23 wrz 2017

Smiley CD Vogel

Vogel czuł się na siłach i chciał gdzieś wyjść. Zgodziłam się tylko dlatego, iż wiedziałam że nie będzie w stanie usiedzieć. Poszliśmy do jego namiotu. Na widok tego jak rozbiera koszulkę, wypędziłam go do łazienki. Wyszukałam mu ubrania i położyłam je, dając wcześniej znak że wchodzę oraz to, że położyłam ubrania tuż obok ręcznika. Wyszłam z łazienki. Nie miałam co robić więc zaczęłam się rozglądać po jego pokoju.
Nie było tutaj mega bałaganu. Po prostu gdzie nie gdzie leżały jakieś rzeczy, ale to normalne. Nie każdy ma na wszystko czas. U mnie jakby nie było to też za czysto nie było. Po kilkunastu minutach wyszedł z łazienki Vogel.
- Jestem gotowy jak coś. To gdzie idziemy - spojrzałam się na niego. Podeszłam do niego i zobaczyłam czy ma mokre włosy.
- Najpierw wysuszymy tobie włosy - wzięłam suszarkę do włosów na którą przypadkiem natknęłam się podczas szukania ubrań. - Siadaj - wskazałam na krzesło. Chłopak mnie posłuchał. Włączyłam suszarkę, a ciepły przyjemny strumień powietrza skierowałam na mokre włosy chłopaka. W jakieś pięć minut włosy były suche.
- Dziękuję - powiedział, a ja się uśmiechnęłam w jego stronę.
- Nie ma za co. Teraz możemy śmiało gdzieś wyjść - uśmiechnęłam się. Poszliśmy do miasta. Mogłam założyć coś grubszego, ale nie było mi jeszcze, aż tak zimno. Przez nieuwagę Vogel'a podeszłam do stoiska i kupiłam ciepłe kasztany.
- Poczęstujesz się śmiało - wyciągnęłam rękę z saszetka w której znajdowały się owe kasztany. Były naprawdę dobre.
- Kiedy ty je zdążyłaś kupić? - zapytał z niedowierzaniem.
- Widzisz bo ja tak szybka jestem, że sama się wiem kiedy zdążyłam je kupić - zaśmiałam się. Byliśmy dość daleko od cyrku. W miejscu w którym obecnie sir znajdowaliśmy było tak spokojnie i miło. Czasami taką cisza była błogosławieństwem dla mych myśli i uszu. Może stały tutaj domy, ale okolica była naprawdę spokojna. No do czasu! Sama nie wiem kiedy, ale widząc jak na małego chłopca leci strumień wody, ochroniłam go przez co ja sama zostałam mokra. Mężczyzna który potrzebował wody do czegoś nie zauważył nas a ta woda przez przypadek mu wyleciała. Na szczęście była to czysta woda.
- Smiley wszystko w porządku? - usłyszałam zatroskany głos Vogel'a.
- Tak, to nic takiego - odpowiedziałam uśmiechając się do niego.
- Dziękuję ci panienko za uratowanie mnie - chłopiec podszedł do mnie i się uśmiechnął. Wyglądał tak uroczo.
- To nic takiego - machnęłam ręką po czym moja prawa dłoń wylądowała na jego głowie. Pogłaskałam go, a on odszedł machając do mnie wesoło ręka.
- Powinniśmy wrócić do cyrku. Nie powinnaś być w takich mokrych rzeczach bo się jeszcze przeziębisz - powiedział Vogel.
- Dobrze, wracajmy - byłam już mniej zadowolona. Vogel jednak mnie szybko rozbawił. Nim zdążyliśmy dojść do cyrku zaczęło strasznie padać. Najbliżej był namiot Vogel'a więc do niego się udaliśmy. Jak pech to pech! Powiedziałam w myślach.
- Powinnaś pójść się wykąpać. Pożyczę ci jakieś swoje ubrania na zmianę - spojrzałam na niego.
- To ty powinieneś iść jako pierwszy. Twoja grypa jeszcze nie przeszła, a mi nic nie będzie! - powiedziałam, a on spojrzał na mnie dość nakazującym wzrokiem, że powinnam się pójść wykąpać. - No dobrze, wykąpie się szybko ale od razu po mnie pójdziesz ty - poszłam na kompromis. Weszłam do łazienki będzie wzięłam szybką kąpiel. W jakiś kwadrans byłam już gotowa, a Vogel poszedł od razu po mnie. Jego koszula była większa i w dodatku dłuższa. Czułam się w niej taka mała. Co mnie trochę zabiło z tropu jakby to powiedzieć. Niespodziewanie kichnęłam, ale Vogel nie usłyszał tego z czego się ucieszyłam. Nie chciałabym, aby ktoś się obwiniał, że jestem leżeć kogoś chora. Po prostu czasami popełniłam głupie rzeczy.
- Chyba nie przestanie tak od razu padać - powiedział Vogel wychodząc z łazienki.
- Pewnie nie - powiedziałam trochę ciszej. Sama nie wiem, ale czułam się trochę skrępowana. - Wysuszę ci włosy - uśmiechnęłam się nie przejmując się tamtym uczuciem.
- Raczej to ja powinienem wysuszyć twoje. Twoje włosy są grubsze i w dodatku dłuższe. Także siadaj i pozwól, że to ja się tobą zajmę - usiadłam na krześle, a chłopak stanął za mną.
- Może mam zniżyć trochę koszule, żeby ci nie przeszkadzała? - zapytałam. W odpowiedzi dostałam pomruk. Zapewne Vogel mógł zobaczyć mojego siniaka, którego sobie to niedawno nabyłam no i przy okazji jeden z śladów mojej przeszłości.
- Jak coś to się nie przejmuj tym siniakiem. Prawie wcale mnie już nie boli - uśmiechnęłam się delikatnie.

<Vogel?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz