- Moja ciotka nazywała mnie szakalem, kiedy robiłam jej magiczne żarty.
-Magiczne żarty?-uniósł brew.
- Zamroziłam gotującą się zupę-powiedziałam po chwilowym zamyśleniu- albo jej zwinięty banktnot przeprowadziłam przez środek monety, zostawiając w połowie...
Przyglądał mi się, a ja popiłam kawy. Nastąpiła niezręczna cisza, ale szybko ją przerwał.
- Pokaż mi jakąś sztuczkę, czarodziejko - lekko zadrwił.
-Wybierz kartę - westchnęłam.
- As pik -odparł. - magicznie ją wyciągniesz z rękawa?
-Nie... -popiłam jeszcze kawy. - wyciągnij kopertę z tylnej kieszeni spodni...
Zawahał się, ale wyciągnął kopertę i otworzył ją. Wysunął asa pik i przyjrzał się jej.
Wyciągnęłam rękę, a on oddał mi kartę. Podpaliłam ją, a ogień objął całą. Gdy zgasł miałam w dłoni kartę bankową.
-Twoja? - spytałam.
Akuma?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz