Kiwnął tylko głową, penetrując wzrokiem namiot.
- Doszukujesz się magicznych przedmiotów?-spytałam. - Mam tu tylko kilka rzeczy... jakbyś chciał zobaczyć profesjonalny ekwipunek musiałabym zabrać cię do rezydencji... do babci i wujostwa.
- A twoja mama też była? Trzy pokolenia magików? - uniósł brew. - Wzbogaciliście się na ziółkach?
- Tak właściwie... to dziewięć pokoleń. A przynajmniej tylu sięga drzewko genealogiczne w salonie. Moja matka nie była magikiem. Nie potrafiła nic w dziedzinie magii... jej umysł był ograniczony, dlatego została "kobietą sukcesu". Umarła z ojcem kilka lat temu, zostawiając mi i babce spadek.
Wydawało mi się, że dostał szoku.
- Co ty w cyrku robisz, księżniczko? - spytał z ironią.
Uniosłam brwi.
- Pieniądze nie dadzą mi przyjaciół... nie dadzą mi szczęścia. To tylko dodatek do życia. Chce prowadzić ciekawe życie w cyrku, otoczona magią, niż nudne i przyziemne na uniwersytecie czy gdzieś... - prychnęłam.
Akuma?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz