- Czego chcesz, Dague... -wymamrotałam.
- Za mało się integrujesz z resztą.
- Nieprawda... integruję się z tobą - uchyliłam powieki.
- Koniec z nocnymi treningami, Rób to za dnia - wyciągnął mnie z łóżka. - A teraz wypadało by poznać nowe osoby...
- Nienawidze słońca, nienawidze dnia - marudziłam, gdy postawił mnie przed moim namiotem.
- No idź... obserwuję cię. i Nie próbuj żadnych sztuczek
Pierwszego dnia jak babcia mnie przyprowadziła, Dague ''zaadoptował mnie jak kota''. Zafascynowały go moje zdolności. mimo że sam z iluzją i magią nie miał za wiele wspólnego.
Podeszłam do pierwszej lepszej, aktualnie samej, osoby.
- Witaj, jestem Szakal - powiedziałam. - prowadzę tryb życia, unikając światła słonecznego, który drażni moje oczy, dlatego możesz mnie nie znać.
Beznadziejne przywitanie, ale przynajmniej to zrobiłam.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz