3 wrz 2017

Smiley CD Vogel

Nie mogłam przez najbliższy czas nic robić. Moje rany się jeszcze nie zagoiły, więc byłam zwolniona z obowiązków, treningów czy też występów. Miałam siedzieć do czasu, aż dostanę pozwolenie. Nawet na Szafirze nie mogłam jeździć. Wałęsając się pomiędzy namiotami, za mną radośnie szła Bisca a Yuki chował ogon, aby nikt mu nie nadepną. Wzięłam go w ostatniej chwili przed zdarzeniem się z drzewem. Yuki był leciutki, więc nie miałam nic przeciwko, aby go ponieść. Poszliśmy do lasu, aby tam się wspólnie pobawić no i przede wszystkim odpocząć. W cyrku ludzie byli dzisiaj strasznie zapracowani. Wchodząc do lasu, wypuściłam że swoich rąk białego liska. Dla niego las to drugi dom. Zaczął chodzić raz w prawo to na lewo, ale nie oddalając się ode mnie. Po kilku minutach spokojnego marszu dotarliśmy na łąkę. Usiadłam sobie w miejscu gdzie było najwięcej kwiatów. Miałam zamiar zrobić dla Yuki'ego i Biscy wianki, bo zawsze w nich uroczo wyglądali. Sama nie wiem jak to się stało, ale w pewnym momencie Bisca mi zniknęła. Nie chciałam jej szukać, abyśmy się nie kompletnie nie zgubili. Miałam już skończone wianuszki, chcąc już iść poszukać, moim oczom ukazał się Vogel, który to przyprowadził ją do mnie. Psiak wyrywał się z objęć chłopaka, aż ten jak tylko ją położył na ziemi, ona poleciała uradowana w moją stronę.
- Bisca nie powinnaś się oddalać. Miałaś szczęście, że Vogel ciebie znalazł - spojrzałam się na nią. - Proszę to twój wianuszek - założyłam jej na głowę. - Dziękuję ci za pomoc w odszukaniu jej - wstałam i podeszłam do niego.
- Ależ nie ma za co - uśmiechnął się, a ja przyjrzałam się jemu dokładniej. Wyglądał na chorego, ale ten fakt jakby chciał zachować dla siebie. - Co powiesz na filiżankę herbaty u mnie w namiocie? - spojrzałam się, a on zastanowił się przez chwilę. - Upiekłam ciasteczka - dodałam chcąc go jakoś przekonać.
- Dobrze, niech będzie - odparł.
Wyruszyliśmy w stronę cyrku, do mojego namiotu. Yuki i Bisca szli przed nami, dzięki czemu miałam ich na oku. Z Vogel'em rozmawiałam cały czas na różne tematy. Śmialiśmy się, a atmosfera była przyjemna oraz zabawna. Weszliśmy do środka. Yuki i Bisca, byli najwidoczniej zmęczeni, gdyż jak tylko przekroczyliśmy próg oni poszli na swoje legowiska i zaczęli spać.
- Usiądź sobie, a ja zawsze herbatę i przyniosę ciasteczka - poszłam do kuchni przyglądając się dokładnie chłopakowi. Na jego jasnej cerze można było zobaczyć rumieńce, oczy miał zaszklone a jego twarz nie wyglądała za ładną chociaż jak sir uśmiechał. Widać było, że jest chory. Spojrzałam herbaty z miodem. Jednak gdy przyszłam, Vogel spał na fotelu. Odstawiłam tace z herbatą i talerzykiem ciastek. Przyłożyłam jego dłoń do czoła. Był strasznie rozpalony.
- Vogel chodź się położyć - chwyciłam go za rękę, która przełożyłam przez swoją szyję, aby lepiej mi się go trzymało. On całkowicie nie świadom poszedł że mną. Położyłam go do swojego łóżka przykrywając go kołdrą i kocem. Poszłam po miskę z zimna wodą oraz po ręcznik. Chciałam zrobić mu zimne okłady, aby gorączką mu się obniżyła. Na szczęście miałam również lekarstwa, które od razu mu podałam. Zdjęłam okulary i ogarnęłam jego koszyki włosów na bok. Siedziałam przy nim do samego następnego rana. Jego gorączka wciąż się utrzymywała. Zrobiłam zupę, aby mógł chociaż trochę zjeść. Ostudziłam ja, ale przed podaniem jej chłopakowi jeszcze posłuchałam, aby się nie oparzył. Zajmowałam się nim, aż do nocy. Niestety moje zmęczenie i to, że nie spałam ostatniej nocy dało do znaku. Zasnęłam na brzegu łóżka.

<Vogel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz