31 mar 2020

Lycoris CD Geum

Patrzyłam na niego, uważnie obserwując jego mowę ciała. Był spięty, ale starał się wypaść jak najlepiej. Czy naprawdę aż tak go wystraszyłam tym wszystkim? Przeniosłam wzrok na jenota, który akurat siedział przy tygrysie. Wymieniliśmy spojrzenia i wiedziałam, że trochę przegięłam. Objęłam dłońmi tył głowy, podnosząc ją przy tym nieznacznie do góry.
- Przecież powiedziałam, że jest ok... Więc czego się spinasz? -wypuściłam głośno powietrze, oglądając go kątem oka.
Chłopiec wyprostował się, kierując przy tym wzrok na mnie. Zacisnęłam delikatnie zęby i odwróciłam się do niego tyłem. Chwilę myślałam nad dalszym losem, w końcu nie chciałam go od siebie odstraszyć, choć raczej już mi się to udało. Widać, że jest zagubiony. Wspominając rozmowę z Pikiem, pamiętam, że mówił o kimś nowym. Spojrzałam na niego przez ramię. Czy to on? Zmrużyłam oczy, wypuszczając powietrze ustami, po czym odwróciłam się do niego.
- Jaka znowu Onee-sama? Mam na imię Lycoris i już ci... - wskazałam na niego palcem i już miałam dalej ciągnąć, ale się zatrzymałam. Znów wyglądał na wystraszonego. Co ja robię? Pokręciłam głową i przysłaniając się włosami, ciągnęłam -Choć w sumie... Może być Onee-sama... -poczułam, jak moje policzki delikatnie się zaczerwieniły, przez co zaczęłam kręcić głową, by choć trochę je ostudzić.
Wtedy usłyszałam jego nieśmiały śmiech. Raz jeszcze na niego spojrzałam. Trzymał się jedną dłonią za usta, a drugą trzymał białą sierść swojego towarzysza. Słodko. Pokręciłam głową, po czym klepiąc się po kolanach, zawołałam do siebie Uhuru. Przybiegł do mnie szybko, zwracając przy tym na siebie uwagę chłopca.
- Już możesz chodzić?! -zapytał zaskoczony.
Wzięłam zwierzaka na ręce, czochrając go po futrze na głowie. Podobało mu się to bo wydawał z siebie zadowolone charczenie.
- Przecież powiedziałam, że jest już wszystko dobrze. Wyleczyłam go, więc nie musisz się już jego zranioną łapą przejmować -zaśmiałam się, pozwalając przy tym przyjacielowi na wejście na moje barki. Bolało. Musiałabym mu obciąć za niedługo pazurki, bo zaczęły mnie już drażnić. Raz jeszcze go pogłaskałam.
- Niesamowite... Jak to zrobiłaś?! -powiedział pełen entuzjazmu w głosie.
Jego twarz była delikatnie zaczerwieniona, odsłonięte oko miało w sobie wiele skaczących płomyczków, a usta były delikatnie otwarte. Ciekawiło to niemiłosiernie, było to widać. Prychnęłam dosyć głośno, przyjmując postawę zwycięzcy.
- Ano widzisz to magia! -wykrzyknęłam, bijąc się przy tym pięścią o klatkę piersiową.
Wyglądało to, co najmniej komicznie, ale co poradzić? Może i nie lubiłam się tym chwalić, ale w tym przypadku było to miłe uczucie. Młody słysząc moją odpowiedź, nabrał w płuca tyle powietrza, ile tylko mógł, po czym ze słyszalnym świstem powiedział wydłużone "woow". Zarzuciłam włosy za wolne ramię i spojrzałam na chłopaka. Ciekawe czy mi wierzył. Zazwyczaj takie rzeczy mówi się dzieciakom na dobranoc, opowiadając o jakimś silnym superbohaterze, który ratuje potrzebujących. Nie wyglądał mi znowu na takiego młodego, ale na pewno był wiele młodszy ode mnie. Zwróciłam swój wzrok na Uhuru, który akurat zszedł z mojego ramienia. Zaczął kręcić się w kółko, co oznaczało tylko jedno -porę na posiłek.

<Geum?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz