Gdy zobaczyłam światło, a do mojego nosa doszedł zapach siarki, zaraz przed oczami miałam ogień, który pochłaniał cyrk. Wyskoczyłam z namiotu nie zwracając uwagi na niezadowolonego kota, któremu nie spodobało się takie budzenie. Chwilę obserwowałam ogień, a potem podbiegłam do Pika i Akumy, którzy stali parę metrów dalej. Od razu zaczęliśmy gasić ogień. Nie wiadomo skąd się wziął, bynajmniej tak twierdzi Pik. Ale czy ogień może się od tak pojawić? W sumie... Nie ważne. Cały cyrk się obudził, podawaliśmy sobie wiadra z wodą i oblewaliśmy ogień. Cała akcja trwała dobre pół godziny i niestety z namiotu nie zostało nic, oprócz smalonego materaca i jakiegoś kijka, który to wszystko miał podtrzymywać. Nienawidziłam ognia, najwidoczniej uraz dalej pozostał, nawet po trzech latach prób zapominania, nie udało się. Patrzyłam na spalone rzeczy, gdzie po środku nich znajdował się jakiś młody chłopak, miał może jakieś czternaście lat. Zgaduje, że to był jego namiot. Pik kazał się wszystkim rozejść, ale ja oczywiście stałam jak zahipnotyzowana. Bałam się ognia. Miałam wrażenie, że zaraz znowu się pojawi i tym razem wszystko spłonie, nie tylko jeden namiot. Akuma także stał, ale jakby z lekkim uśmiechem na ustach. Nie ważne. Nie miałam nawet miejsca w głowie, aby o tym rozmyślać. Potem słyszałam rozmowę chłopaka z mężczyzną, który kucnął przy nim.
- Wiesz co się stało? - spojrzałam na nich. Młody pokręcił przecząco głową. Czyli co? To nie był jakiś "przypadek"? Jeśli nie, to kto to mógł zrobić? A może kłamię? Próbuje się bronić? Nie wiem. Ma taką niewinną minę, że wygląda na to, iż mówi prawdę.
Przeniosłam wzrok na las, który znajdował się za namiotem. Niby nic tak nie było, ale udało mi się dostrzec jakąś posturę, która się tam poruszała. Rozejrzałam się. Nikogo obok mnie nie było, jedynie Akuma, ale wątpię, aby zauważył to coś, a raczej tego kogoś. Jednak podeszłam do niego i wyrwałam go z myśli.
- Widziałeś to? - zapytałam wskazując ruchem głowy las. Akuma spojrzał na mnie zdziwiony i jakby nieco zły, ale spojrzał w tamtą stronę, a potem posłał mi spojrzenie, które kieruje się głównie do idiotów.
- Niby co? - mruknął. Spojrzałam w tamtym kierunku. Zastanawiałam się, czy pójść tam, ale myśl o ogniu mnie do tego zniechęciła. Pokręciłam przecząco głową.
- Już nic – odwróciłam się i poszłam do siebie. Chociaż wątpię, abym zasnęłam.
<Akuma?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz