7 maj 2017

Akuma CD Rue

Wsłuchiwał się w głos swojej towarzyszki, zaznając pewnego rodzaju ukojenia. Był przyjemny w słuchu, chociaż czasem pojawiały się fałsze, to nie miał się na co skarżyć. Na prawdę brakowało mu melodii, granych równocześnie akordów, głośniej prowadzonej linii melodycznej, wszelkiego rodzaju dysonansów o każdej innej opcji, która mogłaby go tak uszczęśliwić. Może jakby poprosił kogoś o to, by przyniósł mu słuchawki oraz ładowarkę, byłoby łatwiej? Oraz jakąś książkę? Szczerze, to bardzo tęsknił za czytaniem. Za niewinnymi wierszami, czy całymi rozdziałami powieści, w zasadzie to każdego gatunku oprócz biografii oraz dokumentalnego czytadła. Tyle, że niezbyt lubił się chwalić swoimi zainteresowaniami. Wiedział, że nie miał się czego wstydzić przed Rue, jednak myśl o tym, że patrzyłaby na niego studiującego wiersze Kochanowskiego, czy jakiegokolwiek innego poety, poczuł się nieswojo. Uwielbiał wypożyczać w szkolnej bibliotece coś do czytania, ale właściwie nikt oprócz starego bibliotekarza o tym nie wiedział. I oprócz samego Akumy, rzecz jasna. Gdy Rue zaproponowała, żeby zaśpiewał razem z nią, zmieszał się lekko. Kochał śpiewać, ale w rzeczywistości nigdy nie zwracał uwagi na to, w jaki sposób to robi i znając życie jego głos nie będzie brzmiał tak ładnie, jak jej. Chociaż co prawda potrafi dobrze trzymać się melodii, to na prawdę nie wiedział, jak mu to wyjdzie. Ale ostatecznie skinął głową. Przecież przeżył taniec z nią, więc dlaczego miałby się zawahać i przed śpiewaniem? Które przy jego wygibasach zdawało się najprostszą rzeczą na świecie?
- To co zaśpiewamy? Może Morskie Opowieści? Szanty są fajne - powiedział na koniec z uśmiechem. Gdy skinęła przytakująco głową, zanucił cicho początek piosenki, by podać dźwięk ,od jakiego zaczną. Inaczej wyszłoby dość nieprzyjemnie. - Może być tak? Czy za nisko? - spytał z nadzieją że wcale tak nie będzie. Gdy śpiewał tenorem brzmiał jak duszony bóbr. Pod wodą. Z ulgą zaobserwował, jak skinęła głową.
- I trzy... czte... ry!- Zawołała, po czym zaczęli śpiewać. Oczywiście nie obeszło się bez przekręcania słów przez jednego albo drugie oraz pomylenia zwrotki przez Akumę, ale poza tym, to szło całkiem całkiem.
- Nie było tak źle, założymy zespół? - spytała Rue ze śmiechem. Również się zaśmiał.
- Będziemy nazywać się Prehistoryczne Świstaki i napiszemy piosenkę o jabłkach - uzupełnił jej pomysł, oczywiście zawierając w nim swoje ulubione jedzenie. Cóż, jedno z ulubionych, w końcu ostatnio urozmaicił znacznie swój jadłospis.
- Jedno jabłko, drugie jabłko, wszyscy mamy to marzenie - kupić jabłko w dobrej cenie. Jabłka ciągle wpierniczamy, no więc pięknie wyglądamy. Jedno jabłko, drugie jabłko, gdy je kupię w dobrej cenie, swoje życie w niebo zmienię. Jabłka dobre tylko mamy, dlatego je ciągle jadamy - zaśpiewał, ciągnąc ciągle tą samą linię melodyczną, a i tak fałszując, i to w cholerę.
- Jasne, jasne, pięknie ci to wyszło - zaśmiała się z sarkazmem.
- Wiedziałem, że jestem urodzonym muzykiem - dodał z dumą ignorując fakt, iż jej wcześniejsza wypowiedź nie była na poważnie. Z resztą jego też nie.

< Rue? Brak pomysłu ;v >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz