19 maj 2017

Rue CD Akuma

Ból to coś okropnego, a jednak najwidoczniej nierozłącznego z naszym życiem. Dziwne kłucie w gardle nie pozwalało mi przez jakiś czas nabrać dobrze powietrza, dopiero po kilku kaszlnięciach udało mi się złapać oddech. Dobrze, że chłopak pomógł mi wstać, znowu naparłam zbyt dużą siła na chorą nogę i czułam ból rozsadzający mnie od środka. A mogli mi ją uciąć i wstawić drugą! Przynajmniej mogłabym wyważyć tamte drzwi kopniakiem, zamiast iść za tym, który chciał nas po prostu zabić, wpierw się nami pobawić. Na to ostatnie słowo poczułam dreszcze, a najgorsze scenariusze pochłonęły mój umysł. Raptownie zaczęłam się trząść i nie z zimna - było mi strasznie gorąco jednocześnie przez pogodę jak i ból - to był po prostu strach przed tym, do czego on jest zdolny. I już nie chodziło mi o siebie, ja to ja, ale bałam się o chłopaka. Modliłam się, aby więcej się nie odzywał i nie robił żadnych pochopnych czynów, następnym razem mogę zdołać go nie odepchnąć, a Tobias może być już znudzony jego hardością i albo od razu z nim skończy, albo będzie się z nim długo bawił. A słowo dla niego słowo "bawić" jest tak samo obce jak dla mordercy "litość".
Ponownie ruszyliśmy, musiałam się jednak opierać o Akumę, ponieważ zabrano mi moje kule, a na nogę nawet nie mogłam lekko stąpać. Teraz zostało mi tylko skakanie. Zeszliśmy w dół, jakby do jakiegoś wąwozu, a potem zobaczyłam drzwi zrobione z drzewa, wyglądały na mocne, w końcu były podtrzymywane przez stal, ale wydawały się jakoś bardzo stare. Może dlatego, że aby je otworzyć musieli najpierw przekręcić w nim duży stary klucz, który chyba się już łamał w rękach, a potem mocno pociągnąć je, aby się otworzyły. Tak, jakby ktoś trzymał je po drugiej stronie. Automatycznie zaczęłam się bać tego, co będzie w środku i chociaż miała to być tylko ciemność, to właśnie jej się bałam. Ścisnęłam palce na ramieniu chłopaka.
- Wspaniałe miejsce - od jego sarkazmu przybywało mi się na wymioty. - pozbawione jakiegokolwiek światła. Posiedzicie tam jakiś czas, może potem dostaniecie wody, aby tak szybko nie zdechnąć - powiedział ukazując nam dosłownie ciemność, nic więcej. - Co ciekawsze, nikt was nie usłyszy. Nikt tędy nawet nie przejeżdża - dodał to z uśmiechem demona. Moja wyobraźnia dodała mu demoniczne rogi i ogon wystający z tyłka. Na samym końcu wyobraziłam sobie jak zawisa na sznurze. Tylko ta myśl pozwoliła mi nie oszaleć i nie zacząć krzyczeć, kiedy wpychali nas do środka. Nim zamknęli i za kluczyli drzwi wyobraziłam sobie jak topi się w gorącej smole. Tak, stare tortury, ale bardzo bolesne.
Leżałam przez jakiś czas na ziemi nasłuchując, czy poszli sobie, ale jednocześnie próbując znaleźć chłopaka, który wylądował w innym miejscu niż ja. Nie odzywałam się, bo coś stanęło mi w gardle i nie pozwalało mówić. Zamknęłam oczy. Bałam się je mieć otwarte, miałam wrażenie, że zaraz zobaczę jakieś przerażające oczy.
Chole*a! Weź się w garść i nie wariuj! Zaczęłam krzyczeć do siebie w myślach, nie mogłam przecież dać tak się ponieść strachowi, to nie tylko żałosne, ale i głupie i nie potrzebne. Zacisnęłam palce na ziemi, jaka się pode mną znajdowała, a potem cicho wypowiedziałam imię chłopaka. Kiedy dotknęłam jakiegoś skrawka pytania znowu wypowiedziałam jego imię mając nadzieję, że to on, a nie jakiś kościotrup odziany w ubranie. A nawet jeśli, to nie chcę o tym wiedzieć.

<Akuma?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz