- Muszę przyznać, że wyglądasz w niej prawie tak dobrze jak ja... - powiedziałem najpierw poważnie, jednak potem oboje się zaśmialiśmy. Tak naprawdę wyglądała w niej świetnie, ja, przeciętnie. Często chodzę w takich koszulkach, a ona wyglądała inaczej, ale wcale nie gorzej.
- To komplement? - uniosła brwi, gdy uspokoiła oddech.
- Oczywiście! - oświadczyłem. - Wyglądasz zabójczo - puściłem jej oczko.
- Idziemy na imprezę? - zaproponowała
- Pod warunkiem, że w tych koszulkach - odparłem.
- Nie wyrwiesz w niej żadnej laski... - westchnęła głęboko mierząc mnie wzrokiem.
- Ty też nie wyglądasz bardzo seksownie w tym luźnym t-shircie! - zaśmiałem się, a ona zrobiła to samo.
Szliśmy już ciemną ulicą do klubu, który poleciła Rue. Ponoć jest naprawdę niezły.
- Wiesz, tak naprawdę dobrze Ci w tej koszulce... - szepnąłem jej na ucho i czułem jak się uśmiecha.
- Ty też wyglądasz w niej całkiem... męsko - odrzekła.
- Może być - przyznałem. Weszliśmy razem bez kolejki, bo jak się okazało ten koleś przy wejściu to stary znajomy mojej kumpelki. Zaraz jak przekroczyłem próg o uszy obiła mi się głośna muzyka, a do nozdrzy dostał się zapach alkoholu. Dawno nie byłem na żadnej imprezie, nie licząc imienin ciotki Iriny w sierpniu. Ruszyłem prosto w kierunku baru i nawet udało mi się na to namówić Rue, która od razu chciała tańczyć. Chyba umknęła mi uwaga, że nie umiem tańczyć i spędzę cały wieczór przyglądając się ludziom. Postanowiłem mieć tą rozmowę za sobą, więc zaraz, gdy tylko dostaliśmy nasze drinki oświadczyłem.
- Nie tańczę. Nigdy nie tańczyłem i nie będę - po tych słowach wzięłam wielkiego łyka. Ona wytrzeszczyła oczy.
- Cóż... Dzisiaj to się zmieni, bo prędzej pójdę w stroju kąpielowym w Himalaje, niż pozwolę Ci siedzieć tu jak kołek - powiedziała, a na mojej twarzy automatycznie zagościł uśmiech.
- Ciekawe porównanie. Nie zapomnij prowiantu - dodałem.
- Ale ty masz humorek... - pokiwała głową z niedowierzaniem. - To po co przyszedłeś do klubu?
- Dla mnie, "dobrze się bawić" nie znaczy "tańczyć".
- W takim razie trzeba zmienić to nastawienie - mówiła, a ja tylko kręciłem głową. - No, chodź, będzie fajnie... - przekonywała mnie. Czy do niej naprawdę nie dociera słowo "nie"? Wiedziałem, że nie będzie zadowolona z tego faktu, ale nie spodziewałem się, że zareaguje aż tak... stanowczo? Momentalnie dostałem stresa wyobrażając sobie siebie tańczącego. To będzie straszne.
< Rue? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz