Weszłam na nią na rękach. Nogi lekko ugięte i szłam do przodu patrząc w dół, jak dziewczyna wyprowadza konia. Gdy mnie zobaczyła, pomachałam jej utrzymując się na jednej dłoni, po czym zrobiłam salto i wylądowałam na linie. Chwilę stałam w miejscu i przyglądałam się jej akrobacją z koniem. Wychodziły jej na prawdę cudnie. Lubiłam zwierzęta i wykonywałam z nimi akrobacje, ale wolałam taniec na linie, albo salta na tych krążkach, wydaje mi się zawsze, że lecę. Dosłownie...
Parę alt, chodzenie na rękach, bieganie po linie... robiłam tutaj wszystko, a gdy stwierdziłam, że półgodziny mi wystarczy, zeskoczyłam z liny na drabinkę i po niej zjechałam. Dziewczyna jeszcze parę minut ćwiczyła, po czym zeskoczyła z konia.
- Świetnie ci to wszystko wychodzi - powiedziałam entuzjastycznie podchodząc do mnie. Wzięła konia za kantar i podeszła do mnie.
- Dzięki. Ty też jesteś dobra na linie - uśmiechnęłam się, po czym towarzyszyłam jej, gdy odprowadzała konia do boksu. Podeszłam do klatki z lwem. Kucnęłam i mu się przyglądałam, aż w końcu z hipnozy nie wyciągnęła mnie dziewczyna. - Znasz imiona wszystkich zwierząt? - zapytała. Wstałam i spojrzałam na nią.
- Nie, raczej zbyt krótko tu jestem - stwierdziłam. Smiley nazwała tylko lwa i trzy konia mówiąc, że także nie zna reszty.
Wyszliśmy z cyrku i odetchnęliśmy świeżym powietrzem. Rozciągnęłam się wyciągając ręce do góry i przymknęłam oczy.
- Zawsze chciałaś być akrobatką? - zapytała. Spojrzałam na nią kiwając głową.
- Dołączyłam do cyrku jak miałam sześć lat. Rodzice i tak pewnie tego nie zauważyli - machnęłam ręką. - A ty? U mnie to było zawsze marzenie, które zaczyna się spełniać! - powiedziałam entuzjastycznie, może nawet za bardzo.
<Smile?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz