22 lis 2017

Akuma CD Rue

Zastanowił się, jak bardzo fatalnym pomysłem było stwierdzenie, że jest on uczniem Szekspira. Owszem, zna jego dzieła, ale co, jeśli powie te, które jeszcze nawet nie powstały? Być może zakłóci czasoprzestrzeń, być może nie zostaną one wydane i przyszłość wypadnie zupełnie inaczej, być może nawet ani on, ani ona nie będą istnieć, gdy zmienią przeszłość, choć tak z pozoru nieważną i nic nie znaczącą. Co, jeśli Szekspir zaprzeczy, że się znają? Jeśli to sprowadzi na nich zgubę? Bolesną śmierć na stosie? Czy stosy jeszcze są używane? Błagał w myślach o to, by tak nie było. Ale z drugiej strony, przecież co innego Rue mogłaby powiedzieć? Jak on sam mógłby się obronić? "Przybywamy z przyszłości, bo mieliśmy pograć w grę, ale chyba nie wyszło tak, jak ten ktoś, kto nas tutaj wysłał, zamierzał...". Pogmatwane? Bardzo. Nierealne? I to jak. Niebezpieczne? Z pewnością.
- Co robimy? - spytał półszeptem, gdy zdał sobie sprawę, że w ich kierunku zmierza trójka mężczyzn, podczas gdy Logan obserwuje ich z uniesioną brodą, ciekawskim spojrzeniem i rękoma założonymi na piersi.
- Nic - odezwała się. Zmierzył ją wzrokiem, ale uszanował decyzję. Jak to nic? Miał nadzieję, że ma jakiś plan albo chociaż pojęcie, co właśnie się dzieje. Lub chociaż dobry powód, dla którego nie mieliby uciekać lub wdać się w bójkę. A, no tak. Przewaga liczebna. Jego nieumiejętność posługiwania się bronią oraz walki wręcz. Powinien jednak się podszkolić w życiu, ostatnio działo się tak wiele, że to również dobra wymówka do rozpoczęcia treningów. Jak mógł nie przewidzieć, że w przyszłości będzie potrzebował znać sztuki walki, samoobrony, czy czegoś podobnego?
- Kim jesteście? - padło pytanie z ust ciemnoskórego, łysego, napakowanego niczym Vin Diesel, kolesia. Jego muskuły były tak wielkie, że obcisła w ramionach koszulka z krótkim rękawem była rozdarta i postrzępiona. Oczywiście, o ile sam nie wykonał takiej dekoracji. Rzuca się w oczy, a jednocześnie dopasowuje do tego świata, pomyślał. Ironia, po raz kolejny odwróciła jego uwagę od tego, co powinno być jej punktem skupienia.
- Przyjaciółmi - odpowiedziała Rue, chyba chcąc zyskać na czasie i udając, że właśnie tak pojęła sens tego pytania. Co powiedzieć? Co powiedzieć?! Myśl, Akuma, myśl, myśl, myśl!!! Są z innego kraju? Innej planety? INNEGO WYMIARU? INNEGO CZASU??? Ciemne oczy murzyna utkwiły wzrok w oczach Rue, posyłając jej spojrzenie naciskające na dalszą część wypowiedzi. Niestety, ta się nie pojawiła. Oczywiście, dla niego to strata. Dla nich kolejne parę sekund na wymyślenie dalszej części historii.
- Skąd jesteście? - spytał mężczyzna z ciemnobrązową, puszystą brodą niczym drwal i grubymi brwiami. Jego włosy mimo wszystko były długości zbliżonej do tej posiadanej przez szarowłosego. Właściwie, to nawet tkwiły w nieładzie, jak u niego. Zmierzyli się wzrokiem, chyba myśląc o tym samym. Ale, nie mógł zachować nie powagi. Chociaż już na usta cisnęły mu się słowa pogardy i sarkazmu, nie pisnął ani słówka. Przynajmniej na ten temat.
- Trudno powiedzieć... - powiedziała Rue.
- Podróżujemy - dokończył za nią, a ona energicznie pokiwała głową .Cholera, jeszcze nigdy kłamstwo nie szło im tak kiepsko. Jeszcze niedawno twierdzili, że Akuma to uczeń Szekspira. Jedno zaprzecza drugiemu. Bosko. - Zatrzymaliśmy się tutaj na ponad pół roku, żyłem w ukryciu, gdyż ktoś porwał moją przyjaciółkę, Rue - wskazał na nią końcem brody, lekko się uśmiechając, by dodać jej otuchy i wyglądać bardziej przekonująco. - Chciałem zachować anonimowość do momentu, aż jej nie odnajdę. Spotkałem Szekspira. Okazało się, iż mamy wspólną pasję, pisarstwo. Tyle, że nie jestem w tym dobry. Więc zaczął mnie uczyć. No wiecie, łatwiej kogoś szukać, gdy nikt nie szuka ciebie... - wypowiedział ostatnie zdanie wolniej i pod przymusem, widząc podejrzany wzrok całej trójki.

< Rue? Kill me, please ;v >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz