1 maj 2017

Smiley CD Vulnere

Pożegnałam się z chłopcami i wróciłam do swojego namiotu. Moje pupile przywitali mnie ciepło i były w dodatku uradowane. Wyszłam jeszcze z nimi na spacer, a tuż potem położyłam się spać.
~~ na następny dzień ~~
Wstałam dość wcześnie, a przynajmniej jak dla mnie. Wreszcie była już dziewiąta, a ja byłam już na nogach. Ubrałam się i poszłam na krótki spacer ze zwierzakami. Wyrobiłam się na czas co było naprawdę mało kiedy u mnie spotykane. Założyłam tylko torebkę i wzięłam pieniądze. Na spokojnie dotarłam na miejsce gdzie byłam umówiona z Vulnere. Już się nie mogłam doczekać, aby wyjść na miasto. Zauważyłam jak w moją stronę biegnie dziewczyna.
- I jak, lepiej ci już? - spytała się zdyszanym głosem dziewczyna.
- Co prawda boli, ale jest troszeczkę lepiej - odparłam. - To jak, idziemy?- spytałam się z ogromnym uśmiechem na twarzy.
- No pewnie - odpowiedziała.
Ruszyliśmy w stronę miasta, przy okazji porozmawiałyśmy sobie na przeróżne tematy. Po kilkunastu minutach znalazłyśmy się na samym targu.
- Tam jest apteka, więc może zaczniemy od niej - spojrzałam na dziewczynę, która stała tuż obok mnie.
- Wiesz muszę dużo kupić, więc może lepiej będzie zostawić to na koniec?
- Złożymy zamówienie i jeszcze dzisiaj przyniosą to nam do cyrku, więc nie masz co się martwić - puściłam oczko, a ona była jakby trochę zaskoczona. Chwyciłam ja za rękę i pociągnęłam ją, aż do samej apteki.
- Witaj Smiley - powiedziała starsza pani za lady.
- Dzień dobry, pani. I jak pani się czuję? - spytałam, podchodzić bliżej. Znałam babunie już od dość dawna, zawsze mi pomagała, albo ja jej.
- Dużo lepiej, a to dzięki twojej opiece. Czego potrzebujesz? - uśmiechnęła się do mnie.
- Ja obecnie niczego nie potrzebuje, no może oprócz maści, ale rzeczy których potrzebuje to ona - wskazałam na Vulnere. Obie się zagadały o czymś czego co ja kompletnie nie rozumiałam. Ich rozmowa trwała, trwała,... zupełnie jakby nie miała końca, ale wreszcie nadszedł kres rozmowy.
- Dzisiaj około siedemnastej wszystko powinno być na miejscu - powiedziała babunia, a my się z nią pożegnałyśmy.
- To co teraz? - spytała się dziewczyna.
- Muszę iść do tamtego sklepu - wskazałam na sklep po drugiej stronie. - ... no a potem muszę iść do kwiaciarni no i po składniki - odpowiedziałam.
- No to chodźmy - spojrzałam się na nią i przypomniało mi się, że chciałam się jej o coś zapytać.
- Chciałabyś może zjeść dzisiaj kolację u mnie? - spytałam. - Przynajmniej po części będę mogła ci jakoś podziękować za twoją pomoc.

<Vulnere?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz