandzie, gdy jej cukiernia była zadłużona, moja babcia to jej przyjaciółka, a ja na każde święto magicznymi sztuczkami przyciągam jej klientów - odpowiedziałam. - Było by to niegrzeczne z jej strony by kazać mi płacić, nie uważasz?
- Fakt - mruknął.
Szliśmy dalej, aż doszliśmy do cyrku.
- Będziesz chciał iść ze mną? - zapytałam cicho gdy już mieliśmy iść do swoich namiotów. Zasłpniłam usta dłonią i ziewnęłam troszke zmęczona. - Mogę ci w tedy pokazać reszte miasta...
Akumo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz