6 sty 2017

Rue CD Smiley

Jedzenia tutaj było pełno, owoce, warzywa, ciastka, ciasta, różne desery, jakieś sałatki, mięso... na prawdę było co wybierać. Włożyłam na talerz to, co miałam ochotę, po czym ze Smiley usiadłyśmy w wolnym miejscu. Każda z nas zajęła się swoim jedzeniem, co jakiś czas wymieniałyśmy jakiegoś zdania, dotyczące cyrku. Wszystko zostało przerwane, gdy nagle na moje kolana coś wskoczyło. Odłożyłam kość z kurczaka na talerz i spojrzałam na to, co mnie nawiedziło. Patrzyły na mnie duże czarne oczka, gdzie wokół znajdowało się białe futerko. Mrugnął raz, potem dwa, aż tu nagle podbiegła do nas zielonowłosa dziewczyna w granatowym stroju.
- Łap go! - krzyknęła. Nie było takiej potrzeby, ponieważ kotek sobie spokojnie siedział na moich kolanach, a ja mu się przyglądałam. Wyciągnęłam dłoń i zaczęłam go głaskać. Zaczął mruczeć i ocierać się o mój brzuch i dłoń. Dziewczyna podbiegła do nas nieco zdyszana i wskazała na kota.
- To twój kot? - zapytałam, na co pokręciła głową.
- Znalazłam go w pudle - wyjaśniła biorąc dużo powietrza. Wyjaśniła nam, że właśnie go prowadziła do schroniska, ponieważ nikt go nie chciał zaadoptować, ale uciekł jej. Spojrzałam na słodkie czarne oczka białego futrzaka. Miał mięciutką sierść w jednolitym kolorku, nie posiadał żadnej innej plamki na sobie. Podrapałam go za uszkiem.
- Nie ma właściciela? - w rozmowę wdała się Smiley. Nowa towarzyszka pokręciła przecząco głową mówiąc, że pudło znajdowało się zamknięte w jakiś uliczce, jakby ktoś się chciał go pozbyć. Nie rozumiałam, jak można zostawiać takie urocze stworzonka.
- Ja go wezmę - zaproponowałam biorąc go do góry i mu się uważnie przyglądając. Był spokojny, zamiauczał tylko wisząc bezwładnie w moich dłoniach.
- Na prawdę? - zapytała z nadzieją, na co skinęła głową z uśmiechem. Dałam dla kota mały kawałek kurczaka, a on go ochoczo pożarł na moich kolanach. - Ciesze się. Nie będzie musiał iść do schroniska, gdzie by go pewnie uśpili po jakimś czasie - stwierdziła dziewczyna na odchodne.
- Miałaś kiedyś zwierzaka? - zapytała różowo włosa, które także skończyła swój posiłek. Pokręciłam przecząco głową.
- Ale to chyba nie jest takie trudne - sprawdziłam płeć podnosząc jego, lub jej ogon. Okazało się, że to kotka. Podniosłam kociaka w jej stronę, gdy zjadł. - Jak myślisz? Pasowało by do niej imię Mika? - zapytałam.

<Smiley?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz