6 sty 2017

Azucar CD Rue

Zawsze poznawałem ludzi w dość nietypowy sposób. Teraz, uważam, że może to i dobrze. Piękna dziewczyna z długim warkoczem nie wydawała się bardzo urażona tym, że na nią... wpadłem. Uważam, że Rue, bo tak ma na imię jest całkiem w porządku.
- Mam na imię Luke, ale mów mi Azucar - uśmiechnąłem się. - Wiesz co jest w tych pudłach?- zapytałem wskazując je palcem.
- Pewnie jakieś cyrkowe gadżety, nie jestem pewna, nie zaglądałam do nich. Jesteś nowy?
- Tak, właśnie przyszedłem - odpowiedziałem i oboje zaczęliśmy iść w stronę wyjścia. Nie byłbym chyba sobą, gdybym niczego nie zaproponował... - Słuchaj, - zatrzymałem się, a ona zrobiła to samo. - Nie zaproszę Cię na kawę, bo szczerze mówiąc nie znam tu żadnej kawiarni, ale fajnie byłoby pogadać z kimś, kto ma tu już jakieś doświadczenie tutaj. Mam zapas słodyczy w torbie. Jeśli masz ochotę, to możesz towarzyszyć mi w pochłanianiu cukierków, żelków i tak dalej - powiedziałem, na co się zaśmiała. Nie odpowiadała przez chwilę, jakby się nad czymś zastanawiała. - Rozumiem, że pewnie masz jakąś specjalną dietę, dbasz o figurę, co oczywiście widać, jednak jutro możemy to wszystko spalić na treningu - puściłem jej oczko. Pokiwała twierdząco głową, a uśmiech nie schodził z jej twarzy i ruszyliśmy w stronę mojego namiotu. Później starałem się bardziej ważyć słowa. Doszło do mnie, że może nie powinienem być tak pewny siebie.
Na miejscu usiedliśmy na łóżku, a ja otworzyłem pierwsze opakowanie żelków.
- A Ty czym się zajmujesz?
- Gimnastyka, akrobatyka, salta... Takie tam - odpowiedziała biorąc garść kwaśnych pyszności. - Dużo znasz żartów?
- Trochę... Sam nie wiem skąd. Nie lubisz dowcipów?
- Jasne, że lubię! Jak mogłeś wziąć mnie za jakiegoś smutasa! - walnęła mnie lekko w ramię.
- Wiesz jak nazywają się słodycze dla kotów?
- Oświeć mnie - przewróciła oczami.
- Łakocie - oświadczyłem obserwując jej reakcję. Wydaje mi się, że złapaliśmy wspólny język. Ona była dość wyluzowana i dobrze nam się rozmawiało.
- Rzeczywiście, bardzo śmieszne - odrzekła wsadzając cukierka do buzi.
- W ogóle to... Wszystko okej? Jak upadłaś nic sobie nie zrobiłaś?
- Dopiero teraz się zainteresowałeś? - udała oburzenie, na co chwilowo się nabrałem.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę pochłaniając pianki, kiedy powiedziała, że musi już iść. Gdy się pożegnaliśmy rozpakowałem chociaż częściowo swoje rzeczy. Miałem nadzieję, że będę miał tutaj przynajmniej jednego kumpla, znaczy się kumpelkę. Rue budziła moje zaufanie, ale zobaczymy co przyniesie jutrzejszy dzień.

< Rue? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz