4 maj 2018

Mefoda CD Raion

Podniosłem lekko kącik ust. Nigdy nie podejrzewałbym takiej piękności o pracę z lwami. Bez żadnej widocznej blizny, ani nawet zadrapania. Albo zdecydowanie miała rękę do tych wielkich, drapieżnych kotów, albo też środki ostrożności przez nią stosowane mogłyby sprawdzić się wojsku podczas ogromnej wojny. Nie powiem, zaimponowała mi, ale bądźmy szczerzy - na zaawansowaną grupę to trzeba sobie zasłużyć. Spojrzałem na moment na jej sukienkę - przy najmniejszym powiewie wiatru materiał falował, co nadawało niezwykłej lekkości dziewczynie. Wydawała się taka krucha i delikatna, że po raz kolejny wyobrażając ją sobie przy wielkim i potężnym lwie, miałem ochotę głośno się roześmiać i czułem niepokój, jednocześnie.
Nieznajoma, a właściwie, to już znajoma, biła pewnością siebie. W jakiś sposób równocześnie nienagannością - czy to typowe włosy aniołka, choć trzeba stwierdzić, że w życiu podobnych nie widziałem, czy to nieskazitelna biel jej sukienki, czy też oczy. Bystre i wyjątkowe, nigdy nie spotkałem kogokolwiek z taką barwą tęczówki. Na myśl od razu przychodziły mi bzy - fioletowawe, o zapachu należącym do moich ulubionych. Tak, zdecydowanie te kwiaty są najwspanialsze ze wszystkich. No, i słoneczniki.
Boże, przy tej całej Raion czuję się jak baba. I tak też się zachowuję. Send help...?
Mimo wszystko chłód i opanowanie bijące od dziewczyny nieco zbiło mnie z tropu. O wyglądzie laleczki z porcelany, a charakterze Królowej Śniegu. Jeszcze jej zdziwienie dotyczącego tego buntu... Nigdy w życiu nikomu nie zaoponowała? Nie musiała powiedzieć stanowczego "nie", wykrzyczeć swoich prawd, wygrać sprzeczki?
Ma ogromne braki, oj tak.
- A więc jeśli zaproponowałbym ci wspólny, nie odmówiłabyś, bo w jakimś stopniu byłby to przejaw buntu? - spytałem, podnosząc lekko brew w lekko drwiącym, charakterystycznym już dla mnie geście. Na jej twarzy dostrzegłem grymas, świadczący o jej zniesmaczeniu do mojej osoby. Cóż, jeszcze się do mnie przekona. Albo będę mógł zapisać ją z dumą na koniec wciąż powiększającej się listy osób, które na mój widok chcą uciec w najbliższe krzaki i do końca życia już mnie unikać.
- Tego nie powiedziałam - oznajmiła wymijająco, a ja uniosłem wysoko brwi.
- Whoohoohoo, no proszę! - powiedziałem, już nie siląc się na coś w rodzaju "Jednak potrafisz powiedzieć "nie"". - No, ale wiesz, jakoś musisz wrócić do cyrku. Więc...tak się jakoś składa, że mamy ten sam cel końcowy. Co za pech - mój głos nabrał teatralnego brzmienia, podobnie jak końcowe westchnięcie. Niczym aktor przesadnie położyłem nogę na nogę i oparłem głowę na dłoni, spoczywającej na kolanie. Spoglądałem z jakby znudzeniem i wyczekiwaniem jednocześnie w stronę towarzyszki. Chociaż ciągle pozostawała niewzruszona, czułem się, jakby podświadomie już chciała mi przywalić. Ciekawe, czy bym w ogóle poczuł. Ona wydaje się naprawdę taka krucha i niewinna. W mojej głowie jednak zaświeciła się czerwona lampka. Idioto, ona wciąż pracuje z bestiami! Zdumiewające, wydawała mi się równie groźna co motyl... aż dziwne, że tak długo ta kwestia nie potrafiła się ulotnić z moich myśli.
- Możemy razem wrócić do cyrku, ale planowałam jeszcze chwilę tutaj posiedzieć - oznajmiła wręcz monotonnym głosem. Albo też tylko mi się tak wydawało. Zostać tutaj? Ale po co? Wzruszyłem tylko ramionami, wracając do normalnej pozycji. Odchyliłem się w tył, nogi luźno spuszczając wzdłuż szarego kamienia. Niebo przybierało pomarańczowe barwy. Zachody słońca są do dupy. Każdy kto widział jego wschód wie, o czym mowa. To właśnie on jest najpiękniejszy. Zachód słońca po prostu łatwiej zobaczyć, bo ludzie są zbyt leniwi i głupi żeby potrafić rano wstać. Ale co ja mam tutaj do powiedzenia, skoro sam czasem potrafię wstawać około szesnastej? Zwłaszcza po nocy pełnej wrażeń. No tak, facetowi to tylko jedno w głowie... Rzecz jasna chodziło o niezwykle barwny sen.
- Czyli lubisz zachody słońca, hmmm? Osobiście jakoś za nimi nie przepadam. Za nocą też - oznajmiam, patrząc przed siebie.
<Raion?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz