4 sty 2017

Red CD Tori

Gdzieś tak w południe zostałem poproszony o rozwieszenie plakatów i rozdanie ulotek w najbardziej zaludnionych miejscach tego miasta. W sumie sądzę, że większość miejsc tutaj jest zaludniona, więc w sumie nie będzie problemu, jeżeli rozwieszę je wszędzie. Westchnąłem cicho, biorąc ze sobą wielką torbę pełną kolorowych papierków zachęcających do odwiedzenia naszego cyrku. Mam nadzieję, że chociaż połowa z tych wszystkich ludzi, którzy dostaną ulotki, przyjdą. Z uśmiechem wyszedłem z namiotu i udałem się tam, gdzie miałem. Szczerze mówiąc takie rozwieszanie plakatów i namawianie do odwiedzin są dosyć męczące, jednak bardzo przyjemnie się to robi! Przez cały ten czas udało mi się spotkać wiele ludzi miłych, jak i tych mniej przyjaznych, jednak rozmowa z każdym z nich powodowała, że coraz bardziej chciało mi się uśmiechać, tak jakoś. W połowie wykonywania swojej pracy wstąpiłem również do jednej z restauracji, żeby coś zjeść. Obiad w końcu trzeba jeść, bo inaczej nie będzie się miało siły i w ogóle.
Zaraz po posiłku kontynuowałem to, co robiłem wcześniej, do tego z jeszcze większym zapałem. Czasami jak szła jakaś para z dzieckiem decydowałem się na pokazywanie sztuczek. Gnojek się nakręci i większość rodziców w końcu mu ulegnie, prawie zawsze tak jest. Szkoda tylko, że moi tacy nie byli, ale na szczęście nie wszyscy są tacy.
Kiedy pozbywałem się ostatniej kartki było już bardzo ciemno, przez co można stwierdzić, że było już dosyć późno. Zważywszy na to, że znajdowałem się dość daleko od cyrku, musiałem co najmniej pół godziny stracić na sam powrót. W pewnym momencie zauważyłem jakiegoś podejrzanego mężczyznę, chwilę później również drugą sylwetkę, o wiele drobniejszą i najwidoczniej przez niego zaatakowanej. Podbiegłem do nich i uderzyłem tego typka. Puścił ją i uciekł. Ech, czemu niektórzy ludzie muszą być tacy głupi. Skrzywiłem się nieco, po czym schyliłem się i pomogłem wstać pokrzywdzonej istotce.
- Nic ci się nie stało? - zapytałem, a ta jedynie pokręciła głową i przytuliła mnie
- Dz... Dziękuję - powiedziała, wycierając mokre oczy rękawem bluzki
- To nic takiego, ale czemu chodzisz tutaj sama o tej porze? Jak zdążyłaś zauważyć jest to dość niebezpieczne.
- Tak jakby trochę się zgubiłam - zaśmiałem się cicho i poczochrałem dziewczynę po głowie, nawet nie zważając na to, że może jej się to nie podobać
- Jak chcesz, to cię odprowadzę, gdzie idziesz? - przyjrzałem się jej, jednak nic zbytnio nie widziałem, było zbyt ciemno
- Do cyrku - zaraz po tym udało mi się zauważyć, że otrzepała się z niewidzialnego pyłku, który był spowodowany upadkiem na ziemię, a zaraz po tym zaczęła iść przed siebie
- No to świetnie się składa, bo ja w sumie też - podbiegłem do niej
- Hmmm? Nie kojarzę cię jakoś
- Jestem nowy, dopiero od kilku tygodni tam jestem, więc możesz mnie nie kojarzyć - zaśmiałem się cicho - Red jestem - podałem dziewczynie rękę
- Tori - uścisnęła moją dłoń

<Toriii? Tak mało trochę się wzięło stanęło w mym odpisie ;) >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz