22 sty 2019

Vivi CD Robin

Lis zamrugał, i warknął na gryzonia ze zjeżonym futrem.
- Raczej ona powinna uważać żebym jej przypadkiem krzywdy nie zrobił... - Wysyczał a wiewiórka niezadowolona wróciła do dziupli.
- Wiesz, nie powinieneś mieć do niej wątów. Teoretycznie to ty wpakowałeś się do jej domu...
- Może i tak. - Wzruszył ramionami i spojrzał w dół. - A możesz mnie już zdjąć na dół?
Robin skinął głową złapał liska i zręcznie zszedł z nim na ziemię. Po czym postawił go bezpiecznie na podłożu.
- Dziękuję - Zwierzę otrząsnęło się. - Właśnie Roobin~ Masz jakieś plany na dziś?
Chłopak po chwili zastanowienia pokręcił głową.
- Nie żeby coś... Ale przydałaby mi się drobna pomoc. Przy okazji może coś z tego wyniesiesz co Ci się później w życiu przyda!
David zamrugał spoglądając na lisa.
- Skoro ma się przydać...
- Ojej no to cudownie - Otarł się o jego nogę. - Przyjdę po ciebie gdy będę cię potrzebował w porządku?
W odpowiedzi otrzymał ciche tak. Zamachał ogonem i ruszył z powrotem do cyrku. Spalony namiot... Eh trzeba napisać raport, papierkowa robota. Mimo iż nic nikomu się nie stało to trzeba było zapisać. Czuł się bardziej jak sekretarka niż pielęgniarz... Ale teraz znalazł sobie małego asystenta. Tylko czy taki dzikus potrafił pisać? Kiedyś na pewno, ale gdyby nie potrafił byłaby to dodatkowa praca. Za to drugiej strony może dowiedziałby się czegoś więcej o chłopcu z lasu. Przemienił się w człowieka i przeczesał włosy palcami. Jak na razie musiał sprzątnąć i dobrze przemyśleć sprawę.
- - - - - - - - 
Słońce stało już wysoko na niebie gdy skończył porządki. A więc pozostało mu jedynie odnaleźć Robina i jakoś uprosić o pomoc w obowiązkach. Nic trudnego. Przybierając cienistą postać bez trudu odnalazł chłopaka w lesie. Zmaterializował się tuż za nim płosząc pasące się niedaleko stadko sarenek, jak i samego młodzieńca.
- Wybacz mi proszę. To tylko ja nie ma się czego obawiać - Przekrzywił głowę uśmiechając się.
David uspokoił się odrobinę.
- No więc jak mówiłem przydałaby się twoja pomoc. Chodź prooosze, nawet Ci zapłacę... - Zamachał ogonami kładąc po sobie uszka.
- W porządku, przecież zgodziłem się już poprzednio...
- Racja, racja... Umknęło mi to jakoś - Z rozpędu chwycił go za nadgarstek i po chwili oboje stali w cyrku.
Chłopak momentalnie się odsunął wyrywając rękę z uścisku i rozglądnął się spłoszony. Vivi zerknął na niego mrugając i nagle sobie przypomniał o jego strachu i niechęci do dotyku.
- Cóż za karygodne zachowanie z mojej strony! Przepraszam cię mój drogi nawet nie pomyślałem. - Nachylił się do niego. - Już cię nie dotknę, a jakbyś się źle czuł po tej teleportacji to mów od razu. Przy okazji Robinku potrafisz ty pisać czy muszę cię nauczyć?

(Robin?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz